Płatek śniegu

2.9K 211 150
                                    


              

                Black usiadł na podłodze, ocierając bawełnianym, szorstkim ręcznikiem pot z twarzy. Vallerin, tak jak obiecała, podjęła się trenowania go, jednak do tej pory nie robili nic, poza budowaniem jego formy fizycznej. Uśmiechnął się niezgrabnie, odkładając ręcznik. Sądził, że jest w nie najgorszej dyspozycji, jednak panna Crown uważała inaczej i szczerze mówiąc, musiał przyznać jej rację. Początkowo nie był w stanie nadążyć za jej wyśrubowanym harmonogramem ćwiczeń, jednak z dnia na dzień szło mu coraz lepiej. Kątem oka spojrzał na błękitnooką, która siedziała na fotelu z książką w dłoni, czytając w milczeniu. Erin potrafiła docenić jego postępy, ale nie zamierzała zwalniać tempa – za każdą jej pochwałą, szła również konstruktywna krytyka, ułatwiająca osiąganie coraz lepszych wyników. Dzisiejszej nocy mogli spokojnie przebywać w jej pokoju, co nie było w żadnym razie normą. Ślizgońscy znajomi panny Dumbledore radośnie okupowali jej sypialnię niemalże codziennie, więc większość treningów odbywała się w środku nocy, w gabinecie Dragana. Płomiennowłosa miała do perfekcji opracowaną metodę wymykania się z własnego pokoju i dzięki swoim umiejętnościom mogła do niego błyskawicznie wrócić, w razie problemów. Uśmiechnął się pod nosem. Zdążył się przyzwyczaić do Dafne i Blaise'a, a z Malfoy'em nie miewał za wielkiego kontaktu – co było mu bardzo na rękę. Młody arystokrata wciąż nie uporał się z niechęcią Gallatei, głównie dlatego, że bywał mocno niezręczny w wyrażaniu skruchy. Draco stał w poważnym rozkroku między własną dumą, a tęsknotą za przyjaciółką i marnie szło mu podejmowanie ważnych decyzji. Niefortunnie postawił na kartę specyficznego poczucia humoru, bardziej irytując błękitnooką swoimi komentarzami, niż rozśmieszając ją. Zabini niekiedy ukrócał takie zachowania przyjaciela, chcąc ratować go przed bezmyślnym zaprzepaszczeniem szans na pogodzenie się z Teą. Od czasu pogadanki Dragana, stosunki między dwoma młodymi czarodziejami zaczęły się zmieniać, powoli tworząc wyjątkową i solidną więź. Kiedy Blaise mówił coś przykrego, Draco nie reagował automatycznie gniewem, tylko starał się go do końca wysłuchać i wyciągnąć odpowiednie wnioski – co bywało trudnym zadaniem. Syriusz potrząsnął delikatnie głową, chcąc skupić się wyłącznie na treningu. Wzajemnie relacje między Vallerin a uczniami ciekawiły go, jednak nie miał obecnie czasu na wnikanie w to głębiej. Jeżeli miał odpłacić się Lutherowi za okazane mu zaufanie, powinien zrobić co w jego mocy, by stać się godnym członkiem Legionu. Zabrał się za ostatnią serię 20 pompek, mając nadzieję, że nie padnie na twarz. Ciało wciąż topornie poddawało się rygorowi lecz mięśnie stopniowo przyzwyczajały się do obciążeń. Był w połowie serii, gdy nieoczekiwanie poczuł dodatkowy ciężar. Spojrzał przez ramię i zmrużył oczy, widząc Vallerin siedzącą na jego plecach.

– Co robisz?

– Chyba widać – wzruszyła ramionami. – Idzie ci nieźle i chciałam zobaczyć, jak poradzisz sobie z dodatkowymi kilogramami. Nie przeszkadzaj sobie.

Po tych słowach rozłożyła książkę, przestając zwracać na niego jakąkolwiek uwagę. Jeszcze przez chwilę ociągał się przez wznowieniem ćwiczeń, jednak dziewczyna najwidoczniej nie zamierzała zmienić zdania, więc pozostało mu jedynie zaakceptowanie nowej sytuacji. Lady Crown była na tyle lekka, że jej obecność nie powinna robić mu większej różnicy, jednak po kilku pompkach jego ramiona zaczęły delikatnie drżeć. W pewnym momencie nie był w stanie już się podnieść, co okazało się niemiłosiernie wręcz frustrujące. Czuł się, jakby dźwigał na plecach głaz, zamiast eterycznej kobiety.

– Niezły limit! – Erin zaśmiała się wdzięcznie.

– Chyba żałosny – odpowiedział śmiechem. – Nie mogę się podnieść.

– Nic dziwnego. Z każdą pompką podnosiłam swoją wagę. Obecnie masz na plecach ponad 80 dodatkowych kilogramów. Starczy tego – zeskoczyła z jego pleców. – Musimy cię porozciągać.

Córa rodu Phoenix.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz