Rozdział 17

634 56 9
                                    

Draco zamarł w ramionach Pottera. Po chwili zaczął znowu drżeć. Harry wpadł w panikę, chociaż nie dał tego po sobie poznać. Nie chciał, żeby blondyn znów musiał przez to przechodzić. Ale był pewien, że Malfoy musi komuś o tym powiedzieć, żeby móc wreszcie odpocząć.

- Wiesz... jak nie chcesz, to nie musisz... - zaczął niepewnie czarny, odsuwając się lekko od Draco. Chłopak rozpaczliwie mocniej przyciągnął Pottera, wtulając się w niego bardziej. - ...powiesz gdy zechcesz - mruknął zdruzgotany Potter, głaszcząc go po plecach. Był w szoku do jakiego stanu doprowadził go ten sen. Malfoy powoli pokiwał przecząco głową, jakby chcąc odgonić ból. Przestał drżeć i odsunął się od chłopaka. Spojrzał na czarnego nieobecnym wzrokiem, ale cały czas trzymał chłodne dłonie na jego plecach. Gniótł delikatnie rąbek koszulki Harry'ego, powodując u Pottera drobne mrowienie z powodu chłodu na fragmencie skóry pleców.

- To tylko sen - powiedział głucho blondyn. Wyglądał na zagubionego i niepewnego. - Dam sobie radę, jestem dorosły - dodał po chwili już nieco pewniej. Potter kiwnął głową w geście zrozumienia. 

- Mam... iść? - zapytał, zerkając w kierunku drzwi. Blondyn zawahał się na chwilę, ale zaraz kiwnął twierdząco głową. Zabrał zimne dłonie z pleców Pottera, chrząkając znacząco.

- Tak, dam sobie radę - oświadczył, oddychając głęboko. Potter odgarnął niepewnie kosmyki ze spoconego czoła blondyna, po czym delikatnie pogłaskał go po policzku. Malfoy mimowolnie wtulił twarz w jego dłoń, na chwilę przymykając oczy. - J-ja... - wyjąkał cicho, a jego oczy błysnęły nieśmiałym blaskiem. 

- Spokojnie, nie ma sprawy, każdy czasem potrzebuje bohatera - mruknął Potter, uśmiechając się niepewnie. Na twarz blondyna wstąpił pierwszy złośliwy uśmiech. Jego twarz znowu nabrała naturalnych barw, a nadal opuchnięte oczy skrzyły się teraz w ten naturalny dla Malfoya sposób. 

- Ja nie o tym - szepnął Draco, bojąc się, że Potter zaraz ucieknie. - Chciałem tylko cię... - zrobił pauzę, jakby ważąc słowo w ustach. - ...nooo... za wczoraj - blondyn odwrócił wzrok, wgapiając go pusto w okno. 

- A to! - Potter machnął lekceważąco ręką. Malfoy spojrzał na Harry'ego. Policzki blondyna płonęły dzikim rumieńcem, co Harry skwitował ciepłym uśmiechem. - Nie masz za co Draco, poniosło nas! Czasem mam wrażenie, że zawsze zostaniemy tymi szesnastolatkami, nie ważne w jakim ciele - zadumał się Potter, wstając powoli z łóżka. Malfoy położył ostatni raz dłoń na przedramieniu Pottera, drugą zaciskając na poduszce. Harry powiódł spojrzeniem po dłoni, potem po ciele chłopaka, a na koniec zatrzymał się na twarzy. Była typowa dla Maloya. Chłodna obojętna maska, tylko oczy były jakieś inne. Bardziej płonęły i błyszczały jak tafla jeziora. Harry odgonił nieproszone myśli.

- Dzięki, H-Harry - wydukał ledwie zrozumiale dla czarnego, na co ten szczerze się roześmiał. Malfoy zabrał speszony dłoń, chyba czując się lekko urażony zachowaniem Pottera. Ale już po chwili posłał mu niepewny uśmiech. 

- Potrzebujesz czegoś? - chrząknął zażenowany Potter, dopiero teraz rozumiejąc jak blisko siebie byli. Malfoy chyba też to zrozumiał, bo cały poczerwieniał. - Może zawołam Pomfrey żeby dała ci eliksir spokojnego snu? - Draco zawahał się po raz kolejny tego poranka, po czym powoli pokiwał twierdząco głową. 

- Byłbym wdzięczny - podkreślił. Harry sztywno kiwnął głową. 

- Zaproszę Hermionę i Rona, bardzo się o ciebie martwią - Draco mimowolnie jęknął, co Potter skomentował cichym chichotem. 

- Powiedz im, że chcę zostać sam - poprosił Draco. Harry mimowolnie zmarszczył brwi. Przez twarz blondyna przemknął niebezpieczny cień. - Chyba, że zostaniesz ze mną - posłał mu szelmowski uśmiech. Potter prychnął pod nosem. 

Zielony LewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz