Harry po raz kolejny tego dnia musiał stawić czoła wyzwaniu. Teodor Nott szedł obok niego, mocno trzymając jego rękę. Obaj zmierzali do dormitorium Slytherinu, żeby wreszcie nacieszyć się sobą bez jakichkolwiek przeszkód. Mimo tego Potter miał wrażenie, że robi błąd a i coś go omija. Nie rozumiał zachowania Malfoya. Nie rozumiał dlaczego reagował tak impulsywnie. Dodatkowo kiedy Draco opuszczał Wielką Salę, Hermiona posłała Harry'emu karcące spojrzenie. Wtedy poczuł się winny. Miał wrażenie, że coś oczywistego majaczy mu przed oczami. Ale nie wiedział co. Kierowany tymi sprzecznymi uczuciami nie zauważył, że dotarł do lochów.
- Srebrne słowa, złoty język* - wyszeptał Nott. Zamiast kamiennej ściany pojawiło się przejście do pokoju wspólnego Slytherinu. Jak zwykle oświetlony zielonym światłem jeziora. Harry zamrugał kilkakrotnie, przyzwyczajając się do półmroku, a potem ruszył w kierunku kanapy. Wtedy czarny zrozumiał, że Nott nadal trzyma go za rękę. Harry zatrzymał się i spojrzał pytająco na chłopaka. Ten uśmiechnął się lekko, po czym podszedł do Pottera i wplótł palce w jego włosy. Już po chwili złożył na jego usta czuły pocałunek, wpraszając się. Nie był to jakiś nachalny gest, więc Potter bezwiednie poddał się pieszczocie. Ślizgoni zupełnie nie zwracali na nich uwagi, jakby przyzwyczaili się do takich sytuacji. Dłoń Notta powoli przesunęła się po karku Pottera, łaskocząc jego skórę. Kiedy Teodor się od niego oderwał , Potter oddychał płytko. Nagle świat zaczął wirować, a on poczuł jakby znowu miał dziewiętnaście lat i całował się z Teo po raz pierwszy. Teodor Nott był pierwszym poważnym chłopakiem Harry'ego. Nic więc dziwnego, że czuł się przy nim tak dobrze. Potter pociągnął go za rękę i wprowadził do swojego dormitorium. Obaj weszli nieśmiało, rozglądając się czy nikogo nie ma. Pokój był pusty. W oczach Notta czaiły się kapryśne iskierki. Harry powoli podszedł do niego i wsunął w jego objęcia. Wciągnął zapach chłopaka, delektując się nim przez chwilę.
- Nie mogę uwierzyć, że nie jesteśmy już razem... - wyszeptał Potter w jego bark, kiedy Teo mocno go objął. Miał wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Myśl, że Nott jest tylko złudzeniem tego świata, wcale go nie pocieszała. Kochał go. Bez względu na wszystko. Ale to co było kiedyś nie mogło wrócić. Nie wróciłoby, chociaż Potter niezwykle o tym marzył. I teraz nagle chęć ponownego poczucia bliskości mu nie wystarczała. Harry w jego ramionach poczuł się wyjątkowo samotny.
- Hmmm? - wymruczał Teo, opierając brodę na czubku głowy chłopaka. Potter zrozumiał, że chłopak wcale go nie słucha. Może to i lepiej. Nie zrozumiałby. Nachylił się nieśmiało nad ustami Teodora i delikatnie go cmoknął. Niestety jemu to nie wystarczyło i wpił się w Pottera, jakby od tego zależało jego życie. Całował go żarliwie, a z ust czarnego wydobywały się urywane sapnięcia między pocałunkami. Pchnął go na łóżko i po chwili przeniósł usta na żuchwę Harry'ego. Czarnowłosy jęknął, kiedy Teo przygryzł mocno skórę na jego szyi. Wtedy w jego głowie pojawił się obraz Malfoya, wychodzącego z Wielkiej Sali. Chciał odgonić nieproszone myśli, ale z każdą sekundą było ich coraz więcej. Teodor zabrał się za rozpinanie koszuli Pottera, chociaż zostawił krawat. - Wyglądasz tak seksownie - wymruczał, przygryzając wargę. Potter delikatnie się zarumienił, a jego wzrok powędrował na sufit. Pomyślał o tym, że wygląda zupełnie inaczej niż ten w wieży Gryffindoru. Malfoy na pewno czuł się dziwnie, budząc się każdego ranka i patrząc na inne sklepienie. Mimo tego, że minęły cztery lata, obaj inaczej zapamiętali czasy w Hogwarcie. Nott zaczął majstrować przy pasku Pottera. Harry zamarł.
- Nie... Teo, czekaj - wysapał stanowczo, ale Teodor zupełnie go nie słyszał. Dalej siłował się z paskiem u spodni Pottera, ale ten odepchnął jego ręce.
- Potter! - syknął oburzony chłopak, dalej uparcie starając się rozpiąć spodnie chłopaka. Cała magia prysła, a Harry zacisnął usta ze złości.

CZYTASZ
Zielony Lew
Fiksi PenggemarWojna była i zniknęła. Harry Potter był narodowym bohaterem, a Draco Malfoy, jego największy wróg, dawnym Śmierciożercą. Powoli wszystko zaczynało się układać. Potter miał wianuszek fanów, a Malfoy grono nienawidzących go pismaków. Co się by jednak...