Draco Malfoy nie spodziewał się znaleźć w tym świecie z Harrym Potterem. Nie spodziewał się znaleźć tu wcale. Nigdy nie myślał, że coś takiego istnieje, ale istniało i on tutaj był. Z ucieleśnieniem swoich skrytych, ślizgońskich marzeń. I On siedział teraz na jego biodrach i patrzył tak wygłodniale, jakby zaraz miał pożreć jego duszę i ciało. Draco roześmiał się w głowie nad irracjonalnością tej sytuacji i porównaniem Pottera do dzikiego zwierzęcia. Jeszcze niedawno zupełnie nie pomyślałby, że znajdą się razem tak blisko. Potter próbował być seksowny i drapieżny, ale szło mu opornie, chociaż w jego oczach czaiła się dzika chęć posiadania. Blondyn cały czas wodził wzrokiem po jego ciele, obserwując jakie ruchy wykonuje i śmiejąc się z tego szczerze.
- Potter, dlaczego patrzysz na mnie jak na śniadanie? - zapytał nagle rozbawiony, splatając ręce na piersi, kiedy to czarnowłosy mościł się na jego biodrach ochoczo. Draco podstępnie co jakiś czas zaczepiał smukłymi palcami o brzuch czarnego, powodując w miejscu dotknięcia gęsią skórkę.
- Bo zamierzam cię zjeść - oświadczył promiennie Wybraniec, nachylając się nad chłopakiem i składając wzdłuż jego ramienia gorące pocałunki. Kiedy przeniósł się na pierś, Malfoy syknął, czując jak jego skóra powoli rozpala się pod dotykiem Pottera. Postanowił jednak być nieugięty.
- Czy ja ci wyglądam na śniadanie? Nie. Poza tym jest późno, nie powinieneś jeść o tej porze, to się odbije na twoim meta... Och! - mówił, dopóki Harry nie zsunął się na jego uda i nie położył swojej ciepłej dłoni na jego kroczu. To naprawdę go zaskoczyło. Jak na nieporadnego Wybrańca, zaczął radzić sobie coraz lepiej, a jego ruchy stały się pewniejsze, zupełnie jakby nagle przypomniał sobie ile ma lat. W sumie to dziwne, że ich ciała reagowały tak dziewiczo, gdy nie było to nic nadzwyczajnego. Na szczęście umysły były nadal dojrzałe. Draco dziękował Merlinowi, za to, że ma swoje lata na karku i może spełniać skryte fantazje z napalonym Potterem.
- Chętnie spróbuję - wymruczał, wsuwając palce pod materiał gumki spodni od pidżam. - Poza tym... - dodał, muskając nosem jasne włoski na brzuchu Malfoya. - Sam mnie prowokujesz, nie nosząc koszulki, chociaż ewidentnie wyciągnąłeś ją z szafy. Przyznaj się perwersie, chciałeś mnie wąchać? - zapytał raczej retorycznie, doskonale znając prawdę, na co Draco odwrócił nieznacznie głowę w bok, lekko zarumieniony. To było poniżej pasa. Jego penis drgnął w odpowiedzi, kiedy palce Wybrańca zaczęły powoli sunąć w dół po biodrach i udach, zsuwając spodnie. - Spokojnie skarbie, będziesz miał jeszcze wiele okazji - oświadczył tajemniczo, a jego oczy błysnęły niebezpiecznie, gdy przesunął językiem po kości biodrowej blondyna. Draco wciągnął gwałtownie powietrze, testując swoją samokontrolę, której w tym momencie wcale w sobie nie wyczuwał. - Wystarczy tylko, że się ugniesz - błagalnie jęknął czarnowłosy.
- Potter! Ty jesteś cholernie nieobliczalny! Zawsze wiedziałem, że chcesz doprowadzić mnie do zagłady, ale nie wiedziałem, że aż tak - oburzył się blondyn, chociaż w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. Harry zaśmiał się mrocznie i jednym szarpnięciem pozbył się spodni chłopaka, zsuwając je aż do kolan. Draco nieznacznie mu pomógł, unosząc tyłek. - Jesteś taki cholernie seksowny, podniecasz mnie. Gdzie twoja niewinność Święty Potter? - prychnął, wyginając usta w złośliwym uśmieszku, chociaż czarny łakomie wpatrywał się w jego stojącego na baczność penisa, zupełnie nie zwracając uwagi na nic innego. Zignorował nawet jawną prowokację. Oblizał nieznacznie usta, przygryzając pełną, dolną wargę. Gdyby Malfoy nie był ciekaw tego co stanie się zaraz, Potter już leżałby pod nim, wijąc się z rozkoszy.
- Och tak Draco, widzę... - mruknął z zachwytem, całując go w pachwinę, Malfoy szarpnął się lekko, ale Potter przytrzymał go mocno, wciskając palce w udo. - Czuję... - dodał, wdychając piżmowy zapach, niebezpiecznie blisko jego jąder. Na ciele Malfoya pojawiły się pierwsze krople potu, kiedy twarz Pottera była tak blisko pożądanego punktu. Wiele go kosztowało, żeby nie szarpnąć go za włosy i przycisnąć jego twarzy do swojego chętnego tych ust członka. Zamiast tego niemal brutalnie wcisnął swoje palce w przedramiona skrzyżowane na piersi, a jego oczy chłonęły każdy ruch Wybrańca, który sunął nosem wzdłuż pachwiny prawej nogi, co jakiś czas głośno wdychając powietrze. - I planuję smakować, dopóki się nie zgodzisz - jak na zawołanie przygryzł wrażliwą skórę blisko prawego jądra, dotykając go subtelnie językiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/180578341-288-k527282.jpg)
CZYTASZ
Zielony Lew
FanfictionWojna była i zniknęła. Harry Potter był narodowym bohaterem, a Draco Malfoy, jego największy wróg, dawnym Śmierciożercą. Powoli wszystko zaczynało się układać. Potter miał wianuszek fanów, a Malfoy grono nienawidzących go pismaków. Co się by jednak...