Draco spojrzał na Pottera wymownie i już podnosił się z kanapy, kiedy Hermiona znów złapała go za przedramię. Mocno zacisnęła palce na jego ręce, wciskając je boleśnie w jego skórę. Draco pisnął cicho, podskakując w miejscu. Hermiona bywała brutalna kiedy czegoś chciała.
- Siedź - syknęła, uśmiechając się sztucznie. Draco mimowolnie się wzdrygnął i naburmuszony opadł znowu na kanapę. Dziewczyna poklepała go czule po przedramieniu, po czym spojrzała na Pottera. Mafloy wyglądał na wstrząśniętego tym, jak dziewczyna potrafi być zmienna. - Harry! - zaświergotała łagodnie. Potter przytulił ją na powitanie. Wymienili dziwne spojrzenia i wtedy wzrok Pottera przeniósł się na Malfoya.
- Malfoy - powitał go chłodno czarnowłosy. Draco odwrócił w jego stronę nadąsaną buzię i spojrzał na niego spod rzęs.
- Potter - syknął zjadliwie, a potem znowu obrócił głowę.
- Granger. Skoro uprzejmości mamy już za sobą, to może pójdziemy do biblioteki? - sprostowała Hermiona, zirytowana ich tonem. Harry wyglądał na lekko zakłopotanego. Draco natomiast postanowił zgrywać niezainteresowanego.
- Nie, przypominam, że nic nie jadłem - ogłosił wszem i wobec, po czym rozsiadł się wygodnie na kanapie. - Jestem głodny - rzekł, a następnie dumnie uniósł swoją dostojną, Malfoyowską głowę. Potter cicho prychnął pod nosem, ale Hermiona wyglądała na wściekłą. Z największą cierpliwością na jaką była w stanie zdobyć się w tej sytuacji, powiedziała:
- Było nie wstawać o dziesiątej, księżniczko - w jej głosie było słychać jawną irytację. Harry mimowolnie zachichotał.
- Gdybym wiedział, że jestem umówiony w MOJEJ SPRAWIE - dalej brnął w zaparte blondyn, kładąc nogi na stoliku. Dziewczyna strąciła je grzbietem książki. Wzięła głęboki wdech, rzucając Potterowi błagalne spojrzenie. Ten postanowił nie ułatwiać jej zadania, tylko odwrócił wzrok. Nagle pokój wspólny wydawał mu się o wiele ciekawszy. Kilka gryfonów posłało im rozbawione spojrzenia. - Ale wy postanowiliście się obejść beze mnie. Na pewno dacie sobie radę i teraz - burknął urażony pod nosem. Po chwili dziewczyna, chociaż niezwykle się starała, straciła cierpliwość. Złapała Malfoya za ucho i pociągnęła go do góry. - Ała! Ała ała ała! Proszę, przestań, ała, to boli - jęczał blondyn, dopóki nie stanął na swoich nogach. Harry nie mogąc się powstrzymać, wybuchł głośnym śmiechem. Granger zmrużyła oczy i już po chwili okładała Pottera książką. Ten uskakiwał przed jej uderzeniami, ale niezbyt skutecznie. Tym razem to Draco zaczął chichotać, widząc jak czarny ucieka przed dziewczyną. Ta sytuacja wyprowadziła ich z pokoju wspólnego.
- Już, już, Hermiona spokój! - pisnął zmęczony Potter. - Rozejm, falstart czy jak to się tam mówi! - krzyczał, opierając się dłonią o ścianę na korytarzu. Dziewczyna po raz ostatni uderzyła Pottera, a i Malfoyowi oberwało się za śmiech. Blondyn zmarszczył brwi, rozmasowując obolałe ramię. - Zdecydujmy. Idziemy do kuchni. Malfoy zjada śniadanie i idziemy do biblioteki - oświadczył Potter, a potem wszyscy troje zgodnie kiwnęli głową. Blondyn ociągał się w jedzeniu, ponieważ wielka dama była urażona, że Potter śmiał opowiadać o nim bez niego. Każdy kęs ważył, przeżuwając chyba z milion razy. W ten sposób irytował Hermionę jeszcze bardziej. Potter cierpliwie czekał aż chłopak skończy, ale dziewczyna wyglądała na naprawdę wyprowadzoną z równowagi.
- Jak mogłeś wytrzymać z nim sześć lat?! - krzyknęła nagle, uderzając książką o kant stołu. Na jej czoło wstąpiły krople potu, a ręce zaczęły trząść się ze złości.
- Nie byłem taki nieznośny! - oświadczył pewnie Draco, pomiędzy kęsami panina.
- Byłeś! - fuknął oskarżycielsko Potter, rzucając mu złośliwe spojrzenie. Draco prychnął, dojadając kanapkę. - Masz rację, byłeś gorszy - dodał Potter, a w jego oczach zatańczyły rozbawione ogniki. Malfoy upił łyk soku pomarańczowego.
CZYTASZ
Zielony Lew
FanfictionWojna była i zniknęła. Harry Potter był narodowym bohaterem, a Draco Malfoy, jego największy wróg, dawnym Śmierciożercą. Powoli wszystko zaczynało się układać. Potter miał wianuszek fanów, a Malfoy grono nienawidzących go pismaków. Co się by jednak...