W piątek Draco wrócił znacznie później niż spodziewali się tego po nim gryfoni. Szczególnie zawiedziona była Hermiona. Siedziała na kanapie w szlafroku, roztrzepana i zmęczona. Co jakiś czas ziewała ukradkiem w swoje ramię. Kiedy tylko zobaczyła jak wchodzi, gwałtownie poderwała się z kanapy. Chciała mu zrobić ogromną awanturę, ale zbył ją tylko machnięciem ręki. Posłała mu wymowne spojrzenie, po czym prawdopodobnie poszła spać. Była na tyle zmęczona, że po prostu postanowiła się obrazić, bez żadnych moralizujących gadek ku uciesze Malfoya. W pokoju wspólnym było cicho, kilka osób rozmawiało w kącie przy oknie. Dwójka trzecioklasistów grała w szachy. Malfoy bez słowa do kogokolwiek wszedł do dormitorium i o dziwo zastał je puste. Pomyślał o piątkowych imprezach w pokoju wspólnym Slytherinu i alkoholu lejącym się kulturalnie, ale bez umiaru. Według Hogwartu u ślizgonów były orgie podsycane ogniem piekielnym. Uśmiechnął się nikle na tą myśl, po czym pociągnął nosem. Pół wieczoru spędził na błoniach, gapiąc się pusto w jezioro. Był niemal pewien, że obudzi się z bólem gardła albo katarem. Ale jakoś nie miał do tego głowy. Opadł zmęczony na poduszki, przymykając na chwilę oczy. Pomyślał, że Potter miał sporo racji i nie zachował się wobec niego w porządku. On tylko starał się jakoś pomóc. Draco powinien już zdecydowanie dojrzeć do tej myśli, że czasami ludzie sobie pomagają i tej pomocy wymagają. Mimo tego ciągle irytowało go, że życie Pottera mimo stracenia większości mu bliskich, nadal było bardziej kolorowe niż jego samego. Ruszył cicho do łazienki na szybki prysznic, ale jak się okazało nazbyt długo biczował się gorącymi strumieniami wody, bo ktoś zaczął upierdliwie walić do drzwi. Jego ciało nieco się rozgrzało, ale nadal było mu potwornie zimno. Nie był też do końca pewien czy ten chłód nie powodują sprzeczne emocje.
- Wyłaź Malfoy! - krzyczał Finnigan, nie przestając pukać. Draco westchnął, pośpiesznie wytarł się ręcznikiem, a potem wciągnął jedwabną pidżamę i opuścił łazienkę. - No nareszcie! Co ty sobie wyobrażasz tak długo zajmować tą pieprzoną łazienkę?! Niektórzy też chcą... - Draco zręcznie wyminął wkurzonego gryfona i totalnie go ignorując, skierował się w stronę pokoju. Seamus osłupiał. - Hej, Malfoy? - zapytał Finnigan, tracąc nagle rezon. Po chwili wzruszył ramionami i wszedł do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Draco skrzywił się, myśląc, że musi dzielić z nim sypialnię. Postanowił więc szybko zasnąć, żeby nie narazić się na jakiekolwiek pytania. Po raz kolejny odgrodził się od Hogwartu, zasłaniając zasłony wokół łóżka. Westchnął, kiedy otuliło go ciepło kołdry. Przyłożył głowę do poduszki, a potem zamknął oczy. Sen nadszedł szybko, ale był niespokojny. Draco śnił o ojcu.
Było ciemno. Na zewnątrz lał rzęsisty deszcz. Lucjusz siedział w kącie małej, kamiennej celi, pogrążony we własnych myślach. Wyglądał na zagubionego i zmarzniętego. Cały drżał. Draco podszedł do krat i dotknął jednego szczebla.
- Ojcze... - szepnął cicho, a wiatr głośno zawył, zagłuszając jego słowa. - Tato! - krzyknął zrozpaczony. Pierwszy raz zwrócił się do niego w ten sposób. Nie robił tego nawet jako dziecko. Ale Lucjusz zupełnie go nie słyszał. Kołysał się lekko w przód i tył, powtarzając inkantację pod nosem. Deszcz zagłuszał słowa mężczyzny, który trząsł się jeszcze bardziej. - Spójrz na mnie! - krzyczał rozpaczliwie Draco, szarpiąc za kraty. Wtedy powaliło go zaklęcie ochronne Azkabanu, a on upadł boleśnie na plecy. Drgnął lekko, kiedy usłyszał głos ojca. Magiczne łańcuchy oplotły jego ręce i nogi. Lucjusz wił się mocno, kiedy jego skrzywione ciało zostało wyprostowane na siłę i przypięte do ściany. Draco złapał za różdżkę ukrytą w rękawie i rzucił zaklęcie na celę, ale to nic nie dało. Zamiast tego oberwał po raz kolejny. Wtedy ojciec szarpnął się wściekle po raz kolejny, a następnie zwiesił głowę bezwładnie.
-Panie, dbaj o moją rodzinę... - szepnął ledwie słyszalnie dla Draco swoją inkantację, po czym z jego ust wydobył się ostatni obłok jego oddechu...
CZYTASZ
Zielony Lew
Fiksi PenggemarWojna była i zniknęła. Harry Potter był narodowym bohaterem, a Draco Malfoy, jego największy wróg, dawnym Śmierciożercą. Powoli wszystko zaczynało się układać. Potter miał wianuszek fanów, a Malfoy grono nienawidzących go pismaków. Co się by jednak...