Draco Malfoy zdecydowanie mógłby pieścić Chłopca, Który Przeżył cały czas. Jego skóra był miękka i tak cudownie zachęcająca. Mógłby całować każdy jej milimetr, nie słuchając w ogóle swoich myśli. Mógłby zapomnieć o tym świecie i tym, do którego należeli. Byle tylko czuć pod palcami dotyk tego pięknego ciała. Potter był taki drobny, a jednocześnie taki silny. Kontrast jaki widział, między odcieniami ich skóry, wprawiał go w niemy zachwyt. Pragnął sunąć językiem wzdłuż barku i szyi, by zamieścić go w tym słodkim miejscu za jego uchem i patrzeć, jak drży pod wpływem gestu. Gryźć jego pełne usta, patrząc jak odcień oczu zmienia się z jasnego jadeitu, po ciemny szmaragd. Patrzeć jak pociera nos kiedy jest zmęczony. Marszczy brwi, gdy coś go martwi, albo dziwi. Zbierać pocałunkami wszystkie jego grymasy i za każdym razem otrzymywać ten rumieniec zakłopotania. Zdecydowanie przez tego chłopca, mężczyznę, człowieka... stał się romantykiem. Harry Potter był dla niego jak narkotyk. Jak element układanki, bez którego nie da się rozwiązać zagadki. Jak brakujący puzzel w obrazku. Draco naprawdę wystarczał ciepły dotyk jego skóry, a ona reagowała. Kiedy jego dłonie mówiły relaks, niemal się rozpływała, rozluźniając i prężąc niemo do jego palców. A kiedy dotyk znikał, od razu włoski stawały na baczność, jakby w geście buntu. Draco wydał z siebie okrzyk zachwytu, kiedy Potter przesunął rękę, a on zobaczył jego łokieć. Nachylił się lekko i polizał skórę na nim, wprawiając Harry'ego w lekką konsternację. Widział to. Znał doskonale każdy milimetr jego twarzy. Lata obserwacji Wybrańca nie poszły na marne. Teraz wiedział, że Harry Potter, Chłopiec, Który Przeżył, Wybraniec i Bohater Narodowy, jest zawstydzony tak bezczelną ingerencją w jego ciało. Ale on smakował szorstką, lekko zmarszczoną skórę, przygryzając ją lekko. Malfoy ochoczo przysunął się do czarnego, sadowiąc go między swoimi nogami, i mocniej zacisnął uda na jego biodrach. Jego ciało otarło się leniwie o plecy Pottera, na co ten zadrżał po raz kolejny. Blondyn miał ogromną ochotę rzucić jakiś złośliwy komentarz, żeby jeszcze bardziej zdeptać go pod jego własną uległością ciała, ale bał się go spłoszyć. Potter był jak zwierze. Niby dorosły mężczyzna, który na pewno nie mógł się opędzić od długich spojrzeń i chętnych mężczyzn. Z drugiej strony biedny chłopiec, który przeżył ciężkie dzieciństwo i potrzebuje opieki. Od zawsze niezbadana zagadka świata czarodziejskiego. Draco poczuł jak palce Harry'ego zaciskają się mocno na jego udzie. Pokiwał głową z uznaniem, zupełnie się tego nie spodziewając. Harry Potter - Zagadka Świata Czarodziejskiego.
- Draco... - jęknął błogo jego imię, kiedy palce blondyna przesunęły się do brzucha i zaczęły pieścić równe, delikatnie zarysowane mięśnie. Sunęły z zapalczywą dokładnością, oplatając każdy z nich jak węże. Malfoy z przyjemnością wgryzł się w ramię chłopaka, wydobywając z jego gardła cichy jęk. O tak! Właśnie tego chciał. Słyszeć jak błaga go o to, co nieuniknione. Musiał go posiąść. Zdecydował o tym już dawno temu i teraz miał zamiar wreszcie wprowadzić plan w życie. Pieprzyć Wybrańca do nieprzytomności, a potem pozwolić mu spać w swoich ramionach, bo przecież i tak tkwili tu razem. - Draco... proszę... - wyjąkał błagalnie, co w pewien sposób nawet rozbawiło blondyna. Harry Potter był jego. Nareszcie. Po tylu latach czekania i patrzenia jak mizdrzy się do tego pierdolonego Notta. Myśl, że ten gnojek mógł dotykać to co należało się prawnie jemu, była nie do zniesienia. Malfoyowie nie oddają nic, co należy do nich. Nie lubią ani darowizn, ani jałmużny, niczego. Działalności charytatywne przyjmują tylko w geście ich dobrej woli, a najczęściej tylko dla poprawy wizerunku, jak robiła to Narcyza.
- O co mnie prosisz, Harry? - igrał z nim, znów przeciągając podwójne "r" w jego imieniu. Potter niemal spalał się pod jego dotykiem, a przecież nie robił nic nadzwyczajnego. Przecież sam poprosił go, żeby go umył. Przesunął zręcznym palcem między tymi seksownymi włoskami na brzuchu chłopca, bawiąc się nimi nieznacznie i obserwując jak zabawnie przepływają między jego palcami. Już po chwili słodkiej zabawy, odczuł, że coś ochoczo ociera się o jego dłoń. Uśmiechnął się pod nosem i ignorując prężącego się członka, po raz kolejny rozpoczął wędrówkę, sunąc dłońmi przez pierś, potem barki, ramiona i wreszcie szyję. Potter oddychał ciężko, co dopiero teraz zauważył. Jego grdyka szalenie pulsowała, jakby zaraz miał wydobyć z siebie zwierzęce warknięcie. Oblizał nieznacznie wargi, badając linię żuchwy, lekko drapiący zarost i długą szyję. Złożył na wrażliwej skórze tuż przy uchu miękki pocałunek, lekko ją przygryzając. Harry znów wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, domagając się więcej. Zachłanna bestia - pomyślał. Powoli zacisnął dłoń na szyi chłopaka, patrząc jak na chwilę traci oddech, by już po chwili znowu rozluźnić go głodną wędrówką swoich palców. Odrobina bólu nigdy nikomu nie szkodzi. Przesunął wścibski palec po linii kręgosłupa czarnego i już po chwili dotarł do dwóch jędrnych półkul, które wręcz prosiły się o dotyk. Dokładne mycie - te dwa słowa zagościły w jego umyśle. Potter poruszył się niespokojnie, zaskoczony atakiem na swój tył. - Rozluźnij... - sapnął blondyn, kiedy Harry niepewnie pokiwał głową. - Unieś biodra - szepnął wprost do jego ucha. Potter wykonał ruch, jakby chciał pchnąć biodrami do przodu, przez co wszędobylska dłoń Malfoya wślizgnęła się pod niego, badając rowek pomiędzy pośladkami. Na chwilę delektowały się miękkością i intymnością ciała, by po chwili zacisnąć na jędrnych półkulach. Potter był sportowcem, więc nic dziwnego, że jego ciało było bardzo prężne. Harry syknął cicho, i zaczął się wyrywać, jakby nagle przestraszony tym, gdzie zmierzają dłonie. Jednak Draco był nieustępliwy w swym postanowieniu i już po chwili jego smukły palec odnalazł wejście do jego tyłka. Szybko przecisnął się przez wypychający go, pulsujący pierścień, wyrywając jęk z gardła czarnowłosego chłopca. - Cicho... - wymruczał, zadowolony z reakcji. Ciało szesnastolatka było bardzo dziewicze, co nawet go rozbawiło, bo zakładał, że w prawdziwym świecie nie pokusiłby się o taką delikatność. Przez chwilę nic nie robił, próbując przystosować czarnowłosego do wypełnienia. Kiedy Harry odprężył się nieznacznie, Draco po raz pierwszy przesunął palcem w środku, machinalnie zaciskając dłoń na jego do tej pory zapewne niemal boleśnie prężącym się członku.
![](https://img.wattpad.com/cover/180578341-288-k527282.jpg)
CZYTASZ
Zielony Lew
FanfictionWojna była i zniknęła. Harry Potter był narodowym bohaterem, a Draco Malfoy, jego największy wróg, dawnym Śmierciożercą. Powoli wszystko zaczynało się układać. Potter miał wianuszek fanów, a Malfoy grono nienawidzących go pismaków. Co się by jednak...