Rozdział 43

492 51 10
                                        

Harry postanowił stać się otwarty na świat ponownie w niedzielę rano. Wszedł do Wielkiej Sali na śniadanie dziwnie promienny. Poprzedniego dnia udało mu się dowiedzieć całkiem sporo o Dłohowie, który wcześniej jakoś nie przykuwał jego uwagi. Dowiedział się także o licznych letnich posiadłościach w Chorwacji i skromnym domu gdzieś na obrzeżach Londynu. Nie znał jeszcze dokładnej lokalizacji, ale to jednak zawsze coś. Wiedział tylko, że Ministerstwu nie udało się odkryć miejsca i jakoś zbytnio też się tym nie interesowali. Zaczął też domyślać się, że Antonin musiał działać z kimś innym, w innym wypadku zmieniacz już dawno zostałby odnaleziony. W żadnej kronice, ani gazetach z czasów tego zdarzenia, nikt nie wspominał co stało się z tym człowiekiem. Temat był ucinany tylko "Dołohow złapany! Minister zapewnia, że to ostatnia taka sytuacja ". Ku swojej radości odkrył, że Ministrem Magii nie był Knott a Shacklebolt. Przynajmniej tyle dobrego w tym świecie. Oczywiście sprawa zagrzebana i nic nie dało się zrobić. Co prawda bardzo irytowało go, że wszystko jest owiane cholerną tajemnicą. Jednak zawsze to jakieś pozytywy, więc od razu dzień stawał się lepszy. Kiedy Potter siadał przy stole, czuł się wyjątkowo dobrze. Był bliżej rozwiązania swojej sprawy i już niedługo ten koszmar miał się skończyć. Wreszcie wróci do swojego nudnego życia Bohatera Narodowego, będzie pieprzył Javiera, a potem odprawi go nad ranem z kwitkiem ze szklanką ognistej w dłoni. Zapomni o Malfoyu jak tylko wyciągnie jego ojca z Azkabanu i nigdy więcej się nie spotkają. Co jak co, ale w unikaniu ludzi był mistrzem. Zadowolony posmarował kanapkę dżemem malinowym, a potem niemal z radością się w niego wgryzł. Świat znowu zaczynał nabierać barw. Wszystko zapowiadało się wręcz wyśmienicie. Oczywiście dopóki Malfoy, nie burzył jego perfekcyjnego humoru. Ślizgoni nadal byli obrażeni, za to, że czarny ich unika, ale jemu zupełnie to nie przeszkadzało. Zaczynał się przyzwyczajać do swojej samotności i wręcz odbierał ją z ulgą. Nie raziło go nawet wściekłe spojrzenie Pansy, która nadąsana trącała go "przypadkiem" łokciem.

- Możesz przestać? - wybuchł w końcu Harry, który kolejny raz zamiast w usta, trafił kanapką w nos. Dziewczyna zachichotała, po czym przesunęła palcem po jego nosie i zlizała dżem. Potter prychnął, ale postanowił tego nie komentować. Dziewczyna od tej pory patrzyła na niego nieco przychylniej, ale nadal się nie odzywała. Harry delektował się gwarem sali, nawet nie zerkając w stronę stołu Gryffindoru, kiedy wpadła pierwsza poranna poczta. Harry nie spodziewał się niczego do siebie, jednak się przeliczył. Na stół padła kartka, bardzo podobna do tej, którą dostał Ron na drugim roku. Poruszała się niespokojnie i była zaadresowana do niego.

- Harry, czy to jest... - zaczęła niespokojnie Parkinson, z niesmakiem zerkając na krwiożerczą kopertę.

- Dostałem wyjca?! - wrzasnął zaskoczony nazbyt głośno, a po sali rozległ się cichy chichot. Nie uszło też uwadze Pottera, że Malfoy przygląda mu się z zainteresowaniem i jawnym politowaniem. Wybraniec bał się dotknąć koperty, bo wiedział, że to wywoła reakcję listu.

- Musisz otworzyć Harry, inaczej i tak wykrzyczy co ma do powiedzenia i na dodatek wybuchnie - poinformowała go brunetka. Harry zadrżał i powiódł wzrokiem po zainteresowanych twarzach. Malfoy wyglądał nawet na nieco rozbawionego, co oczywiście bardziej rozjuszyło chłopaka. Dumnie otworzył kopertę i wtedy się zaczęło.

Harry James'ie Potterze!

Jestem rozczarowana twoim wybrykiem! Właśnie dostaliśmy list z Ministerstwa o twoim użyciu magii poza szkołą! Co ci strzeliło do głowy, żeby uciekać z Hogwartu?! I to jeszcze z kim! Usuwanie pamięci Luniaczkowi to twój największy błąd! Jak mogłeś?! Zresztą jak to zrobiliście?! Posłuchaj mnie Potter, jeżeli jeszcze raz zrobisz taki wyskok, to osobiście zadbam, żebyś nigdy nie zasnął spokojnie w swoim łóżku! Następnym razem wsadzę cię do Durmstrangu! Nauczą cię dyscypliny! Ty mały cholerny... Jeszcze raz coś tak karygodnego, to na zawsze mnie popamiętasz!

Zielony LewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz