Udaję się z przyjaciółmi na ostatnie zadanie. Idziemy w ciszy nikt się nie odzywa. Każdy się boi czy to prawda co mi się przyśniło.
~~~
Każdy już siedział na miejscach. Było dość głośno, właśnie w tym momencie Dumbledore zaczął mówić.[Dumbledore] - To już ostatnie zadanie i najtrudniejsze.- Powiedział spokonie dyrektor.- W tym zadaniu każdy uczestnik wejdzie do labiryntu i będzie szukał pucharu. Ten kto pierwszy zdobędzie go wygra. Ostrzegam bądzcie ostrożni.- Po tych słowach serce zaczęło mi bić coraz szybciej.
[Draco] - Miałaś racje. Zapewne puchar jest zaczarowany.
[Pansy] - Gdy ktoś go dotknie to poleci prosto na cmentarza tam...
[Ja] - A tam spotka się z Voldemortem. Nie pozwolę na to. -Wstałam i szybko pobiegłam na dół. Draco i reszta krzyczeli abym nie szła tam.
**
Wbiegłam do labiryntu i zaczęłam iść przed siebie. Nikogo nie widziałam, było tak ciemno. Trochę się bałam ale szłam dalej. Nie chcę aby komuś się coś stało.
Szłam i szłam nikogo z uczestników nie widziałam.
Minęło trochę czasu a jakąś postać z oddali zauważyłam. Zaczęłam biegnąć w tą stronę. Okazało się, że to był Harry.[Harry] - Natasha co ty tu robisz?
[Ja] - Słuchaj muszę ci coś powiedzieć.
Gdy dotkniesz puchar to.. to przeniesie kogoś na cmentarz i tam, tam spotka Voldemorta. - Harry mało był zdziwiony ale po chwili zdziwił się, że o tym wiem.[Harry] - Skąd o tym wiesz?
[Ja] - Harry nie czas na to.
[Harry] - Racja chodź.
Po drodze spotkaliśmy Cedrika i razem dotknęliśmy pucharu.
Jak się nie myliłam byliśmy na cmentarzu.Najgorsze przed nami.
Zaraz będzie tu Voldemort.
[Harry] -Natasha i Cedrik uciekajcie stąd!
W tym momencie przyszedł Peter i coś trzymał w rękach.
Harry został zablokowany przez rzeźbę.[Cedrik] - Kim ty jesteś?! - Zapytał Cedirk.
[Vlodemort] - Zabij niepotrzebnych. - Powiedział lekkim ale przerażającym tonem.
[Peter] -Avada kad.. -Nie dokończył.
[Ja] - Protego*!- Peter wraz z Czarnym Panem wylądowali na ziemi a ja powiedziałam Cedrikowi aby się ukrył.
[Ja] - Harry, teraz się ukryjemy z Cedrikiem. -Powiedziałam. Chciałam go wyciągnąć ale nie dałam rady.
Peter wstał i zaczął się zbliżać do Harrego.
Glizdogon wyjął różdżkę i wycelował nią w dno kotła. Buchnęły płomienie.[...] Płyn wypełniający kocioł bardzo szybko zawrzał. Powierzchnia bulgotała i strzelały z niej iskry, jakby zawartość była płynnym ogniem. Para gęstniała, zamazując sylwetkę Glizdogona, doglądającego ognia.
Głos wydobywający się z tobołka popędzał Glizdogona. Wtedy wierny sługa Voldemorta rozwinął tobołek, a z ust Harry'ego wydobył się wrzask.
Voldemort wyglądał jak to coś co miało kształt jakby skulonego dziecka, tyle że za dużo tego nie widziałam. Było bezwłose, jakby pokryte łuskami, ciemne, czerwonawoczarne. Miało cienkie, wiotkie rączki i nóżki, i płaską twarz – żadne ludzkie dziecko na świecie nie mogło mieć takiej twarzy — twarz przypominającą łeb węża, z płonącymi czerwonymi oczkami. To był okropny widok.
Glizdogon wrzucił małego Voldemorta do kotła i rozpoczął sporządzanie mikstury.[Peter] - Kości ojca, dana nieświadomie, odnów swego syna! -Zaczął coś mówić i rzucił kość do kotła.
Ze środka wzbiła się w powietrze smuga pyłu. Było to prochy Czarnego Pana. Poszybowały w kierunku kotła i wpadły do niego. Płyn zasyczał i zawrzał.
Potem gdy ro zrobił Pettigrew wyciągnął srebrny nóż i – skamląc – powiedział:
[Peter] - Ciało... sługi... dane z ochotą... ożyw... swego pana. - Wtedy odciął swoją rękę. To wszystko było straszne.
Podszedł do Harrego, zrobił mu małą? Nie, wielką ranę i nożem wziął krew. Następnie wrzucił do kotła. W tym momencie odrodził się Czarny Pan.[Czarny Pan] - Ah.. w końcu stoje na własnych nogach! - Powiedział ochydnym głosem.
[Czarny Pan] - Peter, podaj mi swoją różdżkę. - Nakazał a sługa od razu wykonał swoje zadanie.
Po chwili Voldemort zawołał swoich Śmierciożerców.[Vlodemort] - Witajcie przyjaciele.. - Zaczął mówić. - Minęło tyle lat.. i dzisiaj się spotykamy. - Zakpił.- Nikt z was nie szukał mnie!
Był wściekły. Wkrzyczał na swoich ludzi a po chwili zwrócił uwagę na Harrego.[Voldemort] - Wybacz Harry, przez to zapomniałem o tobie. Wielki Pan Harry. Dziecko które przeżyło. Ahh, brednie.
[Harry] -Jak śmiałeś zabić mi rodziców!
[Voldemort] - Zasłużyli na to! A dzisiaj pora na ciebie. Chyba w szkole uczono jak walczyć.
Harry spadł na ziemie a Czarny Pan wyciągnął różdżkę a zaraz za nim Harry.
Nie pozwolę żeby zabił Harrego.
Wyszłam z ukrycia.[Ja] - Jesteś potowrem.
[Voldemort] - O Natasha. Wyrosłaś na piękną dziewczynę. Dawno cię nie widziałem. Nie rozumiałam o co mu chodzi, ale to Harrego chcę zabić.
I zaczęła się bitwa. Harry walczył z Voldemortem a ja rzucałam w niego zaklęcia. Nic to nie dało..
Cedrik siedział za skałą i chciał w pewnych momentach wyjść ale nie pozwoliłam mu.Po chwili Harry pokonał Czarnego Pana i chwyciliśmy za puchar.
Każdy bił brawa a ja byłam oszołomiona tym wszystkim. Mój seb był prawdziwy.[Ja, Harry] - On wrócił!! - Krzyknęliśmy w tym samym momencie.
Dumbledore szybko do nas podszedł a Harry i Cedrik zaczeli mu wszystko opowiadać. Mi się zrobiło trochę słabo a po chwili widziałam tylko ciemność.
****Protego - zaklęcie obronne, wyczarowujące niewidzialną tarczę chroniącą przed urokami i zaklęciami.
(Niektóre elementy są ze strony internetowej.)
Za błędy ortograficzne przepraszam.
Mam nadzieję, że rodział Wam się podobał. 💝
CZYTASZ
Twoja przygoda z Draco Malfoyem.
FantasyZapewne znasz Harrego Pottera i jego przygody. Zatem teraz poznasz Natashe która wcieli się w główną bohaterkę tego opowiadania i przeżyje w Hogwarcie wiele przygód tych wesołych i smutnych. Czy jej wróg może być jej kimś bliskim? Czy stanie po sil...