Ania szykowała się na obiad, zupełnie nieświadoma, że jest wtorek. Pomyślała, że wciąż jest poniedziałek, ponieważ poprzedniej nocy nie spała dobrze. Nie zawracała sobie głowy zapleceniem włosów z powrotem w warkocze, żeby spadły jej na ramiona. Przynajmniej to umiała. Westchnęła i patrzyła w lustro przez około dwie minuty, aż usłyszała, jak Maryla przywołuje ją na kolację.
- Przyjdźcie! - Zawołała i zacisnęła sznurowadła, zanim pobiegła po schodach. Ania weszła do jadalni i zobaczyła Gilberta. Nawet nie zauważyła Basha. Zatrzymała się i spojrzała na Marylę z wyrazem zdrady na twarzy. Włosy miała spuszczone i jeszcze nie umyła twarzy, a oni mieli gości.
- .. Cześć, Gilbert. Cześć, Bash. - Ania przywitała ich i usiadła w swoim zwykłym miejscu obok Basha. Wyczarowała włosy za uszami.
- Cześć, Aniu - Gilbert uśmiechnął się do niej uprzejmie i wyciągnął rękę, by Maryla i Mateusz powiedzieli modlitwę. Chwycił ich ręce i spojrzał na Anie, aby rozpocząć modlitwę, jak zwykle. Ania wzięła Basha i Mateusza za ręce i zachowywała się tak, jakby nie widziała Gilberta patrzącego na nią wyczekująco. Spojrzała na Marylę, aby odmówić modlitwę, ponieważ bardzo dobrze wiedziała, że Mateusz jest zbyt nieśmiały. Ale oczy Maryli były zamknięte. Wszyscy mieli oczy zamknięte oprócz Gilberta i jej. Ania była zbyt zawstydzona, by mówić więcej niż dwa słowa. Gilbert zauważył, że nic nie powie, i postanowił rozpocząć modlitwę. Uśmiechnął się lekko i zamknął oczy, wiedząc dokładnie, co powiedzieć.
- Pobłogosław nas, Łaskawy Ojcze w Niebie, i te Twoje dary, które mamy otrzymać od Twojej hojności przez Chrystusa, Pana naszego. - Gilbert otworzył oczy na reakcję Ani.
Ania otworzyła oczy i ona i oczy Gilberta spotkały się. Natychmiast podniosła brodę i ponownie zamknęła oczy. Próbował tylko zmusić ją do uśmiechu i to nie zadziałało.
- Amen. - Wszyscy powiedzieli razem, oprócz Ani. Wszyscy puścili nawzajem ręce, a Mateusz jako pierwszy zjadł kawałek jedzenia.
- Te tłuczone ziemniaki ... są dobre - skomentował. Gilbert podniósł widelec i też je wypróbował. Skinął głową w porozumieniu:
- Mm! - Uśmiechnął się do Maryli i wziął mleko, pociągając łyk. Bash zaśmiał się:
- Te tłuczone ziemniaki muszą być najlepszymi ziemniakami, bo inaczej będę całkowicie rozczarowany - Podniósł widelec i ugryzł. Szybko przeżuł i przełknął.
- Mm ma rację - Z aprobatą skinął głową Maryli. Maryla próbowała ukryć uśmiech na twarzy. Zarumieniła się lekko i pociągnęła łyk mleka.
- Dlaczego, Aniu, nie dotknęłaś jeszcze swojego jedzenia. - Zauważyła i spojrzała w dół na talerz młodej dziewczyny.
Ania spojrzała na połowę serca w dłoni i miała nadzieję, że Diana też trzyma drugą połowę. Potrzebowała pocieszenia w tym całkowicie przerażającym momencie i jej drogiej przyjaciółki Diany nie było. Usłyszała, jak Maryla do niej mówi, i podniosła wzrok.
- Przepraszam? - Usiadła lekko i ścisnęła połowę medalionu.
- Jeszcze nie dotknęłaś kolacji. Musisz coś zjeść. - Maryla ugryzła zieloną fasolkę i uniosła brew na Anie.
Może nadal była w złym humorze z powodu tego, co stało się wcześniej tego dnia. Gilbert patrzył, jak Ania zagubiła się w myślach z delikatnym spojrzeniem na jego twarzy. Uśmiechnął się łagodnie i odstawił szklankę mleka. Ania spojrzała na Mateusza, a potem spojrzała na Marylę. Zmarszczyła brwi:
- Nie mogę jeść, gdy jestem w rozpaczy - przyznała
- Nie powiem tego więcej: byłaś dziś bez szacunku podczas śniadania, dlatego nie możesz iść na piknik. To koniec, Anno Shirley-Cuthbert. - Maryla kontynuowała:
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...