Czy tak to jest mieć brata?

1.5K 81 0
                                    

Dom Cuthbertów był cichy. Słychać było kropelkę atramentu - może nawet pióro. Maryla szyła Ani nowy fartuch, ponieważ będzie pomagała gotować jutro wieczorem, Ania i Cole odrabiali lekcje, a Mateusz był w stodole, zamiatając siano do ścian. Ania przewróciła oczami na mylący problem matematyczny i otarła tabliczkę, zirytowana brakiem poprawnej odpowiedzi za każdym razem. Kiedy wymazała tabliczkę, potrząsnęła stołem. Cole miał problem z pisaniem od czasu wypadku - cóż, pchanie. Oczywiście miał już problemy z zapisaniem problemów matematycznych. Ania potrząsając stołem mu nie pomogła. Spojrzał na Anie i strzelił do niej kredą. Czy nie mogłal wymazać go łagodniej? Ania prychnęła i podniosła kredę, po raz kolejny zapisując problem. Potem napisała zero zamiast ośmiu.

„Ugh!"

Użyła rękawa, by to wszystko wymazać, będąc nieco bardziej agresywna. Cole upuścił kredę, całkowicie zirytowany Anią.

"Możesz przestać?" Zapytał.

Gdyby nie przestała, zszedłby na dół i odrobiłby lekcje przy stole.

"Czekaj co?"

„Co... to jest!"

Cole skinął na nią, żeby wymazała.

„Wycieram tablicę, przepraszam".

„Cóż, to denerwujące".

Następnie Ania zaczęła wycierać deskę, chwytając się stołu i potrząsając nim. Uśmiechnęła się:

„To? Masz na myśli, że trzęsę stołem?"

Cole chwycił stół, aby powstrzymać ją przed potrząsaniem nim bardziej:

„Ania, przestań" - zażądał.

Kiedy Ania nie przestawała potrząsać stołem, Cole wstał i wyszedł:

„Pani Cuthbert?" Krzyknął i zbiegł po schodach, żeby powiedzieć o Ani.

„Anne wciąż potrząsa stołem, a ja próbuję pracować."

Marilla odwróciła się, odkładając fartuch, nad którym pracowała.

„Dlaczego nie wykonujesz swojej pracy gdzie indziej?"

„Lubię światło przy oknie" - wymamrotał Cole, marszcząc brwi.

Jęknął i wrócił na górę. Nie mógł się kłócić z Marylą, ponieważ pozwalała mu zostać w domu. Kiedy dotarł do pokoju, Ania siedziała teraz na łóżku, wykonując swoją pracę:

„Możesz mieć stolik, Cole".

„Dzięki", odpowiedział Cole i usiadł na krześle, wracając do swojej pracy".

"Ale do jutra"

„Ania!"

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz