Tego dnia po szkole Ania siedziała przy biurku i zastanawiała się, co ona i Gilbert mogą robić na drugiej randkę. To byłaby jej pierwsza w historii druga randka. A ponieważ był to praktycznie „pierwszy” (włączając w to, że Ania Shirley-Cuthbert zawsze musiała robić rzeczy dramatyczne), musiała uczynić go wyjątkowym. Ania spisała rzeczy, które Jeannie mówiła swoim ludziom o randkach, o rzeczach które czytała, a nawet zapisywała pomysły, które dali jej Diana i Cole. Po około pięciu minutach zapisywania pomysłów na randki rozproszyła ją myśl i wciągnęła powietrze. Odwróciła się do Cole'a, który siedział na łóżku z przerażonym wyrazem twarzy:
„Och, boję się, że Diana nie będzie mnie już kochać po drugiej randce. Zostawiłam ją dla Gilberta! ”
Cole spojrzał na Anie zirytowany jak zawsze.
„Naprawdę myślisz, że przestanie cię kochać z czegoś takiego nieistotnego?”
Ania odłożyła ołówek i wyjrzała przez okno.
„Och, mam nadzieję, że nie. To byłoby wstrząsające. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek ponownie pokazała swoją twarz wokół Avonlei, gdyby Diana przestała mnie kochać."
Gdy Cole nie zapytał, dlaczego miałaby zrobić coś takiego, nadal tłumaczyła się:
„Byłbym upokorzona, biorąc pod uwagę fakt, że tak bardzo kocha wszystkich.” Ania oparła się na dłoni, gdy wyjrzała przez okno.
„Każdego dnia wybrałabym moją kochaną Dianę, a nie Gilberta ”. Potem zaczęła mówić coraz ciszej:
„Mam nadzieję, że ona to wie.”
Oczy Cole'a przesunęły się na bok z irytacją. Wydał z siebie długie westchnienie, po czym znów powiedział:
„Ona wie, Aniu.” Podrapał się w policzek i spojrzał na dziewczynę, zastanawiając się, dlaczego uznała za konieczne, tęsknie wyjrzeć przez okno, jak za każdym razem, gdy mówiła o miłości czy romantycznej powieści.
Ania w końcu odwróciła się do papieru, znów podnosząc ołówek. Jęknęła i uderzyła głową w biurko.
„Dlaczego i tak dręczę jakiegoś głupiego chłopca?” Zapytała.
„Ponieważ go lubisz.”
Ania podniosła głowę i spojrzała na Cole'a:
„Nie lubię go. Po prostu…” Pomyślała przez chwilę, próbując wymyślić inny powód, dla którego powinna była zaprosić Gilberta na randkę.
„Po prostu lubię go jako przyjaciela. Przyjaciele mogą chodzić na randki”.
„Więc mówisz, że mógłbym pójść na randkę z… Powiedzmy…z Tobą. To nie byłoby dziwne?” Cole uśmiechnął się, próbując powstrzymać śmiech, gdy udowodnił, że jego racja jest prawdziwa.
Ania pomyślała przez chwilę:
„Tak, to byłoby dziwne. Ale tak naprawdę byłoby dziwne tylko dlatego, że jesteś dla mnie jak brat”.
„W porządku. Powiedzmy, że idziesz na randkę z Dianą. Mówisz tak, że nie byłoby to dziwne? ”
Ania zignorowała go, ponieważ miał rację. Nienawidziła, gdy się myliła. Dziewczyna lekko podniosła brodę i zapisała inny pomysł, starając się nie denerwować.
„Jakie masz pomysły?„ Zapytał Cole, umieszczając zakładkę w książce, w której odrabiał lekcje.
Przesunął się na łóżku i położył książkę na podłodze.
”Zapisałam romantyczne zajęcia, w których mogliśmy wziąć udział podczas naszej randki. Czy chcesz je usłyszeć?”
„Tak, chce. To i tak najbliższa mi randka." Zaśmiał się i położył na łóżku, słuchając pomysłów Ani.
"Zbieranie kwiatów, podjedziemy do Jeziora Lśniącej Wody, może znów pożyczę łódź pani Barry, chodzenie do sklepów, piknik, dzielenie się magicznymi historiami o Niebiosach i wróżkach ... ”
„Pozwól, że ci zatrzymam”. Cole usiadł lekko.
"Naprawdę myślisz, że Gilbert będzie chciał porozmawiać o wróżkach?"
Ania pokiwała głową, marszcząc brwi.
"Tak. Ruby absolutnie uwielbia opowieści o wróżkach. Mateusz też je lubił!"
„Na początek Gilbert nie jest dziewczyną ani Mateuszem. Nie spodoba mu się ta historia. Może opowiesz mu historię o śpiewających rybach i syrenach…” Cole zauważył, że Ania wyglądała na trochę zdenerwowaną tym stwierdzeniem, więc próbował ją zmusić by poczuła się lepiej, dodając szybko:
„Wszystko, co powiedziałaś, myślę, że mu się spodoba. Lubi zbierać kwiaty z tobą i chodzić do sklepów, jestem tego pewien”.
„Jesteś zadowolony?”
„Jestem zadowolony.”
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...