Czy tak to jest mieć brata? pt. 2

1.4K 85 9
                                    

Ania i Cole w końcu wymyślili harmonogram biurka po około dwudziestu minutach kłótni: Cole dostał niedzielę, Ania dostała poniedziałek, Cole dostał wtorek, Ania dostała środę itp. Obaj uzgodnili, że zmieniają się rano z lustrem, ponieważ oboje chcieli wyglądać nieskazitelnie i ładnie do szkoły.  Zgodzili się również, że Ania dostała prawą stronę łóżka, a Cole lewą, ponieważ żadne z nich nie chciało spać na drewnianą podłogę. Ale była już pora obiadu, Maryla zrobiła jak zawsze makaron musztardowy i słodką kukurydzę. Cole siedział tam, gdzie Gilbert zwykle siedział, kiedy on i Bash przychodzili na obiad, a wszyscy inni siedzieli w swoich normalnych miejscach. 

„Jak ci minął pierwszy dzień w szkole?”  - zapytała Maryla Cole'a. 

Ugryzła kukurydzę, mając nadzieję, że dzieci były dla niego miłe.  Cole wzruszył ramionami i spojrzał na swój talerz.  Skubał makaron, nie będąc bardzo głodnym.  Drżenie pierwszego dnia trwało cały dzień widocznie. 

„Gilbert i ja zaprzyjaźniliśmy się”, zaczął, a potem szybko dodał:

„Mam na myśli Gilberta Blythe”. 

"Tak?"  Maryla spojrzała na Anie, a potem z powrotem na Cole'a:

„Cóż, przychodzi w każdy wtorek na obiad”. 

Była trochę zdezorientowana, dlaczego Cole zaprzyjaźnił się z Gilbertem, ale postanowiła pozostać otwarta na temat chłopca, który jest gejem przyjaźni się z innym chłopcem. 

"To miłe." 

Odpowiedź Cole'a była nudna, jakby się nudził.  Spojrzał z powrotem na swój talerz.  Myślał o tym, żeby nie wracać do szkoły.  Chłopcy wciąż się z niego śmiali i szeptali złośliwe rzeczy, kiedy musiał czytać na głos podczas lekcji.  Ania zobaczyła, że ​​Cole skończył mówić i wyciągnęła prezent, który dał jej Gilbert. 

„Zobacz, co Gilbert mi dał”. 

Przewróciła oczami i podała ją Mateuszowi.  Mateusz otworzył pudełko i skinął głową. Wiedział, co nadchodzi. Zastanawiał się, kiedy Gilbert zaprosi ją na randkę, skoro poprosił o pozwolenie.  Dał pudełko Maryli. Maryla spojrzała w małe pudełko:

„Czy to jedwab?” 

Wyciągnęła je delikatnie. 

„Są bardzo ładne, Aniu”.  Spojrzała na nich. 

„Są różowe!”  Zawołała Ania. 

„Wszyscy wiedzą, że rude nie mogą nosić różu”. 

Wzięła wstążki i włożyła je do pudełka. 

„Myślę, że mimo wszystko powinnaś je nosić, Aniu. Mam wrażenie, że by mu było miło”. 

Maryla uśmiechnęła się lekko. 

„Tak, bo on się w niej podkochuje.”  Cole zaśmiał się. 

„Wcale nie!” 

"Cokolwiek powiesz." 

„Wcale nie!” 

„Mhmm… całkowicie. Ktoś, kto daje jedwab naturalny, cię nie lubi”. 

„Przypuszczam, że wiesz o tym, ponieważ otrzymałeś jedwab?” 

„Nie. Po prostu wiem.”

„Nie, nie wiesz!” 

„Gdybym kogoś polubił i miał pieniądze na jedwab - kupiłbym mojej sympatii”. 

„Och, więc kogoś lubisz, Cole?” 

"Nigdy tego nie powiedziałem!" 

„Zasugerowałeś to!” 

Mateusz tylko usiadł i obserwował kłótnie, znając prawdziwą odpowiedź. Uśmiechnął się lekko i potrząsnął głową.  Dzieci.  Spojrzał na Marylę, która przewróciła oczami do tyłu głowy.  Najprawdopodobniej próbowała ich stłumić, wiedząc bardzo dobrze, że nie będzie w stanie powstrzymać ich walki.  To byłaby przegrana sprawa.

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz