Cole siedział przy biurku, całkowicie wyczerpany i nieszczęśliwy. Worki pod jego oczami były wydatnie jasnobrązowe z nutą zaczerwienienia po płaczu. Oparł brodę na dłoni, ziewając za każdym razem, gdy próbował zwrócić uwagę na panią Stacy, która wyjaśniła inny projekt, który musieli wykonać w domu. Nie spanie powoli zaczynało do niego docierać. Kiedyś było to znośne, ale wydawało się, że pogorszyło się, odkąd zmarł Mateusz Cuthbert. Zamknął oczy i po około dwudziestu sekundach zasnął. Marzył o tym, by nadal nie spać i zwracać uwagę. W swoim śnie był o wiele bardziej optymistyczny i szczęśliwszy. To było jak odmienna rzeczywistość, kiedy siedział obok Ani i Diany na środku klasy.
Gilbert wstał i znalazł Anię jako swojego partnera w tym projekcie. Szkoda, że była już z Dianą. Jęknął i odwrócił się, by odejść, ale ktoś lekko poklepał go po ramieniu. Zawrócił wokół, widząc Ruby Gillis, drobną blondynkę, która się w nim zakochała.
"Chciałbyś być moim partnerem?" - zapytała Ruby bardzo niezręcznie.
Zrobiła się jasnoczerwona i zachichotała, jak dziwnie brzmi, kiedy go zapytała.
"Jasne" odpowiedział cicho Gilbert, zerkając na Anie, która wyglądała na całkowicie zadowoloną z bycia partnerem Diany zamiast jego.
„Byłoby wspaniale, Ruby”.
„Hej, czy chcesz być…” Chłopiec odchrząknął i odwrócił się do Cole'a. Spał czy nie żył?
„Hej, kolego. Dobrze? Cole?” Billy wyciągnął rękę i lekko potrząsnął ramieniem Cole'a, próbując go obudzić.
Cole szybko usiadł, ciężko dysząc.
„Hę?” Zobaczył Billy'ego tuż przed jego oczami.
Musiał spać we śnie w koszmarze. Pokręcił głową i położył ją z powrotem na biurku, próbując wrócić do snu. Billy zmarszczył brwi.
„Stary, wstań, nie będziesz mieć partnera kiedy się nie obudzisz."
Znowu potrząsnął ramieniem, tym razem trochę bardziej szorstko.Cole usiadł. Może to nie był koszmar. Przetarł oczy i ziewnął:
"Partnera?"zapytał zmęczony i ziewnął znów rozciągając ramiona.
„Och, Boże. Masz oddech smoka, człowieku." Billy zatknął nos i wskazał na tablicę: "
"Musimy zrobić projekt w języku angielskim. Chcesz być partnerem, czy nie?”
Cole uśmiechnął się lekko, słysząc smoczy oddech, ciesząc się, że sprawił, że Billy wzdrygnął się w rozpaczy. To było trochę zabawne.
„Skąd mam wiedzieć, że nie jest to jakiś podstęp?"
„Bo potrzebuję, żeby moja ocena z angielskiego została podbita, a ty jesteś w tym dobra, prawda?”Billy odpowiedział trochę za szybko. Jakby to wymyślił czy coś.
„Słuchaj, nie mam nastroju być dręczonym dzisiaj… - odpowiedział cicho Cole i wzruszył ramionami, krzyżując ręce na piersi.
„Po prostu powiedz mi, co chcesz, żebym zrobił na projekt, a ja zrobię to sam”.
„Hę?” Billy wziął notatnik z biurka i położył go na biurku Cole'a.
Wiedział, dlaczego Cole mu nie ufa. Nie ufałby sobie, gdyby był w pozycji Cole'a. Facet, który zastraszał go przez cały rok szkolny, nagle stał się dla niego milszy. Rozumiał, że to może być trochę dziwne - bardzo dziwne.
„Właściwie to myślałem, że moglibyśmy to zrobić razem. Po co otrzymywać czek, jeśli go nie zarobiłem?”
"O." Cole spojrzał na Billy'ego, badając twarz, czy kłamie, czy blefuje.
Nie wyglądało na to, żeby kłamał. Z drugiej strony nie potrafił odczytać min Billy'ego tak dobrze, jak innych. Billy był inny. Był ekstrawagancki, a jednak dzielny. Był muskularny, ale bezsilny. Był impertynentalny, ale pełen szacunku. Innymi słowy: był całkowicie nieczytelny.
„Okej” Cole zgodził się być jego partnerem, ufając, że nie zamierza za niego płacić ani zmuszać go do wykonania całej pracy.
Rozłożył ramiona i bawił się guzikiem bluzki, musiał się trochę wiercić.
"W porządku?" Billy uśmiechnął się i zapytał:
„Czy możemy to zrobić u ciebie? Mój starzec nie chciałby kogoś takiego jak ty…” Zatrzymał się i odchrząknął:
„Moi rodzice są surowi wobec… uh. Gości”.
„Ktoś taki jak ja w jego domu?” Cole wskazał na siebie i westchnął, powoli kiwając głową.
„Wszystko w porządku. Rozumiem.” Położył ręce na kolanach:
„Więc moje miejsce? A może dzisiaj po szkole?”.
„Brzmi dobrze, kolego.”
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...