Ania zamieszała ziemniaki, pomagając zrobić obiad z Marylą. Promieniała z podniecenia, gdy mówiła i mówiła o niczym ważnym jak zwykle:
„Cole i Gilbert mieli kłopoty, więc spodziewam się, że oboje trochę się spóźnią. Ale to dobrze, prawda? To znaczy... zaczęliśmy kolację trochę późno."
Ania zamieszała ziemniaki i wyjrzała przez okno.
"Słońce już zachodzi. Jak wspaniale!"
Maryla uśmiechnęła się i położyła patelnię na blacie, patrząc na Anie.
„To tylko zachód słońca. Ledwo widać to przez okno".
Spojrzała na patelnię i wyrównała mięso.
„Jak idą ziemniaki?" Zapytała.
Ania spojrzała na Marylę:
„Och, gotowe. Tylko upewniam się".
Zaniosła miskę Maryli, podając ją. Potem wróciła do okna i wyjrzała na zewnątrz.
„Aniu, zakładasz" - powiedziała Maryla.
„Więc chodź i włóż ziemniaki na patelnię. Nie mamy całego dnia."
Ania tęsknie podeszła do niej i zaczęła robić, co jej kazano. Westchnęła i spłaszczyła ziemniaki najlepiej, jak mogła. Cole wszedł cicho do domu. Zamknął za sobą drzwi i wszedł do kuchni. Wytarł łzy i wyglądał, jakby nic mu się nie stało. Jedyne, co było rażąco oczywiste, to błoto na jego koszuli. Maryla sapnęła:
„Cole!" Podeszła do niego:
„Co zrobiłeś? Co się stało z twoją koszulą? "
Ania odwróciła się i wybuchnęła śmiechem, zakładając, że poślizgnął się w błotnistej kałuży. Szkoda, że tego nie widziała!
„Wszystko w porządku? "
„ Potknąłem się. I tak, wszystko w porządku."
Cole uśmiechnął się szeroko i położył na stole swoją zabłoconą torbę i książki. Przetarł tył głowy i podszedł do schodów.
„Idę się ubrać." Ania wzruszyła ramionami i odwróciła się, by kontynuować prace nad ziemniakami.
„Gdzie jest Mateusz?" Zapytała.
Maryla zachowywała się, jakby nie miała pojęcia, chociaż dokładnie wiedziała, gdzie on jest:
„Myślę, że poszedł do Barry'ego".
„Dlaczego?"
„Dość pytań!"
-
Mateusz był w szkole, żeby odebrać Gilberta. Uznał, że musi pomóc Gilbertowi w zdobyciu odwagi, by poprosić Anię na randkę. Wszedł do środka, zostawiając Belle na zewnątrz. Poklepał ją po boku i podszedł do budynku szkoły. Wszedł do środka i zobaczył, że Gilbert i tak wstaje, żeby wyjść.
„Um .. Blythe" - zawołał.
Podszedł do młodszego chłopca.
"Idziemy do sklepu."
"Co? Dlaczego? "
„Lubisz... Anie. Myślę, że ma dobry humor ... to chyba najlepszy dzień, aby zapytać ją w tym dniu. „
-
Wkrótce wrócili na Zielone Wzgórze. Mateusz wszedł do środka, wąchając obiad. Uśmiechnął się lekko i poszedł do kuchni Widział, jak Ania siedziała na blacie i odrabiała pracę domową, zamiast siedzieć w swoim pokoju, natomiast Cole siedział przy stole i rysował w swoim notatniku przypadkowe rzeczy zamiast odrabiać lekcje, mimo że powiedział, że nie będzie rysował ponownie, a Maryla doskonaliła jedzenie. Ania podniosła wzrok:
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...