Kolejna nędzna noc pt. 2

1K 72 74
                                    

W tym momencie była około szóstej trzydzieści w nocy.  Wszyscy wrócili do Zielonego Wzgórza, delektując się dodatkowymi ciasteczkami i herbatnikami, których nie mogli skończyć na plaży.  I nie, ciasteczka i ciastka nie były tak przestarzałe.  Mogły być gorsze.  Grupa dzieci dobrze się bawiła.  Bez nadzoru, jedzenia słodkich potraw i przebywania z przyjaciółmi.  Było właściwie trochę spokojnie bez rozkazów nauczycieli i rodziców.  Wszyscy siedzieli na podłodze w pokoju Ani, gdy grupa próbowała wymyślić coś ciekawego i zabawnego do zrobienia razem.  Ania zasugerowała miły spacer po polach i farmie, na który wszyscy, z wyjątkiem Gilberta - się zgodzili, odmówił i powiedział jej, że jest nudny.  Więc teraz, dzięki ich nudnym upodobaniom i głupim pomysłom Billy'ego, nie mieli nic do roboty.

„Chodźmy zniszczyć skrzynki pocztowe!"  Billy oświadczył i wstał. 

Spodziewał się, że wszyscy się z nim zgodzą i ucieszą się, że miał tak świetny pomysł ... Ale wszyscy potrząsnęli głowami i jęknęli.

„To najgłupszy pomysł, który dziś wyszedł z twoich ust i wiele mówi."  Cole uśmiechnął się lekko, biorąc łyk soku żurawinowego.

„Och tak? Chcesz walczyć?"  Billy podniósł pięści, śmiejąc się. 

"Nie ma mowy." 

„Dlaczego? Boisz się?"  Cole i Billy nawiązali kontakt wzrokowy, a Cole obrzucił drugiego chłopca bardzo ostrzegawczym spojrzeniem, mówiąc:

„Nie chcę siniaczyć twojego ego".  Ania prychnęła i uniosła rękę do piątki, do czego Cole uderzył ją, chichocząc.  Przybyli, by podzielić się miłością złoszczenia Billy'ego. 

„Co to jest ego?"  - zapytała Ruby, unosząc brwi. 

Zawsze miała obrzydliwy wyraz twarzy.  To wyglądało na to, że wyglądała na naruszoną. 

„Cóż, gdzie to jest?" 

Gilbert był zaskoczony, jak zachowała się niewykształcona Ruby.
Może tak się zachowywała, żeby złapać jego zainteresowanie.  Jeśli już, to jego zdaniem sprawiło, że stała się jeszcze mniej atrakcyjna.  Może spojrzy Billy'emu w oczy, on chyba lubił dziewczyny, które nie umiały mówić. 

„Ktoś z dużym ego bardzo dobrze o sobie myśli. Uważają, że są lepsi od wszystkich" - wyjaśnił Cole. 

„Och... myślę, że rozumiem".  Ruby powoli pokiwała głową, nie rozumiejąc, co mówi. 

Wypiła niewielką porcję soku żurawinowego, nie bardzo lubiąc gorzki smak. 

„Jest nudno, zróbmy coś".  Billy zaskomlał, kładąc swój kubek na drewnianej podłodze, aby mógł dramatycznie wymachiwać rękami. 

„Jeśli się tak nudzisz, możesz pójść do domu" - stwierdziła Ania, wpatrując się w Billy'ego, gdy jęczał. - A to był twój pomysł, więc jeśli narzekasz na kogoś, to powinieneś narzekać na siebie.

"Mam podejrzenia, że ​​nienawidzisz  mnie"- powiedział Billy i odchylił się do tyłu, rozmawiając z Anią.

Spojrzał na Dianę, która cicho szeptała coś do Ruby. Oczy Gilberta przesunęły się na Billy'ego, wyglądając na bardzo zirytowanego. Dlaczego zawsze czuł potrzebę zirytowania Anu na wpół do śmierci za każdym razem, gdy ją widział? Czy to był sposób Billy'ego na wyrażanie uczuć? Ania skinęła głową.

"Nie cierpię cię, pomimo twoich nieudanych prób bycia dla mnie miłym.

Billy spojrzał na Gilberta, powstrzymując się, żeby się nie pobić.

"Hej, to moja dziewczyna, czemu tak z nią rozmawiasz." Gilbert spojrzał na Billy'ego, testując go.

"Twoja co ?!" Ania krzyknęła, wstając. Teraz była wściekła. Skrzyżowała ręce.

"Czy kiedykolwiek zgodziłam się być twoją dziewczyną?  Czekaj nie, bo nigdy nie pytałeś.  I czy zgodziłabym się?  Nie!"

„Aniu, tak sobie pomyślałem..."
Gilbert zaczął starać się przykuć jej uwagę, gdy wyszła z pokoju ze skrzyżowanymi rękoma.

Westchnął i spojrzał na wszystkich:„ Pójdę po nią ...„ wymamrotał i wstał,

„Aniu, chodź. "

Ania biegła po schodach i wyszła na werandę. Zatrzasnęła drzwi przed twarzą Gilberta, całkowicie zawstydzona.

„Zostaw mnie w spokoju! "krzyknęła.

Gilbert ponownie otworzyła drzwi i poszedł za nią na zewnątrz, gdy wybiegła do stodoły.

„Aniu, przepraszam.  Pomyślałem, że skoro poszliśmy na randkę i pocałowałem się dwa razy, to czy bylibyśmy razem?"

Ania weszła do stodoły i odwróciła się do niego. Spojrzała na niego, wpatrując się:

„Czy poważnie tak myślisz?"

Gilbert milczał, wiedząc, że Ania zaraz zacznie wykrzykiwać przypadkowe rzeczy o tym, jak okropnie irytujący był.  Spojrzał na swoje stopy, wkładając ręce do kieszeni.  Ania nie chciała przyznać, że Gilbert miał rację.  Wyglądało na to, że byli razem, zwłaszcza po drugim pocałunku.  Ale niestety była absolutnie okropna w wyrażaniu swoich emocji, więc po prostu uciekła od niego.

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz