Minuty

919 49 9
                                    

Ania zdecydowała się na plażę tej nocy, kiedy zaprosiła Gilberta na tę randkę.  To było jedno z jej ulubionych miejsc.  Plaża, gdziekolwiek była, była miejscem, które kochała.  Zawsze dobrze się bawiła na plaży.  Piasek między jej palcami u stóp i szum fal uderzających o brzeg przez większość czasu ją pocieszyły.  Próbowała zaakceptować fakt, że było to ostatnie zabawne miejsce, w którym poszła z Mateuszem.  Choć była smutna, starała się myśleć o tym ze szczęściem, zamiast litować się.  Skupiła się na tym, jak Mateusz będzie się śmiał za każdym razem, gdy ona i Diana będą pluskać chłopców nogami, oraz sposób, w jaki będzie ją podnosił i rzucał z powrotem do wody.  Nie skupiła się na tym, jak wyglądało jego ciało, kiedy zobaczyła Marylę trzymającą go w ramionach. O Boże...

"Aniu?"  Gilbert wytrząsnął ją, dosłownie, z jej myśli.  Brwi miał zmarszczone.  O nie.  Jak długo myślała? 

"Byłam tu!"  Ania uśmiechnęła się i spojrzała wokół, wiejący wszędzie wiatr.  Pewnie wkrótce miała zamiar zdjąć włosy z warkoczy.  Wiatr z warkoczami zwykle nie odpowiadał dobrze.  To był fakt. 

„Widzę to. Wszystko w porządku?”  Gilbert trzymał rękę na jej ramieniu.  Świetnie.  Nadal się martwił. 

„Nie odpowiadałaś mi przez kilka minut, Aniu”.  Minuty?  Jak fantastycznie!  Teraz myśli, że ona jest wariatem jak reszta miasta. 

„Jeśli nie chcesz już być na tej randce, Gilbert, możesz odejść. Całkowicie i naprawdę rozumiem, dlaczego chcesz odejść.” 

"Co?"  Gilbert poruszył ręką i schował ją do kieszeni.  Przełknął ślinę i potrząsnął głową, zaciskając szczękę.

„Oczywiście, że chcę tu być”.  Dlaczego Ania zachowywała się tak nagle?  Wszystko musiało być dramatyczne, jeśli chodzi o Anie.  Nawet miła randka na plaży stała się dramatyczna.  Albo może nie.

„Czy podoba ci się moja decyzja dotycząca lokalizacji? Myślałam, że możemy po prostu pojechać do miasta, ale zrobiliśmy to dla naszej pierwszej randki. Powtarzanie randek nie brzmi jak coś, co bym zrobiła - szczególnie, jeśli chcę wygrać lepszą randkę”.  Ania położyła kosz na piasku i wyciągnęła ręce, czując, jak wiatr delikatnie uderza ją w ramię. 

"O, rozumiem."  Gilbert patrzył, jak wyciąga ręce i uśmiecha się lekko. 

„Przykro mi, że ci to przekazałam, ale wygram lepszą randkę”.  Podniósła ręce:

„Podaję tylko fakty”.  Ania delikatnie wyciągnęła wstążki z włosów, gdy spojrzała na Gilberta.  Przewróciła oczami.

„Jakbym pozwoliła na pojawienie się tej potworności!”  Zaśmiała się, wkładając wstążki do kosza. 

„Zdecydowanie wygram konkurs w lepszej randce. Wygrałem nasz ostatni konkurs - kto był w stanie najszybciej odpowiedzieć na pytania pani Stacy”.  - Niepoprawnie. Było pięć do czterech i pół.

"Odciąłam cię po raz czwarty. Powiedziałam żelazo, a ty powiedziałeś żelazo”  Wyraziła swój sposób mówienia „żelazo”, a jego sposób „żelazo”.  Ania zadrwiła:

„Po prostu mnie to zdezorientowało, więc się nie liczyło”. 

„Żelazo jest wyraźne, Aniu, nie jest to takie trudne do zrozumienia. Nawet pani Stacy powiedziała żelazo tak jak ja” - stwierdził Gilbert, unosząc brwi. 

„"Żelazo" po prostu brzmi dziwnie”. 

„Co? Nie, wcale nie!” 

Ania jęknęła i strząsnęła włosy. -

"Jesteś niedorzeczny. To "ŻELAZO"."

Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę, że się myli.  Ale czy przyzna to?  Nie.

„Ten argument odejmuje punkty od twojej randki, wiesz”.  Gilbert uśmiechnął się złośliwie i skrzyżował ramiona. 

„Więc możesz przegrać ten konkurs randkowy, jeśli będziesz nadal ze mną walczyła.” 

"Walczysz ze mną, Blythe. W każdym razie jestem o wiele bardziej romantyczna niż ty. Moja randka jest dobrze przemyślana, w przeciwieństwie do twojej, gdzie my Gilbert musieliśmy biegać przez las, żeby nie przegapić zachodu słońca.  Prawie podciełam ręce!"

„Widzisz?  Kłócimy się ponownie.

Ania zacisnęła pięści i prychnęła, obracając się szybko i tupiąc w stronę oceanu. Nie podobało jej się, jak Gilbert tak naprawdę umie sobie z nią poradzić. To było denerwujące. Było znacznie lepiej, kiedy zwykł się kłócić! Teraz po prostu wyglądała jak głupia. Gilbert ścisnął grzbiet nosa, gdy odeszła.

"Aniu" powiedział cicho, próbując zawołać za nią, gdy schylił się, by podnieść kosz.

"Anne, chodź! Przepraszam.” Podniósł kosz i gonił za nią, sprawiając, że jego głos stał się nieco głośniejszy niż wcześniej.

„Ania!”

„ Nie rozmawiam z tobą ” odpowiedziała somatycznie Ania. Zatrzymała się, gdy miała około dziesięciu stóp od wody i zdjęła buty. Nie chciała mieć piasku w swoich butach.

"Ale ty tylko… Nieważne. Aniu, czy naprawdę musisz być na mnie zła, kiedy jesteśmy na randce?"

Ania wzięła od niego kosz i położyła go na piasku.  Otworzyła go i wyciągnęła koc piknikowy:

„Czy możesz złapać drugi koniec koca, abyśmy mogli go rozłożyć?” 

"O, tak."  Gilbert złapał drugi koniec koca i pomógł jej położyć go na piasku. 

„Skoro jesteśmy teraz sami, czy możesz mi powiedzieć, co chciałaś mi powiedzieć wcześniej?” 

Ania wyciągnęła srebrne sztućce i dwa talerze, ustawiając je naprzeciwko siebie. 

„Tak, mogę. Ale nie zrobię tego. Chcę to zrobić pod koniec dnia, abyś mógł pomyśleć o tym z dnia na dzień”. 

Gilbert pomógł jej rozłożyć rzeczy, chwytając jedzenie i kładąc je na środku talerzy i sztućców. 

„Więc to pytanie?” 

„Nie powiedziałam, że to było lub nie było”.  Ania uśmiechnęła się lekko, podnosząc wzrok na Gilberta. 

To prawdopodobnie po raz pierwszy zobaczyła, że ​​nie patrzy na nią, gdy jego głowa była skierowana w jej stronę.  To było całkiem dziwne.  A Gilbert mógł tylko jęczeć niecierpliwie.

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz