- Cole! - Ania przytuliła Cole'a, chichocząc i uśmiechając się. Kochała swojego czwartego najlepszego przyjaciela. Przytuliła go mocniej, musiała stanąć na palcach i położyć brodę na jego ramieniu.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam. - Diana podbiegła do dwójki po odłożeniu toreb i zaczepiła się o Anie i Cole'a, chichocząc tak jak Ania.
- Cole! - Diana wiedziała, że nie może dosięgnąć ramienia Cole'a, więc po prostu położyła głowę na jego klatce piersiowej, obejmując oboje przyjaciół. Cole otworzył jedno ramię i przytulił Dianę od tyłu, ściskając zarówno Anie, jak i Dianę. Uśmiechnął się:
- Hej, dziewczyny - powiedział:
- Też za wami tęskniłem. - Uświadomił sobie, jak wygląda i zachichotał:
- Okej, okej - odsunął się trochę od dziewczyn .
- Dlaczego tu jesteś? - zapytała Ania, jej duże, niebieskie oczy były szeroko otwarte. Złapała Dianę za ramię i zaczęła wracać na swoje miejsca, nawet nie zdając sobie sprawy, że ludzie się na nich gapią.
-Nie jestem rozczarowana, naprawdę się cieszę, że tu jesteś. Po prostu jestem trochę zaskoczona! -
- Ja też - ćwierknęła Diana i oderwała rękę, wskakując na siedzenie. Spojrzała na Cole'a, by znaleźć odpowiedź, gdy Ania usiadła obok niej. Cole usiadł i uśmiechnął się do Maryli. Zwrócił się do dziewcząt i odpowiedział:
- Ciocia Josephine powiedziała mi, że was tu spotkam.
- Cieszę się, że tak zrobiła. - Powiedziała Diana.
- Ja też. Mamy ci tak wiele do powiedzenia. Mam nadzieję, że masz pokój w sypialni, żebyśmy mogli nocować! - Potem rozmawiali i rozmawiali przez całą jazdę do CharlotteTown.
Kiedy przybyli, Cole i dziewczyny śmiali się i trzymali się za ręce, Cole oczywiście był pośrodku. Maryla podążyła za nimi trzema, niosąc torby. Zobaczyła powóz, który przysłała ciocia Josephine, i włożyła do niej torby, zabierając także Anie i Dianę. Wszyscy wsiedli do powozu i Ania rozpoczęła grę w widzę:
- Widzę moim małym okiem ... kogoś absolutnie przystojnego! - Ania zaśmiała się i spojrzała na Cole'a. "
- Cole! - Diana wiwatowała.
- Ja! - Cole uśmiechnął się i spojrzał na Dianę. Wszyscy się śmiali i cieszyli błogą jazdą do domu cioci Josephine.
Nie było już jej domu, kiedy jej droga żona umarła. Może Cole znów uczynił z niej swój dom.Kiedy powóz zatrzymał się przed domem cioci Josephine, Ania była pierwsza. Chwyciła torby i pobiegła do drzwi frontowych, pukając w nie wiele razy.
- Ciociu Josephine! - Zawołała i zapukała ponownie, uśmiechając się jasno. Cole i Diana pobiegli za nią, oboje się uśmiechając. Cole zaśmiał się i otworzył drzwi dla dziewcząt, w tym Maryli, która nie spieszyła się z podziękowaniami dla „kierowcy" i zabrała swoje torby. Maryla podeszła do drzwi:
- Dziękuję, Cole. - Weszła do środka i rozejrzała się. To było wspaniałe. Podeszła do Ani i Diany, gdy Cole podążał za nią.
- Teraz wy, dziewczyny, musicie być grzeczne, rozumiecie?
- Tak, Marylo. - Ania odpowiedziała, gdy Diana skinęła głową. Kiedy Maryla odeszła z jednym z pracowników cioci Josephine, Ania uśmiechnęła się i zapytała Dianę i Cole'a:
- Powinniśmy się przespać wieczorem czy jutro? Myślę, że jutro powinniśmy być wypoczęci z powodu Jerry'ego ... ale to jedyny raz, naprawdę mogę spędzić z wami wszystkimi czas i byłoby marnotrawstwem leżeć w łóżku przez całą noc i życzę, aby jutro poszło dobrze.
- Ja myślę że dziś wieczorem. To byłaby świetna zabawa i jestem zbyt zdenerwowana, aby spać tej nocy - Diana odpowiedziała na pytanie i przytrzymała torbę obiema rękami.
- Dziś brzmi dobrze. - Cole uśmiechnął się.
- Pozwól, że pokażę wam drogę do mojego pokoju. - Z jakiegoś powodu Cole miał tę dziwną iskrę w oku, jakby miał zamiar zaskoczyć obie dziewczyny. Wszystkie poszły do pokoju Cole'a i gdy Cole otworzył drzwi, Ania zauważyła znajomą parę butów. Sapnęła i prawie upuściła jej walizka
- Jerry! - Położyła walizkę na podłodze i prawie na niego wskoczyła.
- Jerry, wszystko w porządku? - Jerry roześmiał się, przytulając Anie. Spojrzał na Dianę i poczuł, jak krew przypływa mu do uszu. Uśmiechnął się do Diany i otworzył ramię, by Ania mogła się bardziej przytulić.
- Ze mną wszystko w porządku. - Diana patrzyła, jak jej nie przytulił.
- Cieszę się, że nic ci nie jest, Jerry. - Uśmiechnęła się do niego i delikatnie pchnęła jego rękę. Ania odsunęła się od uścisku i wyglądała na wściekłą. Uderzyła Jerry'ego w ramię:
- Przestraszyłeś mnie! Myślałam, że będziesz śmiertelnie chory, a jednak jesteś tutaj, uśmiechając się i przytulając mnie?! - Cieszyła się, że go widzi, ale wściekła się, że tak bardzo ją martwił.
- Płakałaś nade mną? - Jerry drwił i pociągnął Anie do kolejnego uścisku. Tak właśnie działały relacje między rodzeństwem. Śmiali się, zastraszali i bili się, ale nadal bardzo się kochali.
- Nie. - Ania odpowiedziała zbyt szybko i przytuliła go z powrotem. Odsunęła się od łóżka. Położyła ręce na biodrach i ze złością zmrużyła oczy.
- Zbyt zajęta Blythe'm, rozumiem? - Jerry nadal drwił, sprawiając, że jego głos był wysoki i falujący.
- Nie! - Ania krzyknęła i uderzyła go ponownie w ramię:
- Zabiję cię, Jerry! - Uderzyła go wiele razy z szerokim uśmiechem na twarzy. Diana zachichotała i spojrzała na Jerry'ego.
- Zjadła obiad z Gilbertem wczoraj wieczorem i nie zdradziła mi wszystkich szczegółów. - Powiedziała mu, otrzymując przerażone spójrzenie od Ani. Ania spojrzała na Dianę i zarumieniła się.
- To nie było nic, takiego! Nic ciekawego się nie wydarzyło. - Powiedziała Dianie o pocałunku, prawda? Tak, powiedziała! Diana opowiadała Jerry'emu o tej całej sprawie. Jak strasznie! Cole uśmiechnął się złośliwie.
- Czy to dlatego się rumienisz? - Zapytał i włożył ręce do kieszeni. Jego włosy trochę wyrosły i były trochę bardziej puszyste niż kiedyś. Zachichotał, gdy Ania mu odpowiedziała. Sapnęła.
- Dziwi mnie to, że wyśmiewacie się z Gilberta i ze mnie, ale nie wolno mi naciskać na Jerry'ego za to, że podoba mu się Diana? - Wydała dźwięk „humph" i skrzyżowała ramiona w obronie.
- To dlatego, że nie. Tak, jest piękna, ale...
- Ty też się rumienisz! - Cole śmiał się z Jerry'ego, który szperał się w swoich słowach. Jerry prawdopodobnie był po prostu zawstydzony tym, że zdradziła go przed wszystkimi, ale to nie powstrzymało ich od chichotania przez chłopca.
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...