Ręce Gilberta i Ani splotły się razem, jakby miały się rozpaść, gdyby puściły. Razem poszli szlakiem, tym razem pokonując długą drogę. Żadne z nich tego nie powiedziało, ale chcieli spędzić razem jak najwięcej czasu, zanim Gilbert musiał wyjechać na studia za granicę. Ania odmówiła przyznania się, że płakała poprzedniej nocy przez półtorej godziny, bojąc się pożegnać z Gilbertem.
„Obiecujesz, że napiszesz do mnie?” Ania poprosiła o coś, co wyglądało na dziesiąty raz tego dnia. Odwróciła lekko głowę, aby spojrzeć na profil Gilberta. Tak bardzo będzie za nim tęsknić ... nawet jeśli był denerwującym palantem.
Gilbert przewrócił oczami, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Przestał iść i odwrócił się twarzą do Ani. Puścił jej rękę i położył swoją na bokach twarzy dziewczyny.
„Aniu Shirley-Cuthbert” - zaczął, patrząc jej w oczy.
Jej brwi zmarszczyły się z irytacji.
„Och! Przepraszam .." uśmiechnął się i kontynuował:
„Aniu Kordelio Shirley-Cuthbert, obiecuję pisać do ciebie codziennie. Na palec obiecujesz, że ty też?"
Ania zdjęła ręce z jej twarzy i kiwnęła głową, trzymając dłonie w swoim: „Na palec, obiecaj, Gilbert”. Potem wzięła jego różowy palec i ścisnęła go.
„Obiecuję”.
-
„To miło, że mamy imprezę pożegnalną dla Gilberta, ale nie mieliśmy takiej dla mnie,” skomentował Cole z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyciągnął chleb z piekarnika i położył go na stole. Spojrzał na Marylę z figlarnym uśmiechem na twarzy, gdy powiedział:
„Upewnij się, że Ania nie usiądzie przy jedzeniu, ona po prostu będzie płakać”.
Ania uderzyła Cole'a i prychnęła.
„Ty również płakałbyś, gdyby Billy zostawił cię za sobą na studia za granicą!” Skrzyżowała ręce i usiadła przy stole.
„Za każdym razem, gdy czytałam o zagranicznych relacjach, myślałam o tym, jak to jest romantyczne i wyobrażałam sobie, że mam przy sobie faceta, który myśli o mnie na rozpływającej się łodzi. Ale teraz jestem absolutnie wściekła na autorów za pisanie listów i tęsknienie za kimś tak romantycznym kiedy tak naprawdę nie jest! ”
Cole i Maryla wyglądali na zirytowanych, gdy Ania zaczęła od kolejnego przemówienia. Cole zastanawiał się, czy tym razem powinien się z spierać, czy rzeczywiście posłuchać. Postanowił, słuchać po raz pierwszy od zawsze. -
"Nie płakałbym całą noc, gdyby Billy wyjechał na studia ... ale masz rację, płakałbym trochę." Uśmiechnął się do Billy'ego, który był bardzo skoncentrowany na kurczaku, który przyprawiał. Billy podniósł wzrok na wzmiankę o jego nazwisku:
„Hę?” Zobaczył uśmiechającego się do niego Cole'a i uśmiechnął się.
"Hej" - powiedział. Jego głos był cichszy. Włosy miał odgarnięte do tyłu, a pośrodku brwi pozostały zmarszczki po tak częstym marszczeniu ich… przyprawianie kurczaka było najwyraźniej trudne. Billy spojrzał na drugiego chłopaka w górę i w dół i uśmiechnął się bardziej.
"Dlaczego się na mnie gapisz, Cole?"
„Nieważne. Zdecydowanie płakałbym całą noc”. Cole podszedł do niego i przytulił Billy'ego:
„I nie martw się tym”.
Załamana Ania zakneblowała się i rzuciła dramatycznie na krzesło. To był prawdopodobnie najdłuższy wieczór stulecia ... a nawet najkrótszy.
„Jesteście wstrętnu!”
Gdy przybył Gilbert, wszystko wydawało się zdecydowanie za szybko i wkrótce wszyscy skończyli swój obiad. Ania była zdruzgotana, ledwo mogła nawet podnieść widelec… nie mówiąc już o jedzeniu czegokolwiek… więc oczywiście nie skończyła swojego. To był ostatni raz, gdy Gilbert zjadł kolację z nią. To było bolesne! Absolutnie bolesne.
Gilbert wstał i włożył naczynia z Anią do zlewu, zastanawiając się, dlaczego Ania była taka cicha. Nigdy nie była cicha. Czy była na niego zła? A może wciąż się denerwowała, że odchodzi? Tak, rywalizacja w klasie była fajna ... a może naprawdę była zdenerwowana jego odejściem?
Cole wstał i podszedł do Gilberta:
„Jestem ... taki zmęczony”. Fałszywie ziewnął i poklepał go po ramieniu.
"Bezpiecznej podróży, Gilbert. Będę za tobą tęsknić, stary." Przytulił Gilberta bez przekonania, zanim poszedł do swojego pokoju, nawet nie oglądając się na drugiego chłopca.
Billy podążył za Cole'em tuż za nim.
"Eee… tak." To samo powiedział.
"Cześć, kolego!" Nawet nie zawracał sobie głowy przytuleniem Gilberta, gdy wbiegł po schodach:
„Poczekaj!”. Ania patrzyła, jak Billy i Cole się śmieją i biegają po schodach. Miała nadzieję, że nie poszli tam pocałować się czy coś w jej łóżku ... ale niestety, prawdopodobnie tak zrobili. Było dość podłe, ale Billy i Cole byli nastolatkami. Nie mogli się powstrzymać. Obrzydliwe.
Skrzyżowała ramiona i przewróciła oczami. Nigdy nie zrobiłaby nic tak podstępnego z Gilbertem, szczególnie w tym wieku.
„Czy naprawdę pozwolisz im to zrobić?” Zapytała Marylę.
Maryla skuliła się na dźwięk zamykających się drzwi sypialni i wstała z miejsca, mówiąc do Ani i Gilberta:
„Zaraz wracam, wy dwoje”. Wbiegła po schodach:
„Cole Mackenzie!”
Gilbert i Ania spojrzeli po schodach i usłyszeli:
„Te same zasady dotyczą was dwojga! Bez względu na to, że obaj jesteście chłopcami, musicie cały czas pozostawić otwarte drzwi do sypialni. To jest absolutnie śmieszne, wy dwaj. Zawsze skradając się tutaj myślicie, że was nie widzę cię ..."
Ania zakryła usta i prychnęła, a Gilbert wydał głośne „ha!” zanim oboje wybuchnęli śmiechem. Kiedy się śmiali, Ania nie mogła powstrzymać się od słuchania śmiechu Gilberta przez całą noc. Tak, była zdenerwowana tym, że odchodzi ... ale on był tutaj i to się liczyło. Wykorzysta swój czas spędzony z nim… i on też. Nie, noc nie zakończyła się słonym pocałunkiem lub gorzkim uściskiem, ale zakończyła się uściskiem dłoni i krótkim pytaniem:
„Ja wciąż nie jestem twoją fanką Gilbert Blythe. ”
Następnie odpowiedział odważnie:
„ Ja też cię kocham, Aniu Kordelio Shirley-Cuthbert. ”
A potem:
„Kocham cię bardziej, Gilbert Blythe”.
I w końcu ...
„Kocham cię najbardziej”.
--------------------
To niestety ostatnia część "I am not a Gilbert Blythe fan". Dziękuję za ponad 11k wyświetleń i 1k gwiazdek. Jesteście niesamowici ❤
Wyczekujcie kolejnej książki.
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...