Uderzył piorun. Po błyskawicy nastąpił jeden z najgłośniejszych grzmotów, jaki kiedykolwiek słyszałeś, wysyłając dziewczęce wrzaski w całym domu do lasu w pobliżu Zielonego Wzgórza. Ruby i Diana prawie ze strachu wspięły się na siebie, trzymając się za ręce drugiej osoby. Grzmot był całkowicie przerażający. Zwłaszcza w nocy, kiedy nie było ich w domu w wygodnych łóżkach.
„Czy to nie wspaniałe?” Ania sennie wyjrzała przez okno sypialni, gdy błyskawica błysnęła w jej oczach, odbijając się od piegów na policzkach.
Początkowo bała się piorunów, tak jak jej najlepsi przyjaciele, ale teraz zrozumiała i uświadomiła sobie prawdziwe piękno burz.
"Nie, nie jest!" Ruby płakała, przytulając Dianę tak mocno, jak to możliwe.
Ruby najbardziej się bała. Była absolutnie przerażona ze wszystkich i wszystko.
Cole wszedł do sypialni swojej i Ani, trzymając dwie dodatkowe świece, aby mogli lepiej widzieć. Zakładał, że ich goście nie wrócą do domu tej nocy, tak jak pierwotnie planowali, z powodu tego, jak straszny był grzmot, więc potrzebowali trochę światła, aby zobaczyć Gilberta i Billy'ego idących za nim, obaj trzymający świecę. Postawili świece na komodzie. Gilbert przeniósł wstążki Ani na drugą stronę kredensu, z dala od płomieni, żeby się nie zapaliły.
Ania odwróciła się, by stawić czoła wszystkim:
„Czy wiesz, że błyskawica wydaje dźwięk?”
Uwielbiała dzielić się swoją niepotrzebną wiedzą ze wszystkimi dookoła.
„Właściwie to nie wiedziałam. Jak to jest, Aniu?” - zapytała Diana, wciąż przytulając biedną, przestraszoną Ruby.
Naprawdę zafascynowało ją to, jak kompetentna była Ania, jeśli chodzi o rzeczy takie jak te.
„Światło porusza się znacznie szybciej niż dźwięk, więc światło pojawia się przed dźwiękiem. Uważa się również, że ile sekund między przerwami błyskawicy i grzmotu jest tyle mil odległa jest burza… lub piorun”, odpowiedziała dumnie Ania.
„Och, tak, dowiedzieliśmy się o latach świetlnych…”
„Nie przyszedłem tutaj, aby wrócić do szkoły.” Billy usiadł na łóżku, zdejmując buty.
Równie dobrze mógłby się teraz ułożyć, jeśli będzie musiał zostać na noc.
„Technicznie to zrobiłeś. Robiliśmy ten projekt razem, pamiętasz?” Cole wyciągnął ręce, zdejmując także buty.
„Przyszedłem tutaj, aby wykonać projekt, nie ucząc się niczego nowego” - wyjaśnił Billy, co miał na myśli, wstając z łóżka i przenosząc buty na korytarz.
"Będę spał na krześle jeśli to pomoże" Gilbert powiedział im. Skrzyżował ręce, nie dbając o to, by czuć się nieswojo. Spał na bujanej łódce w swędzącym hamaku - prawdopodobnie mógł poradzić sobie z drewnianym krzesłem.
„Gilbert, nie. Oszalałeś? Nie pozwolę na to.” Ruby zażądała:
„Nie pozwolę ci spać bez koca i poduszki”. Podniosła poduszkę i podała ją Gilbertowi, uśmiechając się nieśmiało.
„Hej, w porządku. Nie potrzebuję tego”. Gilbert próbował jej ją zwrócić, nawet jeśli naprawdę chciał poduszki. Uśmiechnął się do niej:
„Dziękuję ci jednak”.
„Nalegam!” Ruby wepchnęła go prosto w niego, kiedy zdjęła buty i położyła się do łóżka.
„Moja sukienka będzie się marszczyć z tych prześcieradeł. Dlaczego chłopcy nie mogą spać w innym pokoju?”
„Kto nas ochroni przed szkieletami i goblinami, o których Ania powiedziała nam wszystko, jeśli w pobliżu nie ma chłopców?” Diana zapytała Ruby.
Nadal bała się historii, które Ania opowiadała miesiące temu.
"Nie potrzebujemy chłopców, którzy nas chronią, Di" - powiedziała Ania, spoglądając na chłopców, gdy sflaczała poduszkę.
„Chronimy ich!” Zachichotała i zdjęła buty, wsiadając do łóżka obok Ruby.
Diana uśmiechnęła się do Ani i zdjęła ładne, szkolne buty. Weszła do łóżka i patrzyła, jak Cole kładzie koc na podłodze.
„Mówiąc też o szkieletach… A może opowiemy przerażające historie?”
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...