Ania spojrzała w niebo, obserwując, jak zmienia się z jasnoniebieskiego w purpurowy. Oparła się na ramieniu Gilberta, zapamiętując ten moment. Zamknęła oczy i westchnęła cicho. Czy to była całkowita błogość czy co? Czuła kołnierz Gilberta szturchającą bok jej czoła, ale nie dbała o to. Gdyby to było kilka tygodni wcześniej, nie usiadłaby nawet obok chłopca. Ale teraz przytuliła się do niego, ciesząc się jego obecnością. Tak wiele może się zmienić w tak krótkim czasie. Gilbert również spojrzał na niebo, nie zdając sobie sprawy, że Ania zamknęła oczy. Przesunął dłoń do jej talii i był zaskoczony, gdy nie wystrzeliła ani nie uderzyła go ręką. Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy położył głowę na jej głowie. Lekka bryza delikatnie dmuchała w ich włosy, szepcząc im do uszu ciche hymny ćwierkających ptaków i szelest liści. Na szczęście pogoda się poprawiła, dzięki czemu Gilbert mógł w końcu mieć idealną randkę. Może natura sprawiała mu trudność przed. I może ta randka byłaby naprawdę idealna. Ania otworzyła oczy, gdy wiatr porwał jej twarz. Usiadła i odgarnęła włosy z oczu, zanim zwróciła się do Gilberta. Zastanawiała się, czy to była cała randka. Byłaby całkowicie zadowolona, gdyby tak było. Gilbert spojrzał na Anie i wstał. Wyciągnął rękę do dziewczyny, by pomóc jej wstać. Nie obchodziło go, czy denerwuje ją fakt, że próbował jej pomóc. Nie zepsułoby to jego nastroju. Nic nie mogło zrujnować szczęścia, które teraz czuł. Nic. Ania wzięła go za rękę i wstała. Uśmiechnęła się:
„Dziękuję".
Puściła jego dłoń i przytrzymała jabłko obiema rękami. Jeszcze raz spojrzała w niebo. Gilbert skinął głową.
"Nie ma problemu." Uśmiechnął się do niej i przez chwilę również spojrzał w niebo.
„Powinniśmy zacząć iść teraz. Mam jeszcze kilka miejsc, które chciałbym ci pokazać. "
Zaczął chodzić po polnej drodze. Ania skinęła głową i podążyła za nim tuż za nią. Trzymała jabłko
"Nie mogę uwierzyć, że nadal nie powiesz mi, gdzie idzie„ Drwiła
„ Skąd mam wiedzieć, że nie próbujesz mnie zabić?"
„ Dlaczego miałbym cię zabić?"
Gilbert zaśmiał się i spojrzał na Anie. Prawdopodobnie tylko żartowała. Ale jeśli nie, to on chciał wiedzieć, dlaczego pomyślała o czymś tak mrocznym. Wiedział, że ma okropną przeszłość, ale do niedawna nie zdawał sobie sprawy, że wpłynęło to na jej codzienne życie.
„Ponieważ mówię za dużo, mogę być apodyktyczna, jestem bardzo dziwna„
Ania zaczęła nazywać rzeczy, o których opowiadały o niej dziewczyny w sierocińcu.
„Jestem głośna, a może dlatego, że czytam za dużo..."
Uśmiechnęła się do siebie
„Nie rozumiem, co jest takiego złego w zbytnim czytaniu. Daje to większy zakres wyobraźni. Ludzie, którzy nie czytają, jak sądzę, nie mają żadnej wyobraźni."
"Nigdy bym cię nie zabił, Aniu. Żadne z tych rzeczy mnie nie denerwują. Lubię to, jak dużo mówisz, jak możesz być szefem i jak się wyróżniasz."
Gilbert kontynuował spacer do miejsca, do którego zmierzał, od czasu do czasu spoglądając na Anie.
„I znam kilka osób, które nie czytają. To mili ludzie. Ale to prawda, nie wykazują zdolności wyobraźni".
„Też bym cię nie zabił. Nawet jeśli doprowadzasz mnie do szału."
Ania zachichotała i podniosła brodę w powietrze, gdy szła.
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...