Obiad był gotowy, a stół nakryty. Przy starannie ułożonym chlebie, parze słodkiego groszku i pokrojonej piersi z kurczaka cała jadalnia była przepełniona cudownym aromatem. Ani wydawało się to najlepszą kolacją w historii. Maryla, Sebastian, Cole, Billy, Jerry i jej kawaler byli tam, aby dzielić z nią ten spektakularny posiłek. To było spełnienie marzeń, ale Diany Barry tam nie było. Byłoby o wiele bardziej spektakularne, gdyby Diana też tam była.
Gilbert był pierwszym, który zainicjował modlitwę:
„Łaskawy, Ojcze w Niebie”. Zaczął, czekając, aż wszyscy się ustąpią, zanim będzie kontynuował.
Jerry pogłaskał kawałek chleba, który miał zamiar wsunąć do ust i złożył ręce. Szczerze mówiąc, był zbyt głodny by słuchać długich modlitw Gilberta. Wydał z siebie długie westchnienie i zsunął się na krześle z porażką. To były tortury.
Gdy wszyscy już się znaleźli, zwłaszcza Jerry, Gilbert kontynuował:
„Dziękuję, że dostarczyłeś nam ten posiłek i dziękuję, że zjednoczyłeś nas wszystkich, aby się nim podzielić”. Spojrzał na Anie, kontynuując modlitwę:
„Chciałbym również podziękować za pobłogosławienie mnie, nas, wspaniałych przyjaciół i rodziny. Amen”.Kiedy zakończyli modlitwę, Billy prychnął i podniósł chleb:
„Myślałem, że tylko Ania mówi "tego łaskawego, ciężko ojcowego"… O!”.
Cole kopnął go, wpatrując się w niego trochę.
Ania zmarszczyła brwi.
„Wolę odnosić się do Pana pięknymi manierami niż nudnymi. Jeśli to nie pasuje do twojego nudnego smaku, możesz odmawiać własne modlitwy przed kolacją”. Skrzyżowała ręce. Maryla westchnęła:
„Aniu, bądź uprzejma dla swoich gości. Jestem pewna, że nie miał tego na myśli. Zgadza się, panie Andrews?" Zapytała.
Billy pokiwał głową, gryząc kawałek swojego chleba, kłamając. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na Cole'a, mając nadzieję, że nie przeczytał jego kłamstwa. Ale niestety, spojrzenie na twarz Cole'a pokazała, że w rzeczywistości zdał sobie sprawę, że kłamie. Prawdopodobnie miał się wkurzyć. Znowu.
Ania prychnęła, wciąż chcąc coś zjeść. Spojrzała na Basha:
„Jedyną osobą, która mnie rozumie, jest Sebastian „ Wymamrotała, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
„Obrzydliwe Billy Andrews…” zatrzymała się i wstała:
„I tak już nie jestem głupia. Dziękuję bardzo za zrujnowanie mojej nocy. Idę do łóżka.""Nie, bez zmywania naczyń nie idziesz." Maryla złapała ją za ramię i pociągnęła szczupłą dziewczynę z powrotem,
"Spodoba ci się ten obiad z twoim kawalerem, przyjaciółmi i rodziną. Kropka."
Gilbert zwrócił uwagę na słowo „kaealer”. Westchnął i pomyślał: no nie znowu, próbuje odwrócić uwagę kubkiem mleka, który trzymam w dłoni. Ale kiedy znów podniósł wzrok, zauważył, że Ania wyglądała na zdenerwowaną. Zwykle nie wyglądała na zdenerwowaną. Czekał przez chwilę, by nawiązała z nim kontakt wzrokowy z drugiej strony stołu. Kiedy to zrobiła, uśmiechnął się pocieszająco, próbując mentalnie powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze i że zaopiekuje się Billy. Ale wszystko, co Ania zrobiła, to spojrzeć wstecz na swój talerz, całkowicie go ignorując. Musiał wpatrywać się w nią zbyt wiele razy, by mogła zrozumieć, że próbował się porozumieć.
„Więc widzieliście nowy sklep Harpor? Pomyślałem, że mogę tam popracować w nocy, kiedy Cuthberts nie potrzebują mojej pomocy.” Jerry próbował być rozjemcą i uspokoić wszystkich. Wydawało się, że działa, gdy ramiona Billy'ego stały się mniej napięte, a Ania podniosła wzrok z kolan. Wszyscy znów zaczęli rozmawiać o sklepie i co zamierzają w nim sprzedawać, i tak dalej. Mieli sprzedawać części mechaniczne do elektryczności, takie jak żarówki i części do pojazdów.
„Więc, jak wam poszło w szkole? Gilbert powiedział, że zamierzacie przeczytać nową książkę?” - zapytał Sebastian i ugryzł swojego kurczaka, patrząc na Cole'a i Billy'ego, a potem na Anie.
„Dobrze” - odparli Cole i Billy zgodnie, nie bardzo chcąc rozmawiać o szkole. To było bardzo nudne i nie mogli tak naprawdę spędzać czasu. To była dosłownie tortura.
„To absolutnie wspaniałe!” Zawołała Ania.
„Och, panna Stacy jest tak dobrą nauczycielką. Naprawdę mam nadzieję, że kiedyś będę tak dobra w nauczaniu jak ona. Diana i ja nadal siedzimy razem na obiedzie razem z dziewczynami. Słyszałam, że Josie Pye umawia się z jednym z chłopców„ Zachichotała i zawiesiła usta.
„Ale nie mów nikomu, że plotkuję. To nie są plotki, jeśli to fakty, hm?„To nie są fakty, jeśli słyszałaś, że dziewczyna się z kimś umawia” - powiedział jej Sebastian. Zachichotał i odchylił się na krześle, gdy skończył jeść, zanim wszyscy inni. Spojrzał na "biednego dzieciaka”,
Gilbert, kiedy pytasz Anie na kolejną randkę?"
Gilbert spojrzał gniewnie na Sebastiana i wyprostował się. ,
"Tak jak mówiłem wcześniej, to nie twoja sprawa. To nie jest sprawa niczyja, tylko moja i Ani." Wciąż nie był wystarczająco dojrzały, by przyznać się do swoich uczuć na głos. Ania wyglądała na bardzo zmieszaną. Pochyliła się i uśmiechnęła:
"Właściwie to też chciałabym wiedzieć." Oparła łokcie na stole i drwiła z Gilberta: „Kiedy zapytasz mnie na kolejną randkę? ”
Jerry wybuchnął śmiechem,
"Wygląda jak dojrzały… pomidor!” Parsknął i uderzył w stół, myśląc, że jest przezabawny. Jego żart nie był taki zabawne, ponieważ początkowo nie potrafił wymyślić odpowiedniego słowa, ale nadal trochę zabawne.
Billy roześmiał się głośno:
„To złoto komedii!” Złapał dłonie,
„Myślę, że Gilbert jest ... bock bock! Kurczakiem? ” Odrzucił głowę ze śmiechu.
Gilbert uśmiechnął się:
„Nie jestem kurczakiem. Jestem mężczyzną.” Zwrócił się do Billy'ego i Cole'a:
„Ale skoro mowa o kurczętach… kim jesteś, skoro dalej nie powiedziałeś o sekrecie?” Uśmiechnął się, dając do zrozumienia, że wiedział o ich małej "tajemnicy”.
„Jaki sekret?” Zapytał Cole. Grał głupio, nie wiedząc, że Jerry widział, jak się całują.
„Że lubię chłopców tak? Myślałem, że wszyscy tutaj to wiedzą„ Powiedział,„a jeśli nie, to teraz już tak. ”
„ Bawisz się w głupca, tak? ”Gilbert skrzyżował nogi i powoli skinął głową,
„Wiem więcej niż myślisz. ”„To powiedz to"- odpowiedział sarkastycznie Cole, nie wiedząc, że najgorsze jeszcze przed nimi.
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...