Déjeuner à Vert Pignons Pt. 2

1K 63 17
                                    

W końcu śniadanie było gotowe.  Dziewczyny ustawiły stół z siedmioma talerzami, nie wiedząc, że Billy wyszedł w środku nocy z nieznanych przyczyn.  Postawili także sztućce ze szklankami wody.  Jerry usiadł z podnieceniem:

„Dziękuję”, podziękował dziewczynom i uśmiechnął się do Diany. 

Wziął kawałek bekonu, który właśnie miał go zjeść.  Zapomniał, że musiał odmówić modlitwę, zanim zje.  

„Jerry!”  Ania strąciła boczek z jego dłoni. 

Zmarszczyła brwi i spojrzała na Dianę i Ruby, mając nadzieję, że się z nią zgodzą i będą się niepokoić także o Jerry'ego. 

„Musimy odmawiać modlitwę, Jerry” - powiedziała mu uprzejmie Diana. 

Usiadła naprzeciwko niego i położyła serwetkę na kolanach. 

„Pójdę po Gilberta”.  Ruby uśmiechnęła się szeroko i podeszła do schodów.

"Och! Cole i Billy też. Nie tylko Gilbert."  Zarumieniła się i przeczesała kręcone blond włosy za uszami, wchodząc po schodach. 

Ania usiadła obok Diany i zobaczyła, jak Jerry rzuca jej dziwne spojrzenie.  Uniosła brwi.

"Coś się stało, Jerry?" Zapytała. 

Jerry był zdezorientowany, dlaczego Ruby nadal lubi Gilberta.  To było bardzo, bardzo dziwne.  Czy nie powinna chociaż trochę szanować Anię?  Ania najwyraźniej lubiła Gilberta, a Gilbert lubił Anie.  Nie miało sensu, dlaczego Ruby wciąż próbuje być jego kawalerem. 

"Nic."  Diana wiedziała, że ​​Ania nie dałaby się na nią wykrzyczeć, gdyby coś wspomniała, więc postanowiła się odezwać.  Czułaby się okropnie, gdyby nic nie powiedziała. 

„Słyszałem, jak rozmawialiście zeszłej nocy.”  Poczuła, jak uśmieszek pociąga ją za usta. 

Ania otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej przenikliwy głos Ruby schodzący ze schodów:

„Chłopcy nadchodzą”.  Ruby podeszła do stołu i usiadła obok Jerry'ego, kładąc serwetkę na kolanach. 

"Billy wyszedł ostatniej nocy według Cole'a."

„Dlaczego?” - spytała Ania.

Cole schodził po schodach i usłyszał rozmowę. Usiadł na końcu stołu i spojrzał na Anie:

„Kiedy miałaś, wiesz co, przyszedł i  złapał mnie i trochę się na niego wściekłem…”

Ania i Diana wymieniły przestraszone spojrzenie, wiedząc dokładnie, co się stanie. Billy prawdopodobnie zastraszyłby ich jeszcze bardziej niż wcześniej. Diana położyła rękę na ramieniu Ani i delikatnie potarła, upewniając się, że się nie złości i nie zacznie krzyczeć na Cole'a za to.

„Dlaczego miałbyś to zrobić?” zapytała Ruby.

Nie bardzo lubiła osobowość Billy'ego… ale był bardzo przystojny.  Był prawdopodobnie drugim najprzystojniejszym chłopcem w klasie. Byłoby przygnębiające, gdyby nie spędzała czasu z dwoma najprzystojniejszymi chłopcami, których znała.

"Powiedziałem mu, że nie jesteśmy przyjaciółmi. Myślałem, że wie, że nie jesteśmy przyjaciółmi, ale chyba nie.” Cole wzruszył ramionami i spojrzał na swoje jedzenie, sprawdzając, czy dobrze to wygląda.

„Och.” Ruby powoli skinęła głową i zacisnęła kokardkę we włosach, spoglądając na Anie i Diane.

Gilbert zeszedł po schodach:

„Dzień dobry.” Usiadł na drugim końcu stołu i uśmiechnął się do wszystkich.

Nie spał dobrze, ale hej, przynajmniej miał kolejną randkę z Anią!

"Dzień dobry, Gilbert," Ruby odpowiedziała:

"Czy twoje jedzenie wygląda całkiem dobrze?" Zapytała, mając nadzieję, że pochwali się tym, jak powstał tost.

"Tak, wygląda przepysznie." Zachichotał.

"I mam nadzieję, że jest tak dobry, jak się wydaje.” Gilbert spojrzał na Anie.

Zaskakująco wyglądała tak jak zwykle. Zastanawiał się, jak często miała te koszmary i co je spowodowało. Hammonds był źródłem strachu przed Anią, ale dlaczego? Co to spowodowało? 

"Zapewniam cię, że tak będzie" wtrąciła się Ania i wyciągnęła ręce, do Cole i Diany do modlitwy.

„Kto chce odmawiać modlitwę?” 

"Ja mogę"  Ruby wzięła ręce Gilberta i Jerry'ego. 

„Dobry Boże, dziękuję za ten posiłek i dziękuję, że dałeś nam ten cudowny poranek z nowymi przyjaciółmi i starymi przyjaciółmi”.  Rozejrzała się:

„Jak było?” 

„To było miłe, Ruby” - komplementowała Diana. 

Uśmiechnęła się i puściła dłonie Ani i Gilberta, podnosząc widelec. 

"Zgadzam się."  Ania podniosła widelec i nóż i pokroiła tosty, aby mogła zjeść je w kawałkach wielkości kęsa. 

Jerry właśnie wszedł do środka, podnosząc boczek, który Ania strąciła mu z ręki.  Ugryzł to:

„Pyszne!”  Powiedział z pełnymi ustami. 

"Jerry, être poli. Ne pas manger avec votre bouche ouvrir." Diana poprawiła go. 

„Ale bardzo dziękuję”. 

„Pardon amour”.

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz