15. Wycieczka do szpitala pt. 3

1.5K 80 8
                                    

Chłopcy i dziewczęta zdecydowali się na nocleg w pokoju Jerry'ego. Leżał na łóżku i nie mógł wstać i grać z nimi, więc musieli iść na kompromis. Wszyscy siedzieli w kręgu wokół Jerry'ego. Ania usiadła na końcu łóżka, Diana siedziała po lewej stronie Jerry'ego, a Cole siedział najbliżej drzwi po prawej stronie.

- Zagrajmy w grę! - Upierała się Ania, siedząc na łóżku. Śmiała się z reakcji, którą otrzymała od Diany. Ona też się uśmiechnęła.

- Gra brzmi całkiem nieźle. Nie może jednak obejmować chodzenia. Przynajmniej dla Jerry'ego. - Położyła dłoń na ramieniu Jerry'ego. Nie wiedziała, co się z nim stało, ale współczuła chłopcu. Jerry nie chciał powiedzieć znajomym, co się z nim stało. To było zbyt zawstydzające.
Ania komentowałaby to przez resztę życia, gdyby kiedykolwiek jej powiedział, a Diana pomyślałaby, że to niezdara.

Uśmiechnął się do ciemnowłosej dziewczyny, kiedy położyła mu rękę na ramieniu.

- Łatwa gra ... jak ta gra, w której pytasz i robisz zadania? Zapomniałem nazwy. -

- Prawda czy wyzwanie? - zapytał Cole, zastanawiając się, czy to była gra, o której mówił Jerry. Jerry nie umiał się wypowiedzieć słowami, ale po kilku dniach spędzonych z nim nauczył się, by zrozumieć, co mówił.

-Tak - odpowiedział Jerry. Spojrzał na Anie i Dianę, zastanawiając się, czy są gotowe na grę.

- Nigdy nie grałam, ale spróbuję - powiedziała Ania.

- Ja też zagram. - Diana była trochę niechętna, ale musiała to robić, skoro wszyscy inni grali.

- Kto pierwszy?

- Nie ja!

- Jeden... dwa... trz...

- Nie to!

- Diano, słyszałem twój głos - spojrzał na Dianę i zaśmiał się. Wskazał na nią:

- Idź pierwsza. - Wszyscy nie lubili być pierwsi w grze. To było stresujące i denerwujące. Dobrze, że Diana dobrze współgrała z grą. To było trochę dziecinne, ale może być zabawne, jeśli gra będzie poprawna.

- Ok. Aniu, prawda czy wyzwanie?

- Mmm... wyzwanie! - Ania uśmiechnęła się, wstając, aby zrobić coś absurdalnego, co Diana chciała, aby zrobiła. Wstała i spojrzała wyczekująco na Dianę.

- Odważ się powiedzieć nam, co się stało w tym dniu. - Ania potrząsnęła głową.

-Nie ma mowy. - Skrzyżowała ramiona i spojrzała gniewnie na dwóch chłopców i dziewczynę, którzy chichotali z powodu jej wściekłości. To było praktycznie zastraszanie! Nie, nie było. Ale nadal! To była najstraszniejsza rzecz, jaka mogła spotkać Anie w całym jej życiu, po tym, jak mieszkała ze swoimi rodzinami zastępczymi i w sierocińcu.

- To wyzwanie, musisz grać zgodnie z zasadami, inaczej nie możesz grać. - Cole wyprostował się i odwrócił do Ani, uśmiechając się do niej.

- Ugh! - Ania krzyknęła:

- Dobrze! - Położyła ręce na biodrach i spojrzała w sufit, nie chcąc widzieć twarzy chłopców, skoro Diana już wiedziała. Diana z pewnością była niegodziwą dziewczyną, jeśli chodzi o Gilberta.

- Pocałował mnie w policzek po tym, jak odprowadził mnie do domu. To wszystko. - Cole zacisnął dłoń na ustach i zaśmiał się. Szaleje na punkcie czegoś, co tak naprawdę nie miało znaczenia. Biedna Ania. Jerry zaczął głośno rechotać:

- Gilbert i Ania siedzą na drzewie, p-o-c-a-ł-u-n-e-k! Najpierw przychodzi miłość, potem małżeństwo, a potem dziecko Gilberta i Ani w wózku. - Diana zachichotała, gdy Jerry nadal śpiewał piosenkę. Pociągnęła go za koszulę, żeby przestał śpiewać, kiedy Ania wyglądała, jakby miała wybuchnąć z wściekłości. Ania po prostu usiadła na łóżko. Odchrząknęła i spojrzała na Cole'a:

- Cole, prawda czy wyzwanie? -

- Prawda.

- Hmm... podkochiwałeś się w kimś?

- Tak. - Cole odpowiedział spokojnie. Spojrzał na Anie, a potem na Dianę:

- Diana, prawda czy wyzwanie?

- Czekaj, czekaj! Kto to był? - zapytała Ania, pochylając się, by usłyszeć wszystkie szczegóły o dawnej miłości Cole'a. Relacja chłopca i chłopca wydawała się jeszcze bardziej romantyczna niż chłopca i dziewczyny!

- Zapytałaś, czy się w kimś podkochiwałem, a nie kto to jest. - Cole stwierdził w sposób faktyczny. Uśmiechnął się szeroko, ciesząc się, że pokonał grę.

- To nie fair. - Ania skrzyżowała ręce i spojrzała na Dianę, aby zobaczyć, co wybrała. Była trochę zła, że ​​miał rację, a ona nie. Ania miała trudność z zaakceptowaniem faktu, że cały czas miał rację.

- Prawda - odpowiedziała Diana.

Resztę nocy spędzili grając w prawdę lub wyzwanie, zadając krępujące i głupie pytania. To prawdopodobnie najlepsza noc, jaką Ania kiedykolwiek miała. W środku nocy ciocia Josephine weszła ze świecą. Zobaczyła Jerry'ego leżącego niewłaściwie w łóżku, jego stopy tuż przy ustach Cole'a, podczas gdy ramię Cole'a obejmowało Anie, a częściowo Dianę z nim pośrodku dwóch dziewczyn. Koce były na wpół przy łóżku, ale hej, przynajmniej zasnęli. Nie spodziewała się, że tak się stanie. Ciocia Josephine weszła i przeniosła stopę Jerry'ego pod koc, wsuwając go do środka. Potem odłożyła świecę na komodę i położyła na nich wielką kołdrę.

- Dobranoc - wyszeptała, podnosząc świecę i wychodząc, zamykając za sobą drzwi.

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz