Mateusz Cuthbert siedział w domu, popijając filiżankę wody. Maryli nie było, żeby robić herbatę, a on nie wiedział, jak to zrobić, więc musiał zadowolić się wodą. Westchnął i zastanawiał się, co planują Ania i Maryla. Prawdopodobnie Ania była zajęta gadaniem o niczym ważnym, podczas gdy Maryla westchnęła i potarła skroń, starając się wyglądać na zirytowaną kasztanowatą kobietę. Upił łyk wody, relaksując się, zanim musiał wrócić na farmę. Potem rozległo się głośne pukanie do drzwi. Wstał:
- Już idę!
Mówił tak do każdego, kto
był przy drzwiach. Podbiegł do drzwi i zobaczył, że to Gilbert Blythe. Młody chłopiec miał pod ręką prezent z przeprosinami na twarzy.- Och! Panie Cuthbert, jak się masz?
Był trochę zaskoczony, widząc Mateusza zamiast Maryli lub Ani. Zazwyczaj one otwierały drzwi. Gilbert był trochę wystraszony na widok Mateusza, który był przybranym ojcem Ani. Przełknął ślinę i nerwowo uśmiechnął się do starszego mężczyzny, starając się uzyskać jego aprobatę w każdy możliwy sposób. Nie chciał, żeby Mateusz go nie lubił. Gilbert wiedział, że Mateusz nie był kimś, kogo nie lubił, ale wciąż bał się, że to zrobi.
- Jest dobrze.
Mateusz spojrzał w dół na prezent, który Gilbert miał w dłoni.
- Czy to dla Ani?
Spytał i otworzył drzwi dla Gilberta. Blythe wszedł do środka i rozejrzał się, nie słysząc Ani. Opuściła szkołę, a on mógł tylko zgadywać, że była chora lub Jerry umarł.
- Tak - Skinął głową i położył prezent na stole w jadalni.
- Czy ona tu jest? Muszę ją przeprosić.
- Nie, poszła do Charlottetown odwiedzić Jerry'ego i Josephine Barry
z Marylą i Dianą. -Mateusz usiadł na swoim miejscu i napił się wody. Nie mógł się nie zastanawiać, za co musiał przepraszać. Ania nie wyglądała na zmartwioną, kiedy wyszła.
- Ach - Gilbert spojrzał na krzesło.
- Właściwie to... - odchrząknął.
- Czy mogę o czymś z tobą porozmawiać? - zapytał, kładąc rękę na oparciu krzesła.Mateusz był zaskoczony. Chciał z nim porozmawiać? Może chodziło o pomoc w gospodarstwie.
- Oh, pewnie.
Powiedział nerwowo, wskazując na miejsce, które obserwował Gilbert. Gilbert usiadł jak na rozkaz i zakaszlał niezręcznie. Nie wiedział, czy to zły pomysł, czy nie, ale już tam był. Spojrzał na Mateusza i znów zakaszlał:
- Ja... nie przyszedłem przeprosić Ani.
- Hm?
Mateusz odłożył filiżankę i zauważył, jak nerwowo wyglądał Gilbert. Próbował być cicho, żeby Gilbert nie miał ataku paniki, ale wyglądało na to, że chłopiec już panikował.
- No cóż... ja to zrobiłem. Ale nie po to tu przyszedłem. Przyszedłem zapytać, czy mógłbym...
Gilbert przerwał i pomyślał o tym, jak to powiedzieć.
- Czy mógłbym zapytać Anie o randkę?
Zrobił się cały czerwony i spojrzał na swoje kolana, które nagle stały się dziesięć razy bardziej interesujące.
- Cóż, nie rozumiem, dlaczego nie... Ania chyba cię polubiła...
Mateusz uśmiechnął się i postanowił udzielić Gilbertowi porady na temat Ani:
- Pozwól, że powiem ci coś o niej... nie lubi, kiedy wspominasz o jej włosach. Nienawidzi tego.
- Och, wiem to na pewno.
Gilbert zachichotał nerwowo
- Powiedziałem do niej marchewka, a ona mnie uderzyła tabliczką.
Mateusz zachichotał i kontynuował:
- Nie traktuj jej tak, jakby miała się złamać. Gdyby mogła się złamać, już by to zrobiła. Urazisz ją, jeśli będziesz trzymał drzwi, nie mów jej, że nie może wykonywać prac ogrodniczych - cokolwiek w tej naturze.
- Co przez to rozumiesz? Gdyby mogła się złamać, już by to zrobiła?
Gilbert nie wiedział wiele o przeszłości Ani, poza tym że była sierotą. Ale o to chodziło?
- Myślę, że będziesz musiał ją o to zapytać.
Mateusz wzruszył ramionami i dopił wody.
- W każdym razie może Pan dać Ani prezent odemnie? - Zapytał i wstał.
- Oczywiście.
Mateusz wstał i wyprowadził Gilberta, zamykając drzwi.
-----------------------
Piszcie czy taki format dialogów wam pasuje ❤
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomancePo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...