Smok mrożący krew w żyłach.

954 50 12
                                    

Cole usiadł na łóżku i obserwował Anie, gdy pozowała w pięknym złotym naszyjniku.  Zachichotał, kiedy zaczęła się zachowywać, jakby przed nią był smok.  Skrzyżował nogi i uśmiechnął się.  Ania położyła dłoń na czole i gwałtownie wciągnęła powietrze, gwałtownie opadając na krzesło. 

"Smok!"  Wskazała na ścianę, wykrzykując:

„Jak mogłaby, piękna księżniczka, sama sobie radzić?”.  Spojrzała na Cole'a, wygląda na to, że potrzebuję księcia!

„Aniu, nie ma mowy… ”

„Zbliża się!” Ania wrzasnęła i wstała z krzesła, zakrywając twarz. Kiedy jej twarz była zakryta, zaczęła śmiać się z reakcji Cole'a.

Cole westchnął i wstał.

„Zniknij, straszny smoku.” Głos Cole'a brzmiał tak znudzony, gdy wstał i wskazał miejsce, w którym Ania widziała smoka.

„Czy mógłbyś powiedzieć mrożącą krew w żyłach?  To o wiele bardziej przerażające ... ”

Cole przewrócił oczami i spojrzał na miejsce, gdzie był „smok”. 

„Zniknij, mrożący krew w żyłach smoku”.  Wskazał powietrze, jego głos wcale nie był przestraszony. 

Ania wydawała się bardzo niezadowolona z tego, co robił Cole.  Wstała i zdjęła naszyjnik:

„Jesteś okropnym księciem. Następnym razem będę księciem”.  Odłożyła naszyjnik i podniosła srebrny z małym, niebieskim klejnotem na końcu.  Ania nałożyła na siebie naszyjnik:

„On się zbliża!”  Przeczytała to słowo tylko raz w książce, nie pamiętając nikogo, kto to powiedział.  Na dzień dzisiejszy było to słowo Ani. 

„Och… podoba mi się to”.  Cole spojrzał na to z bliska:

„To naprawdę ładne, masz rację”.  Uśmiechnął się i podziwiał mały klejnot na końcu. 

„Dziwi mnie, że pani Cuthbert nie sprzedała tego lombardowi”. 

„Ja też! Cieszę się, że tego nie zrobiła. Bardzo bym tęsknił nawet jeśli nigdy tego nie widziałem.  Jasne, nie wygląda na tak stary i kochany, jak bym chciał, ale nadal jest zachwycający. Zużyte rzeczy są dla mnie o wiele ładniejsze."

„Naprawdę nie lubię zepsutych rzeczy, ale każdy ma inne perspektywy ”.  Cole wzruszył ramionami i usłyszał, jak ktoś wchodzi po schodach, więc podszedł do drzwi i otworzył:

„O, cześć, Gilbert, jesteś wcześnie!"

„Co?” Ania poruszyła się i ukryła za zasłonami.

Nie była jeszcze gotowa  Jak śmiał przybyć wcześnie na randkę? Jak śmiał się! Cole wybuchnął śmiechem:

„To tylko Maryla.” Nawet nie zdawał sobie sprawy, że nazywał Marylę po imieniu zamiast „Pani Cuthbert”. 

Maryla uśmiechnęła się lekko i powoli pokręciła głową.

"Gilbert jest na dole.  Powiedział, że nie śpieszy się.  Powiedział, że poczeka, jeśli nie będziesz jeszcze gotowa, Aniu.

„Podeszła do swojego pudełka z biżuterią i zamknęła je, zamykając je ponownie.

„Co wybrałaś? ”.

Ania wyszła z kurtyny i spojrzała na Cole'a:

„To nie było śmieszne!”  Ale uśmiechnęła się i gdy podbiegła do Maryli, by pokazać jej naszyjnik, który wybrała.  Podała Maryli, żeby na to spojrzała:

„Czy to nie…”. 

„Zdejmij to natychmiast!”  Maryla wyciągnęła rękę po naszyjnik.

"To nie powinno być w tym pudełku. Zabrałaś to z mojej komody, Aniu?

Ania szybko zdjęła go:

„Przepraszam, nie wiedziałam, że nie wolno mi go nosić. Był dość ładny”.  Jej głos załamał się, gdy oddała go z powrotem, patrząc w dół na swoje stopy. 

„To było w pudełku, przysięgam.” 

"Przysięgasz?"  Maryla nienawidziła, gdy ludzie używali tego słowa.  To było wstrętne i niesprawiedliwe.  Specjalnie dla młodej dziewczyny takiej jak Ani. 

„Mam na myśli… Chciałam powiedzieć, że był w pudełku. Nie wziąłbym go, gdyby nie był. Obiecuję.”  Ania zmarszczyła brwi i podniosła wzrok.  Przetarła warkocze za uszami i przełknęła ślinę. 

Marilla westchnęła i potrząsnęła  głową.

„W porządku. Po prostu zejdź na dół.”  Delikatnie trzymała naszyjnik w dłoniach i spojrzała na niego, a wspomnienia wbiegły do ​​środka.

„Dziękuję, Marylo, bardzo mi przykro, że wziąłam naszyjnik. Umarłbym, by udowodnić, jak bardzo mi przykro w tej chwili."  Ania wybiegła z sypialni i pobiegła po schodach, a jej policzki zarumieniły się.  Wpadła do kuchni i złapała kosz:

„Chodź, Gilbert”.

Gilbert natychmiast wstał i skinął głową, idąc za nią przez drzwi.

"Coś się stało?"  Zamknął za nimi drzwi, szybko podążając za Anią. 

"Nic!"  Ania otarła oczy wolną ręką, gdy Jerry otworzył bramę dla dwojga. 

Wyszła z bramy i uśmiechnęła się do Jerry'ego za otwarcie jej dla nich. 

„Nic nie jest ważne”. 

„Zajmij się Anią!”  Jerry zawołał za nimi, prawie rozmawiając tylko z Gilbertem. 

Zamknął bramę i zachichotał.  Od czasu, gdy byli przed kawiarnią, wiedział, że są zakochani. 

„Bez obaw!”  Gilbert odkrzyknął do Jerry'ego, uśmiechając się do niego. 

Delikatnie położył rękę na ramieniu Ani, nie zawracając sobie głowy tym, dlaczego płacze.  Nigdy nie było dobrym pomysłem, aby denerwować Anie tematami, o których nie chciała rozmawiać. 

Ania oderwała rękę od Gilberta i uniosła brodę w powietrze. 

„Przypomnij mi, żebym ci coś powiedziała na samym końcu tej randki. Na samym końcu”.  Trzymała mocno kosz, gdy szła do celu. 

„Nie możesz mi teraz powiedzieć?” 

Gilbert wziął od niej koszyk:

„Pozwól, że ci pomogę” - wymamrotał, uśmiechając się lekko do Ani. 

Ania pozwoliła mu wziąć kosz.  Pokręciła głową.

"Trzeba to zrobić dokładnie tak, jak to zaplanowałam, więc nie, nie mogę."

Idąc szlakiem skrzyżowała ręce na piersi, podziwiając drzewa. 

"Czy to ważne?" 

„Bardzo ważne. Właśnie dlatego musimy być sami, kiedy ci powiem.” 

„Czy nie jesteśmy teraz sami?” 

"Zamknij się."

I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie PlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz