„Dlaczego Ania siedzi z Gilbertem?” Ruby szepnęła do dziewczyn, zerkając na Dianę, a potem na Jane Andrews. Skrzyżowała ramiona i wydęła wargi. - Czy uwierzysz w jej tupet? Diana spojrzała na Anne i Gilberta, którzy siedzieli sam w szatni. Wyglądało na to, że dobrze się bawili, chichocząc i siedząc blisko siebie.
„Nie jestem pewna ...” odpowiedziała smutno.
„Co się stało, Diana? Twoja mama zapakowała ci dzisiaj dodatkowe tarty malinowe. Myślałem, że będziesz w lepszym humorze!” Jane delikatnie położyła dłoń na ramieniu Diany, pocierając ją.
„Czy jesteś tak samo zazdrosna jak ja?” Ruby zmarszczyła brwi, próbując również poprawić samopoczucie Diany.
„Gilbert chyba wygląda na zadowolonego z Ani”.
„To nie tak…” Diana odwróciła wzrok od siebie i przeczesała włosy za uszy.
„Tęsknię za Anią, to wszystko. Powiedziała mi że ona i Gilbert, oficjalnie to zrobili kilka nocy temu ..."
"Oficjalnie?!" Wykrzyknęła Ruby.
"Oficjalnie!" Pozostałe dziewczyny pisnęły i pochyliły się bliżej, by usłyszeć wszystkie szczegóły. Chcieli wiedzieć wszystko. Ponieważ Gilbert był najprzystojniejszym chłopcem w Avonlei, a Ania była sierotą - rudowłosą, była to dość dziwna para. Trochę urocze i nieco dziwne.
„Cóż, nie smuć się, Diana.” Prissy objęła Dianę ramieniem:
„Jest twoją najlepszą przyjaciółką. Nie zostawi cię dla jakiegoś chłopca, wiem o tym”.
„Wiem… ale nie mogę się nie martwić”. Diana wzruszyła ramionami i objęła Prissy ramieniem:
„Po prostu nie chcę jej stracić”. Uśmiechnęła się lekko i rozejrzała po wszystkich dziewczynach. - Czy ktoś chce trochę malinowych tart?
-
„Cole i Billy chcieli dzisiaj usiąść sami? Nie mogę się nie zastanawiać, o czym mówią” - powiedziała Ania, patrząc w sufit.
"Czy myślisz, że mówią o nas, tak jak my o nich mówimy? ” Zapytała.
„Prawdopodobnie walczą. ” Gilbert odchylił się i ugryzł jabłko. Tak naprawdę nie chciał rozmawiać o Cole'u i Billy ponownie, więc zmienił temat:
„Jak tam panna Cuthbert? Wciąż pije herbatę z panią Rachel Lynde?” Zapytał.
„Och! ”Ania skinęła głową.
„Nie są pokrewnymi duszami jak Diana i ja, ale są bliskimi przyjaciółmi. Czy nie byłoby okropnie nie mieć pokrewnego ducha? Nie wyobrażam sobie, żebym nie miał z kim porozmawiać ... Siedziała na krzyż. - Ale ty i ja jesteśmy pokrewnymi duchami. Oboje jesteśmy sierotami!” Uśmiechnęła się, wiedząc bardzo dobrze, że tak naprawdę nie było z czego się uśmiechać.
Mały uśmiech Gilberta zniknął.
„Chyba jesteśmy, Aniu.” Przynajmniej jego głos zabrzmiał uprzejmie, nie zimno w stronę dziewczyny.
„Czy możemy… czy nie możemy już rozmawiać o tym, jak jesteśmy sierotami?” zapytał cicho.
„Czy jesteś tym zawstydzony? Przykro mi powiedzieć to, ale naprawdę nie ma się czego wstydzić, to po prostu część twojego życia. Nie ma to żadnego znaczenia dla tego, kim jesteś.
"Ma to wszelkie znaczenie dla tego, kim jestem, Aniu" - powiedział Gilbert, biorąc głęboki wdech. Starał się tak bardzo, żeby się na nią nie złościć. Po prostu w ogóle nie rozumiał, jak się czuł.
„Wiem, że żyłeś z tym przez całe życie, ale wciąż jest to dla mnie nowe i nie czuję się swobodnie rozmawiając o tym jak ty.”
„Och.„ Ania powoli pokiwała głową i odłożyła kanapkę, spoglądając na dziewczyny.
„Rozumiem… Przepraszam, że to poruszyłam.”
Gilbert zauważył, że odwróciła wzrok i wzięła kanapkę z ławki, gryząc ją
„Nic się nie stało, marchewko”.
I w tym momencie wiedział, że popełnił błąd.
CZYTASZ
I am NOT a Gilbert Blythe fan- Tłumaczenie Pl
RomantikPo tym, jak Gilbert decyduje się zostać w Avonlei, on i Anne spędzają więcej czasu razem, spoglądając na zachody słońca, książki i te głupie, stare wtorkowe kolacje w Zielonym Wzgórzu. To oczywiście tylko duże, stare, puszyste fikcyjne szaleństwo. O...