Rozdział 22

1.7K 100 94
                                    

Chłopacy zeszli na dół i usiedli na kanapę, dolali każdemu Ognistej, a James znowu dolał Lenie alkoholu do soku. 

Rozsiadł się wygodnie na kanapie i przyglądał się tańczącej Evans. Wyglądała tak ślicznie, że pod żadnym pozorem nie mógł się na nią napatrzeć. Czekał na idealny moment by w końcu złapać ją za jej delikatne ręce i zaprosić do tańca.

Piosenka się skończyła, a Syriusz złapał pilota. Zapauzował playlistę i wyprostował się. 

- Przerwa techniczna moje drogie, zapraszamy do stołu. 

Dziewczyny były już dosyć zmęczone, więc złapały za swoje szklanki i wypiły wszystko duszkiem. 

Chłopcy za to wstali jak jeden mąż, a Syriusz włączył idealną piosenkę do wolnego, romantycznego tańca. Podszedł do Marleny i chwycił ją za rękę. 

- Mogę panią prosić? - ukłonił się i bez zgody wyciągnął ją na parkiet, objął w pasie i uśmiechnął się uroczo, a ona zachichotała.

Peter zaraz po Blacku wyciągnął Rebbecę. 

Lily i Lena wycofały się szybko spod stołu. 

- Musimy iść do łazienki przypudrować nosek, prawda Lena? - ciągnęła ją Evans.

- Nie. Tym razem się na nie wymkniecie. - James popchnął Remus, który nawet nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca, w stronę Leny. - Nic ci nie będzie. Zatańcz z nią. - warknął w stronę przyjaciela, który niepewnie podszedł do dziewczyny. 

- Lena? Zatańczymy? 

Dziewczyna spojrzała na przytulonych do siebie resztę i nie była dosyć przekonana co do tego pomysłu. 

- Nie wiem czy zasłużyłeś. - skrzyżowała ręce. 

- A bo ty na pewno zasłużyłaś. - chłopak przewrócił oczami i złapał dziewczynę delikatnie za rękę. - Poza tym, żeby mieć czekoladę i tak musisz ze mną zatańczyć. - cmoknął do niej i niepewnie objął ją w pasie. - A reszta i tak się od nas nie odczepi. W końcu będą kazać nam tańczyć.

- Masz rację. - Watson objęła go za kark. - Tylko, że ja nie umiem tańczyć. 

- Jak nie podepczesz mi nóg to będzie dobrze. - zaśmiał się. - Przecież cię nie zjem. - przyciągnął ją bliżej siebie i zaczęli powoli tańczyć.

James cieszył się, że Remusowi udało się wreszcie namówić Lenę. Teraz była jego kolej. Miał wielką nadzieję, że nie będzie musiał długo namawiać Lily. 

Dziewczyna stała i wpatrywała się w swoje nogi. Została sama z Potterem, teraz nie było już ucieczki. Ale czy chciała uciekać? Nie. Chciała w końcu poczuć dotyk dłoni Jamesa na swoich dłoniach. 

- A więc... skoro wszyscy tańczą... może my nie będziemy tu tak bezczynnie stać i również pójdziemy w ich ślady? - powiedział niepewnie chłopak, wystawiając rękę w stronę dziewczyny, a drugą drapiąc się po karku. Ruda dziwnie działała na jego pewność siebie. 

- Chodźmy. - delikatnie ujęła jego rękę, a on wyciągnął ją od razu bliżej reszty. Dziewczyna spojrzała lekko zawstydzona w jego oczy i złapała za kark. Chłopak położył ręce na jej talii, a dziewczyna trochę się do niego przysunęła. 

- Masz chłodne ręce. - zagadał Potter.

- To podobno cecha osób, których nikt nie kocha. - uśmiechnęła się lekko Lily. 

- No to już wiemy, że mit obalony. - James wyszczerzył się do Rudej, a ta cicho zachichotała.

***

Minęły już dwie godziny od rozpoczęcia dyskoteki. Przyjaciele byli już pijani. Lena, którą poił James, również dorównywała przyjaciołom. Zdążyła już kilka razy ponieść się emocjom i zatańczyć z Remusem, któremu dzięki alkoholowi przybyło pewności siebie. Niemal nie dawał blondynce usiąść. Podrygiwali na parkiecie, razem ze swoimi przyjaciółmi. Watson tańczyła również z resztą chłopaków, co na swój sposób potrafiło być zabawnie. Po trzecim tańcu musiała podtrzymywać Syriusza, który ledwo stał już na nogach. James nadepnął jej kilka razy na palce, pomimo tego, że był świetnym tancerzem. Remus zaś, przejeżdżał co chwilę opuszkami palców po jej szyi. Blondynka nie przejmowała się z tym. Stwierdziła, że i tak nie będą jutro niczego pamiętać. 

Łapa wstał i uniósł ostatnią butelkę Ognistej nad głowę. Rogacz musiał go podtrzymywać, by ten nie upadł. 

- Zhostała nam o... ostathnia butelka. - powiedział pijanym głosem. - Wznieśhmy zatem to... toast za - rozejrzał się uważnie po pokoju. - za nasze piękne panie, które nieghdyś będą naszymi żonami. - schylił się do stołu i rozlał napój do szklanek. - Za zdrowie pań! - uniósł swoje naczynie i wypił płyn jednym duszkiem, a przyjaciele mu zawtórowali. 

- Zacnie francuski akcent, panie Black. - Lena ukłoniła się mu lekko, ale zachwiała się. Remus przytrzymał ją w talii. - Dzięki Remusiku. 

- Proszę bardzo Lenusiu. - chłopak wyszczerzył się do przyjaciółki i posadził ją sobie na kolana. - To dla twojego dobra, byś nie upadła skarbeńku. 

- Dobrze misiu pysiu. - zachichotała i oparła się o Lupina, a ten ją objął. 

- A więc. - Lily wstała i zabrała pilota. - Kto jest gotowy na ostatni taniec?

- Z moją panią zawsze. - Potter wstał i złapał Rudą za rękę. Włączyła muzykę, a do pary dołączyła reszta.

Lunatyk objął dziewczynę i przyciągnął do siebie. 

- Teraz nie wydostaniesz się z moich objęć, Piękna. Nie puszczę cię przez całą noc.

- Nie utrzymasz mnie, kochanie. 

- A założymy się? - puścił do niej oczko i okręcił wokół siebie, Watson potknęła się i wleciała w jego ramiona. 

- Może i masz rację? - zachichotała słodko. 

*** 

Piosenka skończyła się, a pijany Syriusz upadł na kanapę. 

- Idę sphać. - schował w twarz w poduszkę, a na jego plecach położyła się ledwo żywa Marlena. 

Lily ruszyła chwiejnym krokiem do swojego pokoju, tuż za chichoczącymi Rebbecą i Peterem. James szedł za nią, prawdopodobnie pilnując by się nie wywaliła, mimo tego, że sam ledwo stał na nogach. 

Lena chciała iść już do swojego pokoju, ale Remus nie wypuszczał jej z rąk.  

- Mówiłem, że cię nie wypuszczę, księżniczko. - wziął dziewczynę na ręce, a ta poprawiła sukienkę, która się jej lekko podtoczyła. 

- Coś czuję, że zaraz oboje zlecimy ze schodów. 

- Dla ciebie mogę skoczyć nawet z Wieży Astronomicznej. - cmoknął do niej Lupin i ostrożnie wszedł na górę, by nie upaść. Otworzył drzwi do pokoju i zatrzasnął je za sobą. Posadził dziewczynę na łóżko i ściągnął z siebie koszulkę oraz spodnie. Położył się na plecy. 

Lena wstała i wzięła piżamę z szafki. Założyła spodenki, po czym zrzuciła sukienkę i narzuciła na siebie koszulkę. Wskoczyła na łóżko i się wyciągnęła. 

- Wcale nie chce mi się spać. - powiedział Lunatyk. - A poza tym, zimno mi. 

- Wcale ci się nie dziwię. - zachichotała. - Jesteś prawie nagi. - przysunęła się bliżej chłopaka i objęła go za klatkę, schowała w twarz w jego włosach. - Zaraz będzie ci cieplej. 

- Przy takim towarzystwie nietrudno o upał. - wyszczerzył się i cmoknął dziewczynę w szyję. - Chodźmy spać zanim alkohol poprowadzi nas za daleko. - wtulił się w dziewczynę i naciągnął na nich koc. - Dobranoc słońce. 

- Tak pijana jeszcze nie jestem. Dobranoc robaczku. - zachichotała słodko i po chwili oboje już spali.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz