Rozdział 31

1.5K 89 114
                                    

Minęły dwa dni odkąd Remus leżał w szpitalu. Kiedy Lena próbowała go odwiedzić, za każdym razem spał. Martwiła się o niego coraz bardziej, a Huncwoci nie chcieli nic powiedzieć. 

Z samego rana ruszyła prosto do Skrzydła Szpitalnego. O tej porze zazwyczaj Pani Pomfrey podaje leki, więc chłopak nie mógł spać. Otworzyła drzwi i rozejrzała się po pomieszczeniu. Chłopaka w nim nie było. Blondynka podeszła do lekarki.

- Dzień dobry. Gdzie jest Remus Lupin? - zapytała grzecznie.

- Wyszedł jakieś 15 minut temu. - powiedziała podając leki innym chorym. 

Lena kiwnęła głową i wyleciała na korytarz. Wbiegła po schodach do Pokoju Wspólnego, powiedziała hasło i weszła na schody do dormitorium chłopaków. Zapukała, a rozmowy w pokoju nagle ucichły. 

- Unika mnie. Ale dlaczego? - szepnęła. - James do cholery. - zapukała jeszcze raz. - Wiem, że tam jesteście. Słyszałam jak rozmawiacie.

Zapukała jeszcze kilka razy, aż Potter otworzył jej drzwi. 

- No nareszcie! - warknęła. - O co wam do cholery chodzi?!

Chłopcy spojrzeli wściekle na Remusa. 

- Lupin jest ci winny wyjaśnienia. Będzie sam ci się tłumaczył i powie prawdę. - Syriusz warknął w stronę przyjaciela, po czym wyszedł razem z Jamesem i Peterem.

Remus stał przy oknie odwrócony tyłem do Leny. Blondynka skrzyżowała ręce. 

- Martwiłam się o ciebie. - czekała chwilę na jakąś odpowiedź, ale żadnej nie dostała. - Dlaczego mnie unikasz?

Podeszła do niego powoli i położyła dłoń na ramieniu. 

- Wytłumacz mi dlaczego zabroniłeś chłopakom mówić mi cokolwiek...

Blondyn odwrócił się do niej, ale błądził wzrokiem po pokoju. 

- Nie chciałem cię martwić, Lena...

- Tak jeszcze bardziej mnie zmartwiłeś. Czujesz się już lepiej?

- Tak, już lepiej. - kiwnął lekko głową. Miał nadzieję, że nie poruszy tematu: i powie prawdę.

- No a Syriusz mówił coś o jakiejś prawdzie... powiesz mi dlaczego byłeś w Skrzydle Szpitalnym? 

No i dupa. Zastanowił się. Nie mógł powiedzieć jej prawdy. Nie potrafił. To było zbyt trudne. Dziewczyna patrzyła na niego uważnie, a on odwrócił wzrok. 

- To było mocne zapalenie płuc... Męczył mnie straszny kaszel. Nie chciałem ci nic mówić, bo przychodziła byś do mnie i mogłabyś się zarazić. Dlatego za każdym razem udawałem, że śpię... byś się ode mnie nie zaraziła. - powiedział na jednym wdechu. Tak bardzo pragnął by dziewczyna to łyknęła.

Lena przytuliła go mocno.

- Miło, że tak o mnie dbasz Remi, ale następnym razem mnie powiadom, okej? Jestem odporna, a nawet gdybym się zaraziła to nic by się nie stało. W końcu bym wyzdrowiała. 

Łyknęła.

Chłopak odetchnął z ulgą i spojrzał jej w oczy. 

- Następnym razem postaram się cię powiadomić, dobrze? Teraz już nie zawracajmy sobie tym głowy. Potrzebuję notatek z trzech dni, a chłopacy oczywiście nic nie mają. Czy możesz...

- Tak. - urwała i usiadła na łóżko. Wyjęła zeszyty z torby i rozłożyła na łóżku. - Wszystko notowałam, bo tak myślałam, że mogą ci się przydać. - zachichotała. - Zbieraj klamoty i pisz, podyktuję ci. 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz