Rozdział 60

1.4K 82 43
                                    

Wracali do zamku całą drogę dopytywani przez Kylie. Dziewczyna wiedziała, że są oni dobrymi czarodziejami, ale animagia była naprawdę trudna do nauczenia. Niewielu osobom się to udawało, a na pewno nie w ich wieku. 

- Jesteście zapisani w rejeście? 

- No a zgadnij. - Remus zaśmiał się pod nosem. - Czy dla nich zasady nie są po to by je łamać?

- Właśnie, Kyl. - zacmokał Syriusz. - Ty się jeszcze pytasz?

- Znając nas. - zaśmiał się Potter. 

Dziewczyna przewróciła oczami i wkroczyła za obraz Grubej Damy. 

- Głupie pytanie. - stwierdziła wzruszając ramionami i rozejrzała się po Pokoju Wspólnym. 

- Nie ma dziewczyn? - okularnik również się rozejrzał. 

- Lily pewnie w bibliotece, tak właściwie to miałem iść z nią. - Lupin spojrzał na zegarek na swojej ręce. - Już na mnie czeka. Do zobaczenia potem. 

Pomachał im i wyszedł prze obraz. Syriusz wzruszył ramionami i wyciągnął różdżkę. 

- Idziemy zrobić jakiegoś psikusa? - wyszczerzył się do Jamesa i Petera, którzy od razu chętnie pokiwali głowami. 

- Nie. - przerwała im Hederson. - No weźcie zostawcie tych biednych uczniów w spokoju. 

- E tam. Zafarbujemy włosy na zielono jakiemuś pierwszoroczniakowi. Nikt się nie zorientuje. - stwierdził kasztanowooki. 

- Myślicie, że McGonagall nie będzie wiedziała kto tak chętnie kupuje zieloną farbę do włosów u Zonka? - uniosła brew, a Łapa machnął ręką lekceważąco. 

- Nie marudź i chodź z nami. 

- Nie. Nie potrzebuję szlabanów. Pójdę do dormitorium i poczytam książkę. Do zobaczenia. 

Przewróciła oczami i odeszła na schody do dormitoriów dziewczyn. 

Huncwoci wyszli z Pokoju Wspólnego prędko. Mieli dużą ochotę na jakikolwiek żart, więc nie chcieli tracić czasu na bezsensowne siedzenie w dormitorium. 

***

Lena kołysała właśnie Charlotte gdy w szybę w salonie zapukała mała sówka. Odłożyła drzemiącą małą do kołyski i otworzyła, po cichu, okno. Wyjęła list z dzióbka ptaka i poklepała ją po głowie. Po chwili odleciała, a blondynka, uprzednio zamykając okno, usiadła na kanapie. 

Spojrzała na kopertę, ale nie zobaczyła tam żadnego podpisu. Po krótkim zastanowieniu się, wyjęła z niej duży kawałek pergaminu. Rozłożyła go i wzrokiem powędrowała na sam dół. Zobaczyła trzy małe literki, tuż pod tekstem, R.J.L. Od razu po przeczytaniu ich wiedziała od kogo jest ten list. Przez chwilę zawahała się co do przeczytania wiadomości, ale nie mogła się powstrzymać. W głębi serca tęskniła za chłopakiem. Wiedziała, że to jak się zachował nie jest dobre, ale nie dała rady się na niego gniewać. 

Powędrowała wzrokiem z powrotem na górę i zabrała się za czytanie. 


Droga Leno, 

piszę do Ciebie od razu po odczytaniu listu, który wysłałaś ostatnio nam, Huncwotom, o śmierci swojej matki. Może nie był zaadresowany do mnie, ale wiedz, że bardzo chciałem Ci na niego odpisać. Gdy dowiedziałem się co się stało, myślałem, że się rozpłaczę... tak, jestem potworem, ale niestety mam uczucia. A może stety?

W każdym razie bardzo przykro mi z powodu Pani Watson i chciałbym złożyć kondolencje Tobie i twojemu ojcu (możesz mu to przekazać jeśli chcesz). 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz