Dzisiaj wskakuje rozdzialik z okazji urodzin naszego kochanego Syriusza Blacka! Miłego czytania.
***
Zanim oboje się obejrzeli, w końcu było już późne popołudnie. Dzień spędzili bardzo aktywnie. Chłopak pomógł dziewczynie w obowiązkach domowych. Wspólnie ugotowali obiad, a blondynka była zachwycona jego umiejętnościami kulinarnymi. Choć już raz przygotowywali posiłek razem w domu Jamesa w ubiegłe wakacje, wtedy jeszcze nie zwracała na to uwagi. Teraz poznawała go pod innymi względami. Nie dość, że świetnie gotował. Potrafił wiele innych rzeczy, a większość z nich bez użycia magii.
Po godzinach spędzonych z chłopakiem, mała w końcu oswoiła się względem niego. Próbowała pokazywać mu różne rzeczy na swój sposób. Nie umiała jeszcze za bardzo wskazywać nic palcami, ale naprawdę starała się by wilkołak rozumiał o co jej chodzi. Leżąc w kołysce, nie wypuszczała otrzymanej od niego zabawki z rąk. Lena cieszyła się na taki obieg wydarzeń i mocno trzymała kciuki, że kiedyś, jej siostra, będzie traktowała chłopaka jak starszego brata.
Około godziny 16, z pracy wrócił Edward. Po zrzuceniu z siebie butów i odłożeniu teczki, wszedł do salonu i uśmiechnął się szeroko.
- No i kogo ja tu widzę? - podszedł migiem do chłopaka i podał mu rękę na powitanie.
- Dzień dobry. - Remus uścisnął ją z uśmiechem.
- Czyli jednak posłuchałeś tego co ostatnio ci mówiłem? - chłopak kiwnął głowę, a mężczyzna przytulił córkę i kontynuował wypowiedź w stronę Gryfona. - Super. Czyli moje córki się dzisiaj nie nudziły. Jak Charlotte?
- Jak aniołek. - skomentowała blondynka i wyjęła małą z kołyski, po czym podała ojcu. - Zrobiliśmy obiad i czekaliśmy z jedzeniem na ciebie. Idziesz?
- Oczywiście. - odłożył córkę do fotelika, a ona wróciła do oglądania kręcącej się karuzeli.
Wszyscy troje znaleźli się w kuchni. Lena podała jedzenie na stół z pomocą Lupina. Usiedli na krzesłach po dwóch stronach Edwarda i zabrali się za jedzenie z uprzednim życzeniem smacznego.
- Jak wam minął dzień? - zapytał przyjaźnie ojciec, a Watson posłała mu uśmiech.
- Świetnie, ale chyba zjedliśmy całe ciasto czekoladowe z lodówki... - zachichotała Lena, a mężczyzna rozdziawił buzię z udawanym oburzeniem.
- Moje ciasto?! Jak mogliście! - wrzasnął, a Gryfoni spojrzeli po siebie lekko przestraszeni. Ojciec, widząc ich miny, zaśmiał się rozbawiony, a oni zmrużyli oczy. - Oj no weźcie. Przecież żartuję. Jak chcecie, mogę wam dać pieniądze i pójdziecie do kawiarni po jeszcze jedno.
- Jeszcze jedno, tak? - dziewczyna wyszczerzyła zęby i spojrzała na wilkołaka. - Kusząca propozycja, prawda?
- Oczywiście. - zaśmiał się, a Edward wyjął z kieszeni parę pieniędzy. Blondynka chwyciła je z uśmiechem i prędko dojadła obiad. Wstała od stołu i czekała niecierpliwie aż blondyn również go doje. - A może skoczysz sama? Pomogę twojemu tacie posprzątać i posiedzę trochę z Charlotte. - zapytał z nadzieją. Tak właściwie, miał pewną sprawę do ojca dziewczyny.
- Och, no dobrze. Dziesięć minut i jestem z powrotem! - narzuciła sandały i wybiegła z domu z prędkością światła.
***
Około 18, chłopak musiał wracać do domu, więc pożegnał się z Watsonami i teleportował do domu. Lena upewniła się, że umyta Lotta na pewno śpi i wyszła do Rebbeci. Dwie minuty później była już pod drzwiami jej domu. Otworzyła jej matka Smith. Powitała ją oraz jej męża, a potem weszła schodami do pokoju przyjaciółki. Zapukała, po czym chwyciła za klamkę i znalazła się w upragnionym pomieszczeniu.
CZYTASZ
Zmierzch // Remus Lupin ✔
FanfictionDziewczyna, która chodziła do Beauxbatons zostaje przepisana do Hogwartu. Trafia na 5 rok. Kogo tam pozna? Jak potoczą się jej losy? *** Jeżeli lubisz Huncwotów to ta książka jest zdecydowanie dla Ciebie. Starałam się ująć jak najwięcej wątków z każ...