Rozdział 15

1.9K 100 32
                                    

- Zadanie wykonane. Losujmy dalej. - spojrzała na przyjaciół, ale oni wszyscy siedzieli z opadniętymi szczękami. Żadne z nich nie spodziewało się takiego zwrotu akcji. - No halo. - machała im ręką przed oczami. - Mówię do was!

- T.. tak. - po chwili z szoku wyrwał się James i wstał z miejsca. Ugasił zaklęciem ognisko. - Chodźmy już lepiej do domu. Jest późno, a w tym lesie są wilki. - ruszył w stronę domu, zabierając ze sobą Syriusza, Remusa i Petera. Chłopcy ruszyli za nim nic nie rozumiejąc.

- Może i my chodźmy. - Lena wstała i zabrała ze sobą Rebeccę.

Lily patrzyła jak wszyscy odchodzą. Czy zrobiła coś nie tak? Myślała, że właśnie tego wszyscy oczekują. Siedziała teraz z wieloma mylnymi myślami. Po chwili podeszła do niej Marlena i usiadła obok swojej przyjaciółki.

- Marlena... czy zrobiłam coś nie tak... - Lily spojrzała na nią. Była cała czerwona ze wstydu. Nie rozumiała nic a nic. - Myślałam, że James od dawna tego chciał, a on... zachował się strasznie dziwnie. Najpierw protestował i nie chciał podać imion, a potem po prostu odszedł bez słowa. Jak ja się mu teraz pokażę? - do jej oczu jednocześnie napływało tysiące łez.

- Hej Lilka. - przytuliła swoją przyjaciółkę Marlena. - Sama nie wiem dlaczego on tak zareagował, ale to było dziwnie. Nie powinnaś płakać. On na pewno zwierzy się Syriuszowi, a ja to z niego wyciągnę. Dowiemy się o co mu chodzi. Teraz powiedz mi co tobą pokierowało, że to zrobiłaś?

- No bo... to było zadanie... wszyscy je wykonali, a z jakiej ja racji ja miałam tego nie zrobić? Ja... ja myślałam, że on nie ucieknie. - spojrzała załamana na przyjaciółkę. - Nie wrócę tam. Pojadę prosto do domu, rzeczy kiedyś zabiorę, nic im nie będzie. - powiedziała zdeterminowana. Naprawdę chciała stąd odejść jak najszybciej to możliwe. 

- Nie! - Marlena trzepnęła lekko przyjaciółkę. - Nie możesz tak tchórzyć, Evans. Ucieczka to nie jest wyjście. Najpierw dowiemy się od Syriusza, dlaczego James się tak zachował, a potem z nim porozmawiasz. - powiedziała stanowczo. 

- Co?! Nie! Nie będę z nim gadać! Nie o tej sytuacji! Zwariowałaś już do końca?!

- Może i zwariowałam, ale to wszystko dla waszego dobra. Musicie w końcu dojść do jakiegokolwiek porozumienia. Przecież nie będziecie całe życie się sprzeczać!

- Ale... 

- Nie. Nie ma ale. Już ja osobiście wszystkiego dopilnuję. - złapała pianki w rękę i wstała. - Wracajmy powoli do domu, bo zjedzą nas komary. 

Evans spojrzała na nią niepewnie, ale w końcu wstała. Podkradła jej dwie pianki i wrzuciła je do buzi. Te ostatnie dni mogą być ciekawe. 

***

- Stary, co ty odwalasz?! - oburzył się Remus idąc razem z resztą chłopaków do domu. - Wiesz, że Lily może pomyśleć, że uciekasz od niej?!

- No bo to prawda! - krzyknął James. W głowie miał teraz za dużo sprzecznych myśli. Najpierw dziewczyna wyzywa go od wszystkiego co najgorsze, a potem jak gdyby nigdy nic całuje.

- Co?! - krzyknęli jednocześnie Lupin i Peter. - Ta dziewczyna podoba ci się od trzeciej klasy, a teraz gdy spełniło się twoje największe marzenie, ty od niej uciekasz? - skończył Lunatyk. 

- Ciebie chyba pogięło! - oburzył się Pettigrew. 

- Nie. Nie pogięło mnie. Ona była pijana, ona nie wie co zrobiła i co nią pokierowała. Jeżeli potoczyłoby się to dalej, pewnie następnego dnia by tego żałowała i już nigdy by nie spojrzałaby mi w oczy. To byłaby moja wina, że tego nie przerwałem! 

- A nie pomyślałeś, że może ona wiedziała co robi? Może być jej teraz wstyd za siebie. No pomyśl, Rogacz. Co ona mogła pomyśleć gdy tak uciekłeś?

- Ale ona na pewno nie zrobiła tego umyślnie! Jest pijana. - powtórzył.

- Może i jest. Ale nie wiesz czy kierował nią alkohol czy uczucia. Wszyscy jesteśmy pijani, ale jakoś w tej sytuacji myślimy całkiem trzeźwo. No może prócz Syriusza, który się nie odzywa, bo prawdopodobnie nie wie co się wokół niego dzieje. - Lupin przewrócił oczami. 

- Hm? - Syriusz podniósł na nich wzrok. Tak naprawdę on doskonale wiedział co się wokół niego dzieje. Dobrze wiedział dlaczego jego brat się właśnie tak zachował. Przecież sam mu wcześniej doradził, by ten trzymał dystans do swojej ukochanej. Ale czy w tej sytuacji było to słuszne? Już sam nie wiedział co ma o tym myśleć. James nie powinien tak uciekać. Remus miał rację. Lily mogła poczuć się odrzucona. A co tak właściwie pokierowało Lily? Czy był to alkohol? A może po prostu sama tego chciała. To była teraz największa zagadka. Ta dwójka musi ze sobą na poważnie porozmawiać.

- Jesteś jakiś nieobecny. Przemów Jamesowi do rozumu, bo nas nie słucha.

- Do rozumu to ja mogę przemówić tylko i wyłącznie tobie za to, że nie pocałowałeś porządnie Leny! - warknął już trochę rozwścieczony Black. Nie powinni tak naskakiwać na okularnika. Jego brat dobrze wiedział jak on może się teraz czuć. Postanowił, że sam z nim porozmawia. - Dajcie mu spokój. - i złapał przyjaciela pod ramię prowadząc do jego pokoju. 

Remus zatrzymał się tuż przed domem nie wiedząc co robić w tej sytuacji. Peter poszedł do swojego pokoju. Po chwili obok wilkołaka stanęły Lena i Rebecca. 

- Co odbiło Jamesowi? - spytała pijana Lena podtrzymując się swojego przyjaciela. 

- Nikt tego nie wie. No może prócz Syriusza, bo dziwnie się zachowuje. 

- Porozmawiajcie sobie, a ja idę do łóżka. - Rebecca ruszyła do domu chwiejnym krokiem i zaraz zniknęła za drzwiami. 

Remus usiadł na ławkę i pociągnął za sobą blondynkę, która usiadła obok niego. Westchnął. Ta noc była zdecydowanie zbyt emocjonująca. 

- Lily i Marlena długo nie wracają. - zagadał Remus, ale gdy nie usłyszał odpowiedzi Watson, odwrócił wzrok by na nią spojrzeć. Dziewczyna pochrapywała cicho z otwartą buzią. Najwidoczniej była bardzo zmęczona, bo szybko zasnęła. - No to zostałem sam. - chłopak wstał i chwycił swoją przyjaciółkę na ręce. Skierował się w stronę domu. Z jej ust wyczuwał nutę alkoholu, pomieszaną z zapachem jej perfum. Wniósł ją do ich wspólnego pokoju, położył ją i przykrył kocem, po czym sam wpakował się na łóżko i szybko oddał się w objęcia Morfeusza.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz