Rozdział 76

1.1K 60 14
                                    

Blondynka stała przy Wielkiej Sali i z niecierpliwością czekała na wyjście Puchona. Zbliżało się Halloween, z racji na co miał odbyć się bal. Uznała więc (oczywiście za naradą z Kylie), że to odpowiedni moment, by porozmawiać z Jasperem. Po czwartkowej kolacji zjawiła się przy stołówce. W końcu chłopak przekroczył drzwi, a gdy zauważył przyjaciółkę swojej dziewczyny, uśmiechnął się do niej nieśmiało i pomachał krótko. O dziwo, tym razem nie towarzyszył mu Monty. Podszedł do dziewczyny, a ona posłała mu uśmiech. 

- Cześć Jasper. Możemy porozmawiać? - zapytała miło, a on niepewnie się zgodził. Był z reguły nieśmiałym chłopakiem, więc dziewczyny nie zdziwiło jego zachowanie. 

Wyszli na dziedziniec. Było już ciemno, ale na dworze paliło się kilka lamp. Przysiedli na jednej z ławek, a Watson trochę bardziej otuliła się bluzą, którą ostatnio zabrała Remusowi. 

- Coś się stało z Kylie? - zapytał nieśmiało, a blondynka wzruszyła ramionami. 

- Prosiła bym z tobą pogadała. Tłumaczyła mi, że nie za bardzo jej słuchasz, więc ja postaram się spróbować. Chodzi o Monty'ego. Kyl twierdzi, że odkąd zerwał z dziewczyną, nie macie żadnej prywatności, bo ciągle jest z wami. To prawda?

- Tak. - spojrzał w podłogę, nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego z Gryfonką. - Co ja mam zrobić? To mój przyjaciel... nie wygonię go. 

- A Kylie to twoja dziewczyna i też chce spędzić z tobą trochę czasu sam na sam. Nie chodzi tu o wyganianie go. Może po prostu z nim porozmawiaj? Wytłumacz, że nie chcesz, by ciągle wam towarzyszył. 

- Nie posłucha mnie, może się przecież sam domyślić...

- A jeżeli właśnie nie może? Powinieneś mu to powiedzieć jasno. Wtedy, jeżeli jest twoim prawdziwym przyjacielem, zrozumie, że masz dziewczynę i chcesz spędzać z nią czas. 

- Spróbuję, ale nie wiem czy to się uda. Przeproś ode mnie Kylie, próbowała powiedzieć mi to kilka razy, ale zawsze zmieniałem temat. 

- Sam ją przeprosisz, Jasper. Już wiecie za co przebieracie się na bal? - zmieniła temat.

- Kyl wymyśliła dosyć śmieszne postacie. - zaśmiał się szczerze. - Zobaczycie na balu. 

- Niech ci będzie. Wracamy do zamku? Chyba zaraz tu zamarznę. 

- Jasne. Chodźmy. 

W środku rozdzielili się i wrócili do swoich Pokojów Wspólnych. Na kanapie przy kominku siedzieli James oraz Syriusz, i zabawiali Gryfonów. Lily patrzyła na nich rozbawiona. Potter mrugał do niej co chwilę, a ona chichotała. Ruda wygadała się swoim lokatorkom, że okularnik zaprosił ją na bal. Była bardzo podekscytowana i zgodziła się od razu. Niby próbowała pogodzić się ze śmiercią Emmy, ale czasami w nocy dalej pogrążała się w płaczu. Jednak było już o wiele lepiej niż tydzień temu. Potter ciągle skakał przy niej, co wyraźnie podobało się Evans. 

Na całe szczęście, nikt dalej nie domyślił się o związku Leny i Remusa. Świetnie wychodziło im tuszowanie tego. Potrafili zachowywać się jak zwykle, a pocałunki zostawiali sobie na chwile prywatności. 

Idąc na schody, pomachała jeszcze dwóm Huncwotom i Lily. Potem zapukała do dormitorium Gryfonek z szóstej klasy. Drzwi otworzyła Kylie. Od razu wyszła na korytarz i spojrzała z nadzieją na swoją przyjaciółkę. 

- No i jak? Co powiedział?

- Powiedział, że postara się z nim porozmawiać. Myślę, że będzie okej. 

- Dzięki Merlinowie. Dziękuję ci Lena. Przepraszam, że zawracam ci głowę swoimi problemami. 

- Mówiłam już przecież, że to żaden problem.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz