Rozdział 43

1.5K 76 43
                                    

Dzień Walentego był jednym z najciekawszych świąt w Hogwarcie. Największą atrakcją od wielu lat była skrzynka, do której można było wrzucać anonimowe listy oraz Walentynki. Uczniowie chętnie z niej korzystali. Pod koniec dnia prefekci z danych domów roznosili kartki uczniom. Szczególna większość tylko na to czekała.

Syriusz i James co roku zakładali się o to, kto tym razem dostanie więcej Walentynek. Ich rekordy rosły z roku na rok. Zdobywali coraz więcej adoratorek i każdemu mogli pochwalić się swoją ogromną kolekcją kartek. Remus czasem zastanawiał się czy większości z nich nie wysyłali sobie sami.

- No to jak myślicie? Ile dostaniecie w tym roku?

- Tak z koło 70. - Black wzruszył ramionami. - W zeszłym roku było ich trochę ponad 60, więc no.

- U mnie było mniej, dokładnie o dwie. W tym roku zamierzam go pobić. Wierny gracz quidditcha z własną kolekcją fanek musi ograć tego fikuśnego Casanovę. - podrzucił znicz do góry, a następnie teatralnie go złapał. Dziewczyny siedzące w Pokoju Wspólnym westchnęły rozmarzone, a okularnik się wyszczerzył. - No sami widzicie. Muszę wygrać.

- A ja muszę się zastanowić któremu z was wysłać kartkę, być zwiększyć jego szansę na wygraną. - zachichotała Lena, a Remus zerknął na nią kątem oka. 

- Ależ Lencia, to oczywiste, że wyślesz mi, ponieważ to ja lubię cię bardziej niż ten pies Black. 

- Ta jasne. To nie ty dałeś jej na urodziny 5 czekolad. Orzechowych czekolad. - podkreślił.

- Dałem jej 6. - okularnik skrzyżował ręce. - Też orzechowych. Znów przegrywasz. 

Dziewczyna zaśmiała się. Ciekawa była co jeszcze wymyślą. 

- Przegrywam z tobą jedynie w liczbie koszów od Evans. - parsknął, a Potter zmrużył oczy. 

- No widzisz jaki on wredny! - oburzył się.

- Ale za to szczery. Wybierz mądrze Lencia. 

- Oj wybiorę mądrze. - uśmiechnęła się i wstała. - Zobaczymy się później, okej? - chłopcy pokiwali głową, a dziewczyna wskoczyła po schodach do dormitorium. Rozejrzała się, a w środku była jedynie Rebbeca, ponieważ Lily i Marlena miały jeszcze lekcję. 

- Co tam? - zagadała.

- Uczę się na jutrzejszy test z zaklęć, niestety. - westchnęła. 

- Ja już się uczyłam na całe szczęście. 

- Ja też mogłam... ale nieważne. Co robiłaś?

- Siedziałam z chłopakami w Pokoju Wspólnym. O której wychodzisz z Michaelem? 

Smith zerknęła na zegarek i zamknęła książkę. 

- Właściwie już powinnam wychodzić. - wstała i poprawiła sukienkę. - Zastanawiam się co będziemy robić.

- Urządził niespodziankę? Oj, słodziutki jest.

- Wiem. - zachichotała. - I jak na razie mój. 

- Jak na razie? - blondynka zrobiła głupią minę.

- Zbyt wiele dziewczyn się wokół niego kręci, ale mnie chyba kocha. - założyła kosmyk włosów za ucho. - Masz jakieś plany na dziś? Może coś z Remusem? - zamrugała.

- Nieee, niby dlaczego z nim? Będę pewnie siedzieć z Huncwotami, jak zwykle. - wzruszyła ramionami. - Pomogę im liczyć Walentynki od wielbicielek. - zaśmiała się, a przyjaciółka jej zawtórowała.

- To już tradycja. Dobrze wyglądam?

- Cudownie. Walker się zachwyci. Leć już, bo się spóźnisz. - ponagliła.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz