Rozdział 42

1.5K 55 56
                                    

Paczka przyjaciół przyozdobiła całe dormitorium chłopaków na powrót Pottera. Rozwiesili balony, kupili przekąski i napoje. Tym razem Syriusz stwierdził, że nie potrzebują alkoholu, co bardzo zaskoczyło resztę przyjaciół. 

Gdy wszystko było gotowe usiedli na łóżkach i czekali podekscytowani na okularnika, który miał się zjawić już lada chwila.

- Lily mówiła o której wróci?  - Black przerwał ciszę i spojrzał na resztę przyjaciół.

- Nie mówiła o której dokładnie, ale stwierdziła, że na pewno będzie. Chyba się stęskniła za Jamesem. - zachichotała McKinnon. 

- Tak właściwie to czemu jej nie ma?

- Dyrektor ją wzywał. Nie wiedziała po co, ale to pewnie coś ważnego. - Smith wzruszyła ramionami. 

- Przyjdzie, nie martwcie się tak o nią. - stwierdziła Watson i znów wszyscy zamilkli. 

Po krótkiej ciszy, usłyszeli kroki, które zbliżały się coraz bardziej do dormitorium. Wszyscy, jak jeden mąż, zerwali się na nogi i uśmiechnęli wesoło. Ich przyjaciel nareszcie wracał cały i zdrowy, a oni nie mogli ukryć euforii, która nimi zawładnęła. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł, jedyny w swoim rodzaju, James Potter. 

- Moja cała ferajna! Jak dobrze w końcu was wszystkich zobaczyć! - krzyknął uradowany i wyciągnął do nich ręce. Lena rzuciła się na niego jako pierwsza. 

- Trzy dni bez ciebie to ewidentnie za dużo. - stwierdziła i rozczochrała mu włosy.

- Zdążyliśmy się za tobą stęsknić. - uśmiechnął się lekko Remus i poklepał przyjaciela po ramieniu. - Witaj z powrotem. 

James rozejrzał się po pokoju i zauważył wyszczerzonego Syriusza. Łapa podszedł do niego i przytulił jak własnego brata, którego nie widział parę lat.

- Oooooo! - zapiszczały dziewczyny. - Ale słodziutko.

Oboje zaśmiali się i odsunęli od siebie. 

- No co?

- Dziewczyny nam się tu zaraz rozkleją, uważajcie. - zaśmiał się Lupin. 

- Dobra, dobra. - Black przewrócił oczami. - Zaczynajmy imprezę!

- Ooo, coś co lubię. - po raz kolejny przejechał wzrokiem po dormitorium i poczuł ukłucie w sercu. Czyżby Lily nie chciała przyjść i się z nim przywitać?  Westchnął cicho i nalał sobie soku. Przyjaciele poszli w jego ślady i wznieśli szklanki do góry. 

- Za powrót Rogusia! - wyszczerzył się Syriusz i wypił napój. Gryfoni zrobili to samo, a Marlena włączyła muzykę. Lena okręciła Jamesa dookoła siebie i się zaśmiała. 

- Tańcz wariacie. - zachichotała, a Potter podrzucił ją do góry. 

- Widać kto najbardziej za mną tęsknił. - zaśmiał się, a Black uniósł brew. Prychnął i wziął pistolet na wodę. Opryskał Rogacza i Lisicę i uciekł na drugi koniec pokoju. Para rozejrzała się i klasnęła w dłonie. 

- Po tobie, Syriusz! - warknęła Watson i złapała za szklankę z wodą. - Giń, zmoro nieczysta! - podeszła do niego, a na jego włosach znalazła się pełna szklanka wody. Otrząsnął się jak mokry pies i złapał dziewczynę z nogi. Straciła równowagę i upadła na ziemię. James podniósł ją i uciekł do drzwi, z dala od Blacka. Ten już leciał na nich ze swoim pistoletem, a dziewczyny zachichotały. 

- Jak dzieci no. - skwitował Lupin i podstawił nogę Łapie, który upadł i przez przypadek wylał całą wodę z magazynka. 

- Szlag!

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz