Rozdział 14

1.8K 107 77
                                    

Ten rozdział rozpoczyna już całkiem nowe rozdziały. Miłego czytania skarby!

***

Przez chwilę wszyscy czekali aż garnek wyrzuci z siebie dwie karteczki z imiona któryś z przyjaciół. Po minucie wyleciały z niego dwa papierki. Marlena złapała je i rozwinęła. Na jej twarz wkradł się kpiący uśmiech. 

- No mów, kogo wylosował garnek?

- A więc... wylosowanymi osobami są...

- Marlena! Nie przedłużaj! - krzyknął zniecierpliwiony Syriusz. 

- No już dobra, dobra. - Marlena ledwo powstrzymywała śmiech. - Wylosowanymi osobami są... James oraz... 

Lily spojrzała na Marlenę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. 

- ...oraz Syriusz. - dokończyła dziewczyna z uśmiechem na twarzy. - Życzę powodzenia. 

- Co? - Lena, Rebecca i Remus wybuchli niekontrolowanym śmiechem, a wspomniani chłopcy wzruszyli jedynie ramionami. 

- My mieszkamy w jednym dormitorium. Uwierzcie mi, że nie takie rzeczy się robiło. - powiedział James, a Syriusz usiadł obok niego. Po chwili złożył na ustach chłopaka krótki pocałunek i wrócił na miejsce. Wszyscy patrzyli na nich z lekkim obrzydzeniem. 

- Fuj. - skomentowała Rebecca. - Niech losuje kolejne kartki. 

Marlena wrzuciła z powrotem imiona chłopaków do garnka i wszyscy czekali aż ponownie wyrzuci dwie kartki. 

Lily co chwilę zerkała na Jamesa. Po ostatniej kłótni z Marleną i rozmową z Emmą, przemyślała wiele rzeczy. Źle traktowała Pottera i wreszcie starała się to zrozumieć. Zrozumiała również to, że coś widziała w tym wrednym dupku. Może nie był aż taki zły jak się jej zawsze wydawało. Każdy przecież ma osobę której nie lubi. James nie lubił Severusa, i może miał rację? Może i nie znał jej byłego przyjaciela, ale po tym co zrobił w tym roku... Lily teraz mogła się wszystkiego po nim spodziewać. Okazało się, że James zawsze miał rację, a Evans nigdy nie spodziewała się, że mógł ją tak nazwać. Po wielu przemyśleniach, ruda postanowiła odpuścić chłopakowi. Nie będzie już dla niego tak niemiła. Będzie starała się zmienić zdanie co do niego. Może kiedyś zostaną nawet przyjaciółmi?

Nagle garnek wyrzucił z siebie dwie karteczki. Marlena złapała je i przeczytała na głos. 

- Lena i Remus! - wrzasnęła uradowana. 

Wyczytani spojrzeli po sobie zdziwieni. 

- Ja... nie wiem... - zaczęła Lena. 

- Właśnie... jesteśmy tylko przyjaciółmi i...

- Nikogo to nie obchodzi. - ucięła McKinnon. 

- Właśnie. Ja i Syriusz też jesteśmy tylko przyjaciółmi. - wzruszył ramionami Potter. 

- Ale... - zaczęli oboje. 

- Nie ma ale. - uciął tym razem Syriusz. - Wykonywać zadanie. Już!

Wszyscy obserwowali parę z zaciekawieniem. Każdy uważał, że powinno dojść do tego już dawno. 

Lena i Remus nie byli co do tego przekonani. Nie chcieli by to w jakikolwiek sposób popsuła ich przyjaźń. Całowanie się nie należało do zadań przyjaciół. Nawet tych damsko - męskich.

Spojrzeli na siebie i powoli przybliżyli do siebie swoje twarze. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym Remus wykonał pierwszy krok i lekko dotknął ust Leny. Dziewczyna cmoknęła go w jego usta i szybko się od siebie odsunęli. 

- Ej! To się nie liczy! - krzyknęła Rebecca. 

- Właśnie. Czemu niby tak krótko? - skwitowała Lily.

- James i Syriusz zrobili tak samo. - Lena uniosła brew. 

- Ale my jesteśmy chłopakami. Wy powinniście to robić dłużej! - krzyknął oburzony Syriusz.

- Która zasada tak mówi? - Remus skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na Blacka. 

- Moja. - powiedziała stanowczo Marlena. 

- A nasz nie. - ucięła Lena. 

Przyjaciele wiedzieli, że niczego nie wskórają, więc w końcu odpuścili. Marlena z powrotem wrzuciła karteczki do garnka, a on szybko odrzucił dwie kolejne. Tym razem złapała je Rebecca.

- Marlena i Syriusz. - przeczytała szybko. 

Syriusz wstał i ruszył szybkim krokiem do Marleny. Dziewczyna odgarnęła włosy i złapała Blacka za twarz, a on złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Ona nie siedziała bezczynnie. Całowała go namiętnie, nie dając mu nad sobą górować. Po jakimś czasie oderwali się od siebie, a chłopak wrócił na miejsce. Brunetka oblizała się. 

- I wy zrobiliście to tak bez słowa sprzeciwu? - spytał zdziwiony Peter. 

- A po co mamy się sprzeciwiać? Raz już to robiliśmy. Prościutkie zadanie. - odpowiedziała mu Marlena bez chwili zastanowienia. 

- Dokładnie. Gdy masz się całować z osobą, która robi to cudownie, zadanie jest jeszcze prostsze. - zaśmiał się Syriusz. 

- Black. Znowu kokietujesz. - zaśmiała się McKinnon i cmoknęła do Łapy, po czym on cmoknął do niej.

Beca wrzuciła karteczki z powrotem do garnka, który znów w szybkim tempie wyrzucił kolejne dwa imiona. Tym razem złapał je James. 

- Garnek się chyba rozkręca. - zaśmiał się pijany Black. - Kto tym razem, przyjacielu?

Ale James się nie odzywał. Patrzył w kartki jak zaczarowany. 

- Losujemy od nowa. - wstał by wrzucić karteczki z powrotem do garnka, ale Marlena go uprzedziła. 

- Nie. Powiedz kogo wylosował. - schowała przyrząd za plecami by okularnik nie odrzucił kartek. 

- Oddaj mi to, Marlena. - James ruszył w jej stronę trzymając kartki w rękach.

Lena szybko wstała i łatwo zabrała imiona z dłoni Jamesa. 

- Oddaj to, Lena! - wrzasnął już lekko poirytowany Rogacz i próbował jej zabrać papierki, ale dziewczyna była szybsza. Rzuciła je Remusowi, który szybko rozwinął kartki i przeczytał na głos imiona. 

- Lily i James. - spojrzał na przyjaciela, a Lena zerknęła na rudą. 

Lily siedziała oniemiała. Jeszcze to do niej nie dotarło. Chciała wybaczyć Jamesowi, ale nie widziało jej się z nim całować tak od razu. Za to Potter przecież obiecał sobie, że nie będzie pokazywał Evans swoich starań i na trochę sobie ją odpuści. Ta sytuacja wcale mu w tym nie pomagała. Wrócił na swoje miejsce i skrzyżował ręce. 

- Nie. - powiedział w końcu, a wszyscy, prócz Syriusza spojrzeli na chłopaki zdziwieni. - Losujemy od nowa. 

- Ogarnij się James. Nikt jeszcze nie zawalił zadania. 

- To ja będę pierwszy. Nie i koniec.

- James... - zaczął Remus. 

- Nie Lunatyk!

Lily siedziała na ławce. Nie wiedziała co ma zrobić. James jakoś dziwnie się zachowywał. Może po tym co ostatnio powiedziała... ją sobie odpuścił? Przecież ona tego nie chciała. Nie wiedziała co nią kieruje, czy serce czy rozum. Po chwili jednak wstała i ruszyła w stronę okularnika. Przykucnęła przy nim i spojrzała mu w oczy. Nie czekając czy cokolwiek powie, cmoknęła go lekko w usta przymykając przy tym oczy. 

James całkowicie oniemiał. Patrzył zdziwiony na zamknięte oczy Lily, która była tak blisko niego. Czuł jej zapach w całej okazałości. Mógł wreszcie poczuć ten słodki zapach jej waniliowych perfum. Nie chciał by ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Jednak jego marzenia rozwiała Lily, która po chwili wstała i odeszła na swoje miejsce. 



Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz