Rozdział 18

1.8K 89 19
                                    

- No i co? Mów czego się dowiedziałaś! - dziewczyna wpadła do pokoju wraz ze swoją przyjaciółką. - Co powiedział ci Syriusz? James myśli, że jestem idiotką, prawda? Na pewno tak myśli! 

- Przestań panikować, Evans! - popchnęła rudą na łóżko by usiadła, a sama usiadła na krześle na przeciwko niej. - Siedź i słuchaj mnie teraz. 

- Słucham, ale mów już, no! Co mówił?

- Powiedz mi jeszcze raz co kierowało tobą gdy pocałowałaś Jamesa. - spojrzała na nią uważnie. 

- Mówiłam ci już, chciałam wykonać zadanie... 

- Nie wierzę ci. - skrzyżowała ręce. - Wcale a wcale. 

- No to masz problem. - zapierała się ruda i skrzyżowała ręce na piersi. 

- No to ja ci nie powiem co mówił Syriusz. - brunetka również skrzyżowała ręce. 

- Ale miałaś mi powiedzieć! - oburzyła się. - Nie wiem co myśli o mnie James, a ty grasz w jakieś gierki! Tak nie można!

- Można. Ty też grasz w gierki. Nie powiem ci ani słowa, dopóki nie odpowiesz mi na pytanie.

- Odpowiedziałam. - powiedziała stanowczo Lily.

- Nie ze mną takie numery. Albo powiesz prawdę albo przyprowadzę tu Jamesa. - wstała i skierowała się do drzwi. - Raz, dwa, t...

- Powiedziałam prawdę! - zerwała się ruda. - Nie idź po niego!

- Trzy. - złapała za klamkę. 

- No bo tego chciałam, okej?! - krzyknęła, gdy brunetka otwierała już drzwi. 

- Wiedziałam. - Marlena wyszła z pokoju i zostawiła Evans samą.

- No ale gdzie ty... - zaczęła ruda po czym usiadła wkurzona z powrotem na łóżko. - Pewnie James w ogóle nie chce mnie widzieć. - poleciały jej łzy i wstała zdeterminowana. - Muszę się stąd wynieść jak najszybciej. 

Wyjęła kufer zza łóżka i otworzyła szafę, szybko zaczęła składać ubrania. 

- Tylko jak wyjść by nikt mnie nie zauważył? - pomyślała. - Dobra... o to będę martwić się później. 

***

- No ale po co ja mam tam iść?

Potter stał w swoim pokoju na przeciwko zdeterminowanego Syriusza i Marleny.

- Bo... - Black próbował wymyślić szybką wymówkę. - Zostawiłeś tam swoją miotłę. - wyszczerzył się do niego, a brunetka pokiwała głową.

- Właśnie. Widziałam ją, stoi w rogu pokoju.

- Ale po co mi teraz miotła? - okularnik uniósł brew. Coś tu nie grało.

- No bo... bo... - Syriusz rozejrzał się po pokoju. - Bo ja chcę z tobą polatać. Teraz. - wyszczerzył się tak samo jak wcześniej. 

- Właśnie. Polatacie sobie i będzie fajnie. No idź już, idź. Nie gadaj. - McKinnon próbowała wypchnąć chłopaka z pokoju.

- Ale co jeżeli Lily jest w środku? Wyrzuci mnie. Nie wejdę tam. - zapierał się.

- Nie ma jej. Jest z Leną na spacerze. Widziałam jak wychodziły. - odpowiedziała szybko i wyrzuciła go, po czym zatrzasnęła drzwi. 

- Chyba się udało... - zaczął Syriusz. 

- Uda się, jeżeli on naprawdę tam pójdzie, a ona nie ucieknie, co jest bardzo możliwe. - usiadła na łóżko, a chłopak obok niej. 

- Okaże się za parę minut. 

***

- Co oni knują... - okularnik szedł w stronę pokoju Lily, zastanawiając się nad planem dwójki przyjaciół. Złapał już za klamkę, gdy z pokoju na przeciwko wyszła Lena. 

- Co robisz, James? - chłopak odwrócił się i momentalnie zabrał rękę z klamki.

- Lena? Co ty tu robisz?

- No... aktualnie jestem u ciebie na wakacjach. - zachichotała dziewczyna. 

- Nie poszłaś na spacer z Lily? - wiedział od początku, że jego przyjaciele coś kręcą, ale teraz za żadną cenę nie chciał wchodzić do pokoju, w którym zapewne była Evans.

- No nie. Idę właśnie na spacer z Remusem i Rebbecą. Może ty i Lily zabierzecie się z nami?

Nagle znikąd obok nich znaleźli się Syriusz i Marlena, którzy podsłuchiwali jak wygląda sytuacja. Gdy James spotkał Lenę, wiedzieli, że będzie chciał się wycofać. Stanęli obok Pottera, a Black złapał za klamkę do drzwi. 

- Lećcie sami Lena, James teraz nie ma czasu, Lily tak samo. Później do was dołączymy, dobrze?

- No dobrze. - uśmiechnęła się. - Do zobaczenia. - po chwili zniknęła na schodach.

- Nie wejdę tam. Dajcie mi spokój. Zrozumcie, że ona mnie wyrzuci! Łapa nawet nie chciał mi powiedzieć co ona myśli o tej całej sytuacji. - powiedział spanikowany. - Nie wchodzę!

- A daj już spokój. - przyjaciel przewrócił oczami i wepchnął Pottera do pokoju dziewczyny, zatrzasnął za nim drzwi, a klucz schował do kieszeni. - Wyjdziecie dopiero jak porozmawiacie!

- I nie próbować wcześniej, bo my was pilnujemy! - krzyknęła podirytowana Marlena. 

***

Lily kończyła już pakowanie, gdy usłyszała głosy tuż za swoimi drzwiami. Usłyszała głos Jamesa i Leny, a następnie dołączyli do nich Syriusz i jej przyjaciółka. Stanęła pod drzwiami i podsłuchała ich rozmowę. 

- On tu idzie... - szepnęła. - Oni zrobili to specjalnie... co robić... co robić? - rozejrzała się po pokoju, za miejscem, w którym mogłaby się schować. - Evans... - złapała się z głowę. - Dramatyzujesz... uspokój się. Będzie dobrze... porozmawiasz z nim szczerze i wszystko sobie wyjaśnicie. - westchnęła. - Kogo ja oszukuje... - usiadła bezradnie na łóżko, a do jej pokoju momentalnie wpadł Potter, wepchnięty przez swojego przyjaciela. Ruda wstała i otwierała już usta, by coś powiedzieć. Wycofała się jednak w porę i z powrotem usiadła na łóżko. Westchnęła.

Chłopak rozejrzał się po pokoju unikając wzrokiem Lily, a następnie poprawił okulary. Zobaczył rudą dziewczynę siedzącą na łóżku, wśród porozwalanych ubrań. Czyżby się pakowała?

- Po co żeś tu przyszedł? - powiedziała nie podnosząc wzroku z podłogi. 

- Bo mi kaza... znaczy... przyszedłem porozmawiać... chyba... jeżeli ty... no... mnie nie wyrzucisz. - spojrzał na nią, a ona na niego. - Wiesz... to ja sobie chyba jednak pójdę. - odwrócił się w stronę drzwi. Nawet nie łudził się, że dziewczyna będzie chciała z nim gadać. 

- Nie. Zostań James...

James. Tak ładnie wypowiedziała moje imię. 

Odwrócił się do niej z powrotem.

- Chyba powinniśmy pogadać... prawda? - spytała niepewnie, nie umiała na niego patrzeć, więc jeździła wzrokiem od jednej ściany pokoju, do drugiej. 

- Tak... powinniśmy. - dalej stał blisko drzwi. Nie wiedział czy rozsądnie było podejść bliżej, więc trzymał się na dystans. 

- Może usiądziesz?

Usiądziesz. Czy ona wiedziała z kim naprawdę miała rozmawiać? Może Syriusz i Marlena rzucili na nią jakiś czar albo podali eliksir. Ona na pewno nie myślała według swego rozumu. To było niemożliwe.

Podszedł do niej powoli i usiadł na łóżku w odpowiedniej odległości.




Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz