Wszyscy Streferzy natychmiast pognali do szpitalnej części Bazy. Każdy przepychał się między innymi, by najszybciej zobaczyć chorego. Gdy już wszyscy znaleźli się na miejscu zobaczyli Alby'ego siedzącego na swoim łożu. Wyglądał na trochę zmarnowanego, ale nie miał już całych niebieskich gałek ocznych. Zachowywał się spokojnie. Obszedł wszystkich zebranych pustym wzrokiem. Jako pierwszy postanowił podejść do niego Newt.
- Jak się czujesz? - zapytał siadając obok niego.
Chłopak nie odpowiedział.
- Alby - powiedział Thomas również zbliżając się do chorego. - Chyba znaleźliśmy wyjście stąd. Słyszysz mnie? - pochylił się nad nim i popatrzył mu w oczy.
Alby zaczął kręcić głową przecząco, wciąż na nich nie spoglądając. Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Thomas... Oni nam nie pozwolą... - szepnął ledwo słyszalnie.
- Co? - zapytał brunet zbity z tropu.
- Pamiętam ciebie. - Wreszcie spojrzał na twarz Thomasa. - Pracowałeś z nimi. - Wszyscy rzucili zdziwione spojrzenia w stronę rozmawiających.
- Z nimi to znaczy z kim? - zapytała przerażona Heather, a wszyscy prócz Alby'ego na nią spojrzeli. Zaczęła się zastanawiać czy ci "oni" to osoby z jej i Teresy wizji. Ostatnio zastanawiała się nad tym wszystkim gorączkowo i doszła do wniosku, że ci ludzie mogli być odpowiedzialni za wsadzenie Streferów do Labiryntu. Heather miała nadzieję, że to nie ich ma na myśli Alby. Zaufała Thomasowi i jeśli teraz okazałoby się, że również on był odpowiedzialny za to wszystko, nastolatka załamałaby się.
Alby w odpowiedzi na pytanie Heather skierował wzrok w jej kierunku. Nie musiał nic mówić. Jego oczy, jakby czytając w jej myślach, potwierdziły teorię nastolatki. Heather popatrzyła na Thomasa przerażonym i załamanym wzrokiem.
- Heather, wszystko gra? - zapytał ją Newt z troską w głosie podchodząc do niej i łapiąc za dłoń.
- Jak mogłeś nam to zrobić? - odezwał się Alby kierując to do Thomasa zdziwionego całą sytuacją. Po reakcji Heather doszedł do wniosku, że ona musi coś wiedzieć na temat jego przeszłości. Musiał ją o to wypytać.
Nagle usłyszeli jakieś głośne odgłosy. W natychmiastowym tempie wszyscy ruszyli ku wyjściu. Po Strefie latało kilku chłopaków z pochodniami w rękach, ponieważ była już noc. Thomas szybko zaczepił jednego z nich.
- Co tu się dzieje Winston? - zapytał.
- Brama nie chce się zamknąć - odparł w panice ruszając ku niej, a za nim reszta Streferów, która chwilę wcześniej zajmowała się Alby'm.
Stanęli przed wrotami wpatrując się w nie uważnie. Czemu Labirynt nie chce się zamknąć? - zadawali sobie pytanie. Coś tu było nie tak, bo nagle przeraźliwy zgrzyt przeszedł się po całej Strefie. Wszyscy obrócili się w stronę głosu.
Drugie wrota zaczęły się otwierać.
Kolejny hałas.
Następna Brama do Labiryntu się otworzyła, a po niej ostatnia.
Nastała chwila ciszy, którą po czasie przerwała Heather.
- Lecę po łuk - odparła szybko i w mgnieniu oka pobiegła ku pniu drzewa, gdzie ową broń zostawiła ostatnim razem. Każdy zaczął przeczuwać, że zaraz stanie się coś złego.
- Chuck, leć do Sali Obrad i zabarykaduj wejście - polecił mu Thomas przygotowując się na to, co miało zaraz nastać. - Winston, ty też.
CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...