51.

1.3K 68 5
                                    

Heather siedziała jak na szpilkach przez kilka godzin, kiedy Newt, Thomas i Gally byli po drugiej stronie. Miliony scenariuszy przemknęło jej przez głowę w trakcie ich nieobecności. Brenda niezliczoną ilość razy próbowała ją uspokoić i tak też było tym razem.

- Heather, spokojnie. Wrócą - powiedziała, głaszcząc ją po ramieniu.

- Wiem, ale... - przerwała. Jej podejrzenia odnośnie Newta i Pożogi nasilały się z każdą chwilą. Bała się, że nie wracają tak długo, bo chłopak już zdążył się przemienić. Choć miała nadzieję, że tak naprawdę wszystko się jej przewidziało.

- Ale? - Brenda ponagliła ją.

Heather westchnęła głośno. Nie chciała jej o tym mówić, ale tak jakby właśnie zaczęła ten wątek. Dobrze wiedziała też, że jeśli jej nic nie powie, to Brenda będzie się doszukiwać, o co chodzi.

- To nie jest jeszcze potwierdzone - zaczęła Heather - ale zastanawiam się nad jedną rzeczą. Od pewnego czasu zauważam dziwne zachowanie u Newta. Zaczął kaszleć i często łapać się za prawy nadgarstek. Dzisiaj odsłonił go i... - przerwała, łapiąc duży wdech. - I zobaczyłam tam czarne, widoczne żyły. - Kończąc schowała twarz w dłoniach.

Brenda, która uważnie słuchała ją przez cały czas, teraz przestraszyła się. Dobrze zrozumiała ból przyjaciółki. Miała nadzieję, że są to fałszywe podejrzenia.

- Jesteś tego pewna? - zapytała.

- Nie do końca. Jakby był chory to by mi przecież powiedział - powiedziała, ale niezbyt pewnie, co od razu wychwyciła Brenda. Ścisnęła jej ramię mocniej, by dodać otuchy i jakoś pocieszyć. - Mam nadzieję, że to nie to, co myślę.

- Nawet jeśli to znajdziemy sposób, żeby go uratować. - Brenda starała się ją uspokoić, chociaż sama nie wierzyła, że to może się udać. - DRESZCZ powinien mieć coś, co przynajmniej spowalnia Pożogę. Inaczej wszyscy w środku już dawno zamieniliby się w Poparzeńców. Niemożliwe jest to, że te mury powstrzymują chorobę.

- Może masz rację, ale jeśli Gally, Thomas i Newt wrócą z wiadomością, że nie da się tam wejść? - Heather wyprostowała się i spojrzała Brendzie głęboko w oczy swoimi już załzawionymi. - Brenda, ja nie chcę go stracić... Nie teraz, kiedy jesteśmy tak blisko uratowania Minho i obalenia DRESZCZu...

- Przestań. Wszystko będzie dobrze. - Brenda pochyliła się i przytuliła z całej siły swoją przyjaciółkę, by jakkolwiek ją pocieszyć, mimo że sama nie miała tej pewności.

Heather zatopiła się w jej objęciach. Kilka małych łez spłynęło jej po policzkach.

- Za bardzo go kocham, żeby pozwolić mu zginąć...

Kilka godzin później, kiedy powoli nadchodził kolejny dzień, chłopacy wrócili na szczęście cali i zdrowi. Heather natychmiast wstała i z całej siły przytuliła dopiero co wychodzącego Newta. Nastolatek zdziwił się nieco jej zachowaniem, ale oddał objęcie równie szczerze. Gdy się od siebie odsunęli, zauważył, lekko czerwoną twarz Heather.

- Co się stało? - zapytał troskliwie, marszcząc brwi.

Heather pociągnęła tylko nosem i zbyła jego pytanie machnięciem ręki, delikatnie się uśmiechając, choć nieprawdziwie. Newt nie pytał dalej, tylko razem z resztą ruszył do innego pomieszczenia budynku, widocznie służącego do większych obrad czy spotkań. Wyglądem przypominał ten, co grupa ma w swojej bazie. Wszyscy postanowili tam przegadać cały temat DRESZCZu.

Heather stanęła pod ścianą i uważnie słuchała tego, co od kilkudziesięciu minut mówią pozostali, czasem się wtrącając w dialog. Newt opierał się na stole. Zrezygnowany wzrok wlepiony miał w dyskutujących Gally'ego i Jorge. Jak przyuważyła Heather, raz po raz chłopak miał jakieś dziwne tiki, które tylko potwierdziły jej podejrzenia. Zamartwiała się o niego strasznie, ale nie chciała z nim o tym rozmawiać póki nie zdobędzie ostatecznych dowodów.

Brenda przysypiała już powoli, trzymając głowę na dłoniach. Jorge siedział na krześle, a Gally stał obok stołu.

- Nie - odezwał się Thomas, przerywając trwającą wymianę zdań. Odbił się od ściany, przy której stał i podszedł bliżej stołu. - Musi być inny sposób.

- Widziałeś budynek. Bez niej nie damy rady - powiedział Gally. Oczywiście mówiąc o niej, chodziło mu o Teresę. Ich plan właśnie wyglądał tak, że ona im pomoże. Heather nie była pewna, czy właśnie tak się stanie. W końcu kilka miesięcy temu ona ich zdradziła. Z pewnością zrobiłaby to ponownie.

- Sądzisz, że pomoże? - odparł brunet sarkastycznie.

- Nie będę cię pytał o zdanie - rzekł stanowczo Gally. Nie miał już ochoty się wykłócać, kiedy wymyślił (według niego) tak dobry plan.

- Czy o czymś nie wiem? - odezwała się Brenda, przerywając ich kłótnię. - To ona nas zdradziła, prawda? Ta sama jędza?

- Lubi ją. Dlatego nie chce na to pozwolić. Boi się, że coś jej się stanie. - Gally wskazał na Thomasa, który energicznie i w złości odepchnął się od stołu i zaczął chodzić w kółko z rękoma za głową. Nie wiedział, co ma zrobić. Nie chciał ponownie odczuć tego bólu, kiedy Teresa ich zdradza, więc tym samym nie mógł pozwolić na to, by ona im pomogła. Ale jednocześnie to było ostatnie wyjście z bieżącej sytuacji.

- Nie chcesz skrzywdzić swojej dziewczyny? - powiedział Newt szorstko, co wyjątkowo zdziwiło Heather i pozostałych. Chłopak nigdy się tak nie odzywał. Dziewczyna natychmiast wsłuchała się bardziej w ich wymianę zdań. - Widzę, że nie chodzi tylko o Minho! - podniósł głos, widząc wątpliwość na twarzy przyjaciela.

- O czym ty gadasz? - zapytał Thomas, marszcząc brwi.

- O Teresie! - krzyknął, podnosząc się. Stanął na równi z Thomasem i wrogo patrzył mu w oczy. - Tylko przez nią Minho zaginął! Wreszcie można go odbić, a ty oglądasz się na nią?! Tak ci na niej zależy? Przyznaj się.

Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Newt pchnął Thomasa na ścianę i zablokował mu drogę ewentualnej ucieczki. Oczy bruneta wyrażały jedynie przerażenie. Heather powoli zaczęła do nich podchodzić, by przypadkiem nie rozwścieczyć Newta bardziej. Dziwiło ją jego zachowanie. Nigdy nie unosił się na praktycznie nikogo.

Thomas właśnie chciał coś powiedzieć. Słychać było jak jego głos drży, gdy chciał wydusić jedno słowo, ale Newt natychmiast mu przerwał unosząc się jeszcze bardziej. Przywarł go do ściany swoją ręką.

- Nie okłamuj mnie! - krzyknął mu prosto w twarz.

Heather teraz już prędzej do niego podeszła. Bała się o to, że chłopacy zaraz mogą się pozabijać.

Położyła dłoń na ramieniu Newta i delikatnie starała się go przekręcić w swoim kierunku. Nie spodziewała się jednak, że zareaguje on w taki sposób.

Zrzucił jej dłoń ze swojego ramienia i prędko odwrócił się w jej kierunku tym samym puszczając Thomasa.

- Zostaw mnie! - krzyknął, czym przeraził dziewczynę. Drygnęła ze strachu i wlepiła w niego przerażone spojrzenie. Chłopak takim zachowaniem był strasznie przerażający.

I w tym momencie Newt, jakby zrozumiał co zrobił. Jego wzrok leciał to na Thomasa, to na Heather w niemałym przerażeniu. Twarz natychmiast przestała wyrażać złość tylko szczery strach.

- Przepraszam... - szepnął. - Przepraszam...

Zagubiony złapał się za nadgarstek i poszedł w kierunku schodów prowadzących na dach, zostawiając za sobą pozostałych wlepiających w niego spojrzenia pełne strachu.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz