44.

1.6K 67 1
                                    

Jak tylko samochody były gotowe do drogi, kilkuosobowa grupa ruszyła jednym z nich, by zobaczyć teren nieco dalej obozu. W nocy, podczas drogi powrotnej, kiedy myśleli, że już nic ciekawego nie znajdą, natknęli się na tory oddalone około godziny drogi od obozowiska. Następnego dnia postanowili pojechać wzdłuż nich. Gdy zatrzymali się na przerwę przy dość sporych ruinach budynku, akurat przez te tory przejeżdżał pociąg z kilkoma wagonami i białym napisem DRESZCZ na jednym z nich. Zaczęli zastanawiać się, czy to nie te same tory, które widzieli kilka miesięcy temu, ale po dalszym rozważaniu to musiały być one, bo gdyby było jakieś ich rozwidlenie, to już dawno by je znaleźli. Postanowili, że jeśli uda im się zdobyć rozkład jazdy pociągu lub pojechać za nim niezauważonymi, to doprowadzi ich to do głównej siedziby DRESZCZu i w jakiś sposób będą mogli uratować przyjaciół.

Ale pozostaje pytanie, jak?

Właśnie z tego powodu zebrali zebranie, w którym uczestniczyli wszyscy bez wyjątku. Każda nowa głowa się przyda.

Vince zaczął od wyjaśnienia, po co się zgromadzili nim przeszedł do sedna sprawy:

- Wczoraj udało nam się znaleźć tory, przez które przejeżdżał pociąg DRESZCZu. Musiał wieźć coś ze sobą, bo dosyć dużo wagonów było doczepionych. Wpadliśmy na pomysł, by pojechać za pociągiem lub jakoś zdobyć jego rozkład jazdy, by wytropić główną siedzibę DRESZCZu i tak uratować naszych. Problem pozostaje na tym, że nie wiemy jak zrobić to najbardziej bezpiecznie.

Zgromadzeni słuchali go w wielkim zaciekawieniu i delikatnym szoku, że tyle już udało im się zdziałać. Kilku z nich podniosło ręce ku górze, dając znak, że chcą coś powiedzieć.

Vince wywołał do głosu pierwszą osobę, którą był Jack.

- Wiecie co mogą przewozić w tych wagonach? - zapytał.

- Rozmyślaliśmy o tym i może są to bronie lub jakieś chore maszyny - odpowiedział Vince, przy okazji wywołując kolejną osobę.

- Wątpię, że jakimś cudem udałoby się nam uzyskać rozkład jazdy pociągu. To DRESZCZ, więc pewnie ma ochronę na każdym kroku - powiedziała Laurel - złotowłosa dziewczyna, która zajmowała się pielęgnowaniem małego ogródka.

- Ona ma rację, nie damy sobie rady, nawet gdyby każdy był uzbrojony. Jest nas za mało - poparł ją Patelniak.

Vince delikatnie się zdenerwował, bo kolejna osoba zniszczyła mu plan, choć w duszy przyznał jej rację. Ich szanse byłyby nikłe.

Heather, która siedziała na kamieniach metr za stojącym Vincem, słuchała każdego kolejnego głosu w skupieniu, próbując połączyć wypowiedź każdej osoby ze sobą, bo może całkowicie przypadkiem, ktoś z nich jednym słowem naprowadzi ich na widok planu. I właśnie tą osobą okazała się Laurel, która po kilku minutach powiedziała:

- A jeśli w tych wagonach przewożą naszych?

Vince rozpoczął z nią rozmowę jak wpadła na ten (według niego) absurdalny pomysł. Dla mężczyzny oczywistym było, że przecież wszyscy przetrzymywani są w głównej siedzibie.

Heather natomiast zagłębiła się w wypowiedzi Laurel. Jeśli w pociągach przewożą ich ludzi, a dwa razy widzieli maszynę rano, to gdyby któregoś dnia (przyjmując, że pociąg jeździ codziennie) zaatakowaliby jakąś część torów i odbili wagony to wszyscy byliby uratowani. Oczywiście, jeśli prawdą okaże się, że porwani są w wagonach.

- Vince, czekaj! - zawołała Heather, chcąc go uciszyć. Wstała ze swojego miejsca i stanęła obok niego. - Ona ma rację! Jeśli przewożą naszych, to po zaatakowaniu wagonów odbijemy ich!

- Heather, przed chwilą mówiliśmy o tym, że mamy nikłe szanse na zabawy z ich obroną.

- Cicho! Nie psuj mojej wizji! - przerwała mu. - Mam plan, więc słuchaj. - Każda osoba wlepiła w nią wyczekujące spojrzenie i natężyła słuch, by jak najdokładniej usłyszeć jej propozycję. - Przyjmijmy, że pociąg jeździ codziennie rano, bo już dwa razy z rana go widzieliśmy. Jeśli ukryjemy się obok jakiejś części torów, gdzie on przejeżdża i zaatakujemy, wypuszczając naszych to ich wszystkich ocalimy.

- Jak w dwa auta chcesz zmieścić kilka wagonów osób? - Vince zgasił jej nadzieję. Fakt, dziewczyna tego nie przemyślała. Czyli jej plan jest do bani.

- Górolot - wypalił nagle Jorge.

- Górolot? A co on wnosi do całego planu? - zapytał Patelniak.

Teraz była pora, by to Jorge pochwalił się swoim pomysłem:

- Skoro DRESZCZ ma strasznie dużą obronę to w takim razie gdzieś za lub przed pociągiem musi latać górolot, by w razie co pomóc.

- Wtedy, gdy zaatakujemy, poślą go po nas, przejmiemy górolot i wepchniemy tam naszych! - dopowiedziała podekscytowana Heather, której plan się jednak nie sypie.

- Umiesz tym latać? - zapytał sarkastycznie Vince, będącym pewnym, że odpowiedź brzmi: "Nie".

- A i owszem - odparł pewnie Jorge. - Góroloty mają też podciągnik, więc jeśli wszyscy się nie zmieszczą to można wziąć cały jeden wagon.

- A wagon od pozostałych można oddzielić palnikiem, roztapiając metal - dołączył się Newt. Palnik znaleźli, gdy to "wprowadzali" się tutaj. Na szczęście nie jest pusty, więc mogą go użyć teraz.

- Ten plan jest genialny - skomentował Thomas, który mimowolnie uśmiechał się. - Wystarczy jeszcze wybrać kilku z nas, którzy mają wziąć udział w planie i wszystko jest gotowe.

Przedyskutowali jeszcze kilka kwestii, jak na przykład dojazd lub kto ma jaką rolę pełnić. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Mieli jedynie nadzieję, że w wagonach są faktycznie ich ludzie.

Grupa postanowiła od razu zabrać się za przygotowania do jego wypełnienia. W budynkach zrobił się delikatny chaos, ale około północy wszystko zostało przygotowane. Byli pewni, że uda im się wygrać.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz