27.

2K 93 5
                                    

Czarnowłosa kobieta mocnym pociągnięciem ręki, otworzyła drzwi przed nimi, wprowadzając grupę do gigantycznego pomieszczenia. W środku była z setka ludzi, którzy niezbyt wyglądali na miłych. Pokój oświetlony był małymi lampkami, poprzyczepianymi do słupów i ogniskami. Pomimo światła było dosyć ciemno.

- Nie marudźcie! - zawołała do nich kobieta, słysząc ich ciche pomruki niezadowolenia. - Jorge na was czeka.

Heather w skupieniu przyglądała się wszystkiemu i wszystkim wokół niej. Jeden z facetów posłał jej wrogie spojrzenie.

Weszli po schodach na górę. Heather na każdy stopień wskakiwała jedną nogą, podpierając się na Newcie, a na samej ich górze pomógł jej Aris, łapiąc za rękę, by znowu prowadzenie dziewczyny przejął Newt.

- Jaki Jorge? - zapytał Thomas, doganiając kobietę, która była dobre parę metrów przed nimi.

- Zobaczysz. - Kobieta odwróciła się w jego stronę, posyłając mu tajemnicze spojrzenie. - Dawno nikt nie przyszedł z Pogorzeliska. Jest was ciekaw. Ja też.

Heather odwróciła głowę do tyłu, a za nią Newt. Za nimi szło kilku facetów. Jednym z nich był ten, który wcześniej spojrzał się na nią wrogo. Teraz o dziwo uśmiechnął się, lecz przez jego wygląd, uśmiech nie wyglądał miło. Spostrzegła, że mężczyzna nie ma kilku zębów, jest łysy oraz ma bujną brodę.

- Wy też macie złe przeczucia? - zapytał Newt, odwracając wzrok od mężczyzny. Heather odpowiedziała mu mocniejszym złapaniem jego ręki. Czuła się bezpiecznie, czując jego dotyk.

- Posłuchajmy, co powie - odpowiedział Thomas, wspinając się za kobietą po kolejnych schodach.

Na samej górze był pokój wyglądający jak biuro. Na stołach leżało tuzin dziwnych rzeczy. Pomieszczenie oświetlało sześć słabych lamp przyczepionych do sufitu. Przed nimi zamiast ściany było wielkie okno z brudnymi szybami. Po jego bokach stały dwie duże półki z wyłożonymi na nich różnymi kablami lub innymi przyrządami technologicznymi. Przy największym z biurek pochylał się mężczyzna, grzebiąc w starym radiu. Stał do nich tyłem, przez co Heather nie była w stanie określić jego wyglądu.

- Jorge! - zawołała do niego kobieta. - Już są. - Wskazała ręką na grupę podążającą za nią.

Czarnowłosa usiadła na jednej z dużych kanap, jakie również znajdowały się w tym pomieszczeniu. Grupa natomiast stanęła za facetem.

- Cholera - mruknął, kiedy radio, przy którym grzebał nie chciało ruszyć. Mężczyzna westchnął głośno i obrócił się do pozostałych.

Teraz Heather mogła określić jego wygląd. Jest ciemnoskóry. Siwe włosy ma uniesione ku górze. Ubrany był dosyć elegancko. Nie za duży zarost pokrywał jego twarz.

- Miewacie wrażenie, że świat jest przeciwko wam? - zaczął Jorge. Grupa rozejrzała się po sobie. Oczywiście, że odpowiedź brzmiała: "Tak". - Mam trzy pytania. - Podszedł kilka kroków bliżej grupy. - Skąd przyszliście? Dokąd idziecie? Co na tym zyskam? - Przy ostatnim pytaniu wziął do ręki mały wazon z jakąś substancją w środku i wlał jego zawartość do szklanki obok. Nikt jednak nie odpowiedział. - Nie wszyscy naraz - odparł sarkastycznie.

- Szliśmy w góry - odezwał się Thomas ochrypłym głosem. - Szukamy Prawego Ramienia.

Kilka osób zaśmiało się cicho.

- Czyli duchów? - prychnął Jorge, wypijając zawartość szklanki. - Pytanie drugie! - zawołał nieco milszym głosem, podchodząc jeszcze bliżej nich. - Skąd przyszliście? - ściszył głos.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz