Jedna z nieznanych Heather osób zajęła się rozpalaniem ognia. Większość rozsiadła się w kółku, czekając na ognisko. Heather natomiast stanęła z boku i zajęła się rozpakowaniem plecaka, by wyjąć z jego środka pożywienie i picie.
Po wykonaniu tych czynności, pochwyciła do rąk tyle ile mogła i zaczęła rozdawać każdemu po małej przekąsce i jedną butelkę wody na parę.
- Starajcie się nie zjeść i nie wypić wszystkiego - powiedziała głośno, by każdy ją usłyszał. Nie mieli zbyt wielu zapasów, więc póki nie znajdą zwierzyny do upolowania bądź czegokolwiek innego zdatnego do jedzenia, to muszą oszczędzać to co mają.
Heather rozsiadła się gdzieś z tyłu bez pożywienia i picia. Woli, by jej przyjaciele się najedli, niż później ona miała ich na sumieniu.
- Hej - mruknął ktoś, stojący obok niej.
Nastolatka uniosła wzrok, by spojrzeć na tę osobę. Okazało się, że to Brenda.
- Mogę się dosiąść? - zapytała, patrząc na nią wyczekująco.
- Jasne - szepnęła w odpowiedzi i z powrotem spuściła wzrok na ziemię.
- Jak tam? - zagaiła rozmowę.
- Sztywno trochę. Fatalnie się czuję od ataku DRESZCZu.
- Pewnie Teresa i Minho byli dla ciebie kimś ważnym - odparła.
- Tak... Minho był moim przyjacielem, a Teresa jedyną najlepszą przyjaciółką. - Od razu na ich wspomnienie nastolatce zrobiło się smutno.
- Współczuję ci. Nie wiem jak ja bym zniosła, gdyby ktoś odebrał mi Jorge.
- Kim on dla ciebie jest? - Heather już od dawna się nad tym zastanawiała, ale też chciała utrzymać tę rozmowę.
- Chyba ojcem. Odkąd mój nie żyje to Jorge mi go zastępuje. - Heather usłyszała, że jej głos nieco posmutniał. Ona sama zdała sobie sprawę, że jeszcze kilka godzin temu miała sen ze swoim ojcem. Dzięki niemu choć trochę zrozumiała, co stało się z tatą. Być może jeszcze żyje, a przynajmniej miała taką nadzieję. - Tak w ogóle, ładne bransoletki. - Brenda kiwnęła głową w kierunku prawej ręki dziewczyny.
- Dzięki - mruknęła i mimowolnie sama zaczęła się im przyglądać.
- To jakaś pamiątka rodzinna? - zapytała . Nie żeby to ją jakoś naprawdę interesowało, ale chciała podtrzymać rozmowę i też odtrącić Heather od myśli o Teresie i Minho.
- Nie wiem. Od samego początku mojego przybycia do Labiryntu one tu są.
- Pewnie chciałabyś znać ich historię, prawda? - drążyła.
- Tak, ale wiem, że najpewniej się tego nie dowiem. Pogodziłam się z tym, że nic o mojej przeszłości nie pamiętam. - Po części skłamała. Jeśli te wizjo-sny były prawdziwe i ukazywały jej wspomnienia, to coś pamięta. Choć możliwe jest to, że to zagrywka DRESZCZU. Skoro potrafili wymazać jej pamięć to i potrafią ukazywać jej wspomnienia, które równie dobrze mogą być fałszywe.
- Zauważyłam, że ty chyba coś z Newtem kręcisz. - Rozmyślania nastolatki przerwała Brenda. Jak się okazało między dziewczynami była cisza, póki ona nic nie powiedziała.
Heather zwróciła na nią wzrok. Łobuzerski uśmiech zagościł na twarzy Brendy. Szatynka mimowolnie uniosła kąciki swoich ust i zarumieniła lekko, czego nie było widać przez ciemność ich otaczającą. Jedyne światło biło od ognia, ale dziewczyny były wystarczająco daleko, by sięgało ono tylko na stopy.
- To jak? Jesteście parą, czy coś? - odezwała się ponownie, gdyż Heather nic nie powiedziała.
Czy byli parą? To dobre pytanie. Niby się tak zachowywali, a te pocałunki przyjacielskie na pewno nie były. Ale też żadne z nich nie powiedziało, że są razem.
- Po prostu zbliżyliśmy się do siebie - mruknęła w odpowiedzi i zakryła twarz włosami, by na pewno nie było widać jej zarumienionej twarzy. - Mam wrażenie, że czułam coś do niego od początku pojawienia się w Strefie, mimo to że przez kilka pierwszych dni się nie dogadywaliśmy. - Heather nie wiedziała czemu się tak otwiera przed Brendą. Pewnie to wina tego, że czarnowłosa jest dziewczyną i możliwe, że ją rozumie, bo na przykład Thomasowi, by o takich rzeczach nie powiedziała. Zresztą Brenda ma to coś, co przekonywało nastolatkę do zaufania jej.
Choć ostatnio zaufanie komuś nowemu nie zostawiło dobrych skutków.
- Czyli jesteście parą! - zawołała nieco za głośno, za co od razu została skarcona.
- Brenda, ciszej! - krzyknęła szeptem Heather, piorunując ją wzrokiem. Szatynka rozglądnęła się po wszystkich, by zobaczyć, czy ktoś je usłyszał.
Jej wzrok stanął na Newcie, który spoglądał na nią raz po raz. Teraz była pewna, że chłopak usłyszał to, co wykrzyczała Brenda. Heather jeszcze bardziej spłonęła rumieńcem, a Brenda chichotała cicho.
- Idę się położyć - odparła i pomimo kostki szybko wstała z zamiarem podejścia do ogniska, bo powoli zaczęła marznąć.
- Nie zaprzeczyłaś! - zawołała za nią Brenda, wciąż się śmiejąc.
- Ale też nie potwierdziłam!
Heather usiadła przy ognisku między Newtem i Thomasem. Podkuliła nogi, a dłonie ułożyła na ramionach, by jak najmniej ciepła ulatywało z jej ciała. Wzrok wlepiła w buty Newta, który siedział mając jedną nogę wyprostowaną i drugą zgiętą. Gdy tylko dziewczyna do nich dołączyła, objął ją ramieniem i tym samym przybliżył do siebie.
- O czym rozmawiałaś z Brendą? - zapytał Thomas, spoglądając wzrokiem na Heather. Nastolatka zawahała się chwilę nad odpowiedzią.
- A o tym i owym... - mruknęła wymijająco.
- A konkretnie? - dopytywał.
- No... Trochę mnie pocieszała i pytała o bransoletki.
Thomas przytaknął głową i wbił wzrok w ogień. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, ale Heather nie chciała o nic pytać. Była zbyt zmęczona, by myśleć nad rozsądnymi pytaniami.
Połowa osób przy ognisku już spała lub udawała, że śpi. Heather miała w zamiarze do nich dołączyć. Wyplątała się z objęć chłopaka i ułożyła się na zimnej i niewygodnej ziemi, zwracając tym samym uwagę Newta.
- Idziesz spać? - zapytał, choć odpowiedź była oczywista.
- Tak - mruknęła. - Jestem strasznie zmęczona.
- Potowarzyszę ci - zaśmiał się cicho.
Newt rozłożył się na ziemi, tak że leżał przodem do pleców dziewczyny. Objął ją ponownie i przyciągnął do siebie, bo widział jak Heather delikatnie się trzęsie i splótł ich dłonie razem. Nastolatka zaczęła kręcić kółka na jego zewnętrznej części dłoni. Przymknęła oczy i po kilku minutach zasnęła. Jedyne co ostatnie poczuła to pocałunek złożony na jej głowie.
CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...