Heather wraz z Newtem i Jackiem siedziała skryta za krzakami obok przejeżdżającego po torach pociągu. Czekała tylko na znak Thomasa, by wyruszyć do realizacji swojej części planu.
Gorąc, jaki panował był nie do zniesienia, ale dziewczyna nie odczuwała go, przez adrenalinę zebraną w jej ciele. Z włosów wcześniej zrobiła koka na czubku głowy, by w misji jej nie przeszkadzały. W obu dłoniach ściskała karabin w gotowości.
- Musi się udać - powtarzała sobie w myślach.
Chwilę później pięć wagonów zostało odcięte od pozostałych, a z jednego z nich zeskoczył Thomas wraz z Vincem. Brunet zagwizdał na znak, że kolejna część planu, właśnie się rozpoczyna.
Newt jako pierwszy wyłonił się zza krzaków, by zobaczyć, czy to na pewno Thomas. Blondyn przez plecy przewieszony miał palnik, by dzięki niemu roztopić metal, aby oddzielić wagon od pozostałych.
- Dobra, chodźcie! - zawołał Newt, gestem pokazując, żeby poszli za nim.
Nigdy Heather nie targały tak silne emocje. Wyszła zza krzaków i biegiem podążała za chłopakiem.
Thomas zaczął pukać w każdy wagon i wykrzykując: "Minho!", by znaleźć ten odpowiedni i uratować ich przyjaciela. Ten najgłośniejszy wskazał Newtowi i Jackowi. Kamień spadł każdym z serc, że ich teoria o przetrzymywanych przyjaciołach w wagonach się sprawdziła.
- Tutaj! - krzyknął, wskazując Newtowi i Jackowi wybrany wagon, bo to oni mieli palniki.
Chłopak podbiegł do niego i od razu zajął się pracą, wcześniej nakładając na oczy ochronne okulary. Heather zajęła pozycję na przodzie wagonu i wymierzała karabinem przed siebie w gotowości do strzelenia.
- Cholera - odezwał się Vince, przykuwając wzrok na zbliżających się do nich żołnierzy DRESZCZu. Byli kilkanaście metrów dalej, ale raczej zdążą tu przyjść, za nim Newt i Jack wykonają swoją pracę. - Ciężko będzie.
Armia żołnierzy DRESZCZu była dosyć liczna, a na pewno więcej przyjdzie za moment. Każdy z grupy modlił się tylko o to, by Newt, Jack, Jorge, Brenda, Patelniak oraz Harriet się pospieszyli.
Vince oraz Thomas rozpoczęli przewieszanie mocnej liny do wagonu, by później górolot mógł z łatwością przechwycić go.
- Newt, jak ci idzie? - pospieszył go.
- Nie poganiaj! - odpowiedział, będąc nawet nie w połowie pracy.
- Zbliżają się! - zawołała z dołu Heather i w tym samym momencie żołnierze DRESZCZu zaczęli strzelać, co z satysfakcją odwzajemniała dziewczyna.
Thomas wyjął swój pistolet z kieszeni spodni i starał się pomóc przyjaciółce, lecz jego celność jest o wiele gorsza niż jej. Heather trafiała za każdym razem.
- Newt, szybciej! - pospieszył go po raz drugi.
- Już prawie! - odparł zgodnie z prawdą. Już był przy końcu.
Vince zeskoczył z pociągu i zaczął wymierzać swoją bronią do żołnierzy, pomagając tym samym Heather. Mimo jej celności było ich za dużo, jak na jedną osobę.
Sekundy później Newt i Jack skończyli oddzielać wagon. Vince zawołał, by szybko weszli po drabinie na dach. Za niedługo mieli odlecieć.
- Vince, na górę, szybko! - krzyknęła Heather, wyprzedzając jego wiadomość swoją, bo on również już chciał kazać jej wsiadać.
Nastolatka wolała pozostać na dole jak najdłużej, by mieć pewność, że każdy bezpiecznie znalazł się na dachu wagonu.
Kolejne wydarzenia minęły strasznie szybko. Kilku żołnierzy było już naprawdę blisko, ale dziewczyna stanowczo odstraszała ich kulami z karabinu. Jorge, Brenda, Patelniak i Harriet już lecieli górolotem, a wszyscy poza Heather byli już na dachu wagonu. Podciągnik został spuszczony w dół. Vince sprawnym ruchem zaczepił go o wcześniej umocowaną linkę. Wagon powoli unosił się w górę.
- Heather, szybciej! - zawołał w jej kierunku Newt, wychylając się, by na nią spojrzeć.
Dziewczyna ostatni raz strzeliła do jednego z żołnierzy. Przewiesiła karabin przez ramię i biegiem pognała do drabinki najbliżej niej. W ostatniej chwili złapała się pierwszego szczebla. Wagon unosił się kilka dobrych metrów od ziemią, a wiatr targał jej ciałem tak, że nie mogła się podciągnąć, by znaleźć się na dachu.
Opanowała ją jeszcze większa adrenalina i strach. Wiatr zepchnął jej lewą rękę, tak że teraz trzymała się tylko prawą. Newt leżał na dachu obok jej drabinki wyciągając rękę w dół, by jej jakoś pomóc, mimo że teraz jego pomoc jest zdatna, bo dziewczyna jest zbyt nisko, by go złapać.
Chłopakowi serce stanęło, widząc jak osoba, którą kocha, jest na schyłku śmierci. Wyciągał się coraz bardziej w dół, by jakimś cudem ją dosięgnąć.
- Cholera, Heather, podciągnij się! - zawołał.
Heather starała się opanować strach i wezbrać w sobie tyle siły, by z powrotem wrócić drugą ręką na szczebel. Tymczasem już nie tylko jedna osoba starała jej się pomóc wejść na szczyt. Thomas trzymał Newta za nogi, by i ten nie spadł w dół.
- Dasz radę - szepnęła w myślach.
Zgarnęła strach gdzieś w głąb swoich myśli i wszystkimi siłami chwyciła drugą ręką szczebla. Następnie prawą skierowała do góry na kolejny, a później to samo z lewą, póki nie postawiła nóg na ostatnim z nich. Adrenalina nagle przeszła i uspokoiła się nieco. Trzymała się kurczowo wszystkimi kończynami, więc teraz jej życie nie było aż tak zagrożone.
Weszła wyżej drabinki, a przy jej końcu złapała Newta za rękę, który to podciągnął dziewczynę w górę. Obiema nogami stała na dachu wagonu. Chwyciła dłonią miejsce, gdzie znajduje się serce i oddychając głęboko, starała się opanować jego szybie bicie.
- Jesteś cała? - zapytał Newt, podtrzymując ją w pasie, nie będąc do końca pewnym, czy już może ją puścić.
- T-Tak - wysapała.
Gdy już ona i chłopak opanowali się z chwilowego przerażenia, wielkie uśmiechy zawitały na ich twarzach, a oboje w radości przytulili się do siebie mocno.
Uratowali ich, uratowali Minho.
Teraz wszyscy są w pełnym składzie i mogą uciec na statku.

CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...