54.

1.3K 60 7
                                    

Heather jako ostatnia miała zostać poddana wyjęciu nadajnika. Usiadła wygodnie na krześle, tyłem do Teresy, by ta miała łatwy dostęp do wyjęcia jej czujnika z karku. Brunetka chwyciła za mały nożyk i powoli przybliżyła go do głowy dziewczyny.

- Będzie boleć - szepnęła cicho.

- Miejmy to już z głowy - syknęła Heather, chcąc jak najszybciej to skończyć, by nie musieć dłużej z nią rozmawiać.

Teresa delikatnie rozcięła jej skórę, a stróżka krwi popłynęła po karku Heather. Dziewczyna syknęła cicho na zadany ból i by choć trochę go uśmierzyć, złapała za rękaw swojej kurtki i ścisnęła go mocno.

- Widzę, że zmieniłaś fryzurę - szepnęła Teresa, zaczynając rozmowę. - Dobrze układa ci się z Newtem? - dodała nie słysząc od Heather żadnej wypowiedzi zwrotnej.

Na to też nie odpowiedziała. Nie chciała z nią rozmawiać i nie kryła tego. Samo przebywanie w towarzystwie Teresy nie było najlepiej spędzonym czasem.

- Heather, przepraszam za to, co stało się kilka miesięcy temu - powiedziała stanowczo. Chciała zniwelować ten mur między nimi. Naprawdę chciała pogodzić się z Heather, ale bez współpracy obu stron nic nie zdziała. - Wiem, że postąpiłam źle, ale to wszystko dla naszego dobra. Dla znalezienia leku.

- Możesz sobie gadać te bzdury dalej, ale mnie nie przekonasz - syknęła. Teresa westchnęła głośno, czując, że nie uda jej się nic zdziałać.

- Tak poza tym, muszę ci coś powiedzieć - odezwała się ponownie.

- Co znowu? - Heather nieco niecierpliwiła się. Dawała jej widoczne znaki, że nie chce z nią gawędzić, a ta dalej ciągnęła rozmowę.

- Pamiętasz, jak jeszcze kiedyś opowiadałaś mi o swoich wizjach? - Heather nie odpowiedziała, co Teresa przyjęła za potwierdzenie. - Od pewnego czasu ich nie masz, prawda?

- Skąd ty to wiesz? - zapytała zdziwiona, ale dalej niemiło.

- Kiedy DRESZCZ porwał ciebie i twojego ojca, do głowy wszczepili ci czip przed usunięciem pamięci, bo nie chciałaś z nimi współpracować, jak reszta. Obserwowali pracę twojego mózgu, by zbadać, co powoduje, że jesteś odporna, jak inni. Kiedy już miałaś być wtrącona do Labiryntu, usunęli ci pamięć, ale nie wyjęli czipa. Przez małe komplikacje systemu, twoja pamięć "zapisała się" w nim. Dlatego miałaś te wizje. One były prawdziwe. Czip w mózgu ci je przywracał.

- Co ty bredzisz? - odparła, nie mogąc uwierzyć w jej słowa. Czip? Za to wszystko był odpowiedzialny czip? - Skąd ty to bierzesz?

- Mówię samą prawdę.

- To dlaczego nie mam tych wizji od paru miesięcy?

- Do pewnej pory DRESZCZ mógł jeszcze nadzorować pracę twojego mózgu właśnie przez ten czip, ale niedawno się on zniszczył. Dlatego nie masz już więcej wspomnień - wyjaśniła.

- To dlatego miałam bóle głowy jeszcze parę miesięcy temu? - zapytała cicho, jakby samą siebie, choć liczyła na odpowiedź.

- Bardzo możliwe.

- I przez ten cały czas, kiedy ten "czip" był w moim mózgu, wy mnie nadzorowaliście?! - uniosła się delikatnie. - Jesteście chorzy!

- Heather, to wszystko dla dobra leku. - Teresa, o dziwo, wciąż mówiła spokojnie. - Bez tych danych prawdopodobnie nie zaszlibyśmy tak daleko, jak teraz.

- Jak mam mieć pewność, że mnie nie oszukujesz?

- Po prostu mi uwierz. Nie mam jak inaczej tego udowodnić. - Teresa w duchu liczyła, że Heather to zrobi. Mówiła prawdę - to fakt, a powiedziała to dziewczynie, bo liczyła, że w taki sposób wyburzy ten mur.

Mimo że Teresa jest wciąż jej wrogiem, to coś kazało Heather jej uwierzyć. Może dlatego, że Teresa nie mogłaby wymyślić czegoś takiego na poczekaniu?

- Czyli to czip zwrócił mi wspomnienia - pomyślała. - DRESZCZ do jakiegoś czasu jeszcze miał nade mną kontrolę...

- Skończyłam - szepnęła Teresa, wstając ze swojego ówczesnego miejsca informując dziewczynę o wykonanej pracy.

Kiedy Heather również to uczyniła, przyuważyła, jak Teresa chowa niepostrzeżenie do kieszeni swojej marynarki zakrwawiony bandaż. To nie mógł być jej, bo ona swój właśnie trzymała przy karku, ale w takim razie czyj? I po co jej on?

Gdy Teresa zorientowała się, że jej była przyjaciółka badawczo się jej przygląda, głębiej upchnęła bandaż i ruszyła w kierunku Thomasa. Heather odprowadziła ją wzrokiem.

- Ona coś knuje - pomyślała. - I to z pewnością nie jest nic dobrego.

- Zbierajmy się! - poinformował Thomas, po rozmowie z Teresą, gdzie (tak stwierdziła Heather po ich minach) musieli się nieźle pokłócić. Sam brunet już ubierał strój strażnika. Teresa została odprowadzona gdzieś przez Gally'ego.

Heather z racji, że nie miała już nic do roboty, postanowiła pomóc Newtowi w założeniu jego przebrania, bo widocznie nie radził sobie z ciężkim strojem, przez osłabienie Pożogą.

- Pomóc ci? - zapytała, stając tuż za nim. Chłopak dopiero co ubierał spodnie, a wyglądał na strasznie poplątanego w tym, co robi.

Newt spojrzał na nią nieco zmęczonym wzrokiem, który uformował wielkie współczucie w sercu dziewczyny. Nie chciała puścić go na misję w takim stanie, ale dobrze wiedziała, że chłopak postawiłby na swoim. 

Nastolatek kiwnął głową na jej pytanie. Heather podeszła bliżej niego i zaczęła mu pomagać w zakładaniu góry stroju na jego beżową koszulkę. W międzyczasie zaczęła zastanawiać się, czy powinna powiedzieć Newtowi o tym czipie. Z jeden strony musi to zrobić, ale natychmiast postanowiła jednak nie mówić, bo mogłaby go tylko tym rozkojarzyć, a miał naprawdę wielkie zadanie do wykonania. Już i tak miał kilka trudności.

- Jesteś pewien, że chcesz brać w tym udział? - zapytała, bacznie oglądając jego stan. Bluzka z krótkim rękawem, na którą właśnie nakładała ciężki strój strażnika, odsłaniała czarne żyły sięgające już połowy ramienia.

- Heather, teraz nie ma czasu na zmienianie planu. Za kilka minut go rozpoczynamy. Nie mogę teraz zrezygnować i nie chcę - odpowiedział stanowczo.

- Tylko obiecaj mi, że nic się wam nie stanie. Że wrócicie cali i zdrowi z lekiem w dłoni i Minho ze sobą, okej?

Newt zapiął ostatnie guziki stroju, po czym obrócił się do dziewczyny przodem. Bez ostrzeżenia przytulił ją szczelnie, co ta odwzajemniła po delikatnym szoku jego nagłym działaniem.

- Nie martw się o nas - szepnął do jej ucha. - Nic się sam nie stanie. Pilnuj lepiej siebie. Cholernie nie chcę, żeby coś tobie się stało. Będziemy trzymać się planu i wszystko przebiegnie jak po maśle - zagwarantował.

Odsunął się od niej i skupił dłużej wzrok na jej twarzy  będąc pewnym, że widzi ją po raz ostatni. Za kilka minut mieli wkroczyć w kolejny punkt planu, a Newt nie wierzył, że dotrwa do etapu końcowego z lekiem czy bez. Chciał jak najdokładniej zapamiętać jej rysy twarzy, te śliczne oczy, błyszczące włosy i wielkoduszne serce. W tej chwili chciał jej powiedzieć tak wiele rzeczy, ale zabrzmiało by to jak pożegnanie (którym by w istocie było), a nie chciał rujnować nadziei dziewczyny, że wyjdzie z tego cało.

Odwrócił się, by sięgnąć po hełm. Założył go sobie na głowę, przez co już kompletnie nie było widać jego twarzy.

- Newt, Thomas, idziemy! - zawołał Gally, wracając do pokoju z pełnym strojem, trzema broniami i Teresą przy boku.

Newt sprawnie wyminął Heather, nie chcąc dłużej na nią patrzeć, bo dobrze wiedział, że inaczej nie ruszyłby się z miejsca. Gally podał im obu bronie i ruszyli kanałem do DRESZCZu.

Wszyscy mieli zobaczyć się razem za kilka godzin.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz