- Thomas, ty idioto! - krzyknęła Heather uderzając pięściami w zamkniętą Bramę Labiryntu.
- Cholera, straciliśmy kolejnych - odparł ze zrezygnowaniem Newt wpatrując się w miejsce, gdzie ostatni raz widział Thomasa.
- Ale jeśli przeżyją? - odezwał się Chuck z cichą nadzieją, że jednak im się uda.
- Nikt nie przeżył cholernej nocy w Labiryncie.
- A może im się uda, Newt? -powiedział Chuck, jakby przekonując samego siebie, że jest jeszcze dla nich nadzieja.
- Jeśli tak, to oboje dostają ode mnie plus jeden do honoru - odezwała się Heather nie opuszczając dłoni z zamkniętej Bramy.
Kilka chwil później wszyscy rozeszli się w swoje strony. Heather wraz z Newtem i paroma innymi Streferami poszła w kierunku Zieliny, by zaopiekować się rosnącymi tam roślinami. Na miejscu dziewczyna chwyciła w dłoń łopatę, która wisiała przywieszona do ścianki z narzędziami zrobionej z drewna. Następnie poszła kilka kroków dalej, gdzie rosły warzywa i zaczęła kopać dziury na posadzenie kolejnych. Newt wziął się za wybieranie z ziemi już dojrzałych roślin, a pozostali chłopacy nawozili lub podlewali te, które jeszcze wymagały kilkudniowej opieki. Wszyscy w ciszy wykonywali swoje czynności. Każda osoba myślała o zdarzeniu sprzed chwili. Niektórzy (w tym Newt) porzucili jakąkolwiek nadzieję na to, że przeżyją. Inni natomiast wierzyli, że im się uda.
- Newt - zaczęła Heather, zwracając tym samym uwagę chłopaka obok. - Jest jakakolwiek szansa na to, że przeżyją? Albo choć jeden z nich? - zapytała.
- Nie wiem. Szanse są nikłe...
- Ale jednak są - przerwała mu. - Zabawne, jestem tutaj od miesiąca, a tyle rzeczy się do tej pory wydarzyło - powiedziała z nutą sarkazmu i złości w głosie z większą siłą wykopując dziury. - Aż jestem ciekawa, co będzie dalej.
- Od czasu, kiedy to cholerne Pudło cię tutaj przywiozło, nic mnie już nie zaskoczy - odpowiedział blondyn na co ona zaśmiała się smutno.
- Od tej chwili spadła na ciebie wielka odpowiedzialność. W końcu jesteś zastępcą Alby'ego i pod jego nieobecność musisz nami dowodzić. - Chłopak na jej spostrzeżenie westchnął głęboko. Wiedział o tym bardzo dobrze.
***
- Dawaj! Już prawie jest! - powiedział Thomas, kiedy razem z Minho w Labiryncie starali się wciągnąć Alby'ego dzięki lianie na samą górę bluszczu, by nic mu się przez noc nie stało.
- Stary, uciekajmy stąd - wyszeptał Minho, kiedy za jedną ze ścian Labiryntu, zauważył zbliżającego się do nich Bóldożercę.
- Nie, już prawie skończyliśmy - zaprzeczył brunet próbując wciągnąć Alby'ego jeszcze wyżej, samemu nie zauważając idącego do nich stwora.
- Thomas, uciekajmy!
- Zaczekaj, jeszcze tylko kawałek. - Chłopak nie ustępował.
- Thomas, przepraszam - odparł Minho i w tym momencie puścił lianę i uciekł w jedną ze stron zostawiając Thomasa samego z nieprzytomnym Alby'm .
- Minho! - zawołał chłopak odwracając się w stronę uciekającego.
Przez jego chwilową nieuwagę puścił na moment lianę, a ta skierowała Alby'ego nieco w dół. Sekundę później nastąpił głośny ryk. Thomas skierował głowę w stronę dźwięku i właśnie wtedy zrozumiał, dlaczego Minho uciekł. Spostrzegł Bóldożercę, który był jeszcze bliżej niego niż wcześniej. Spanikowany rozejrzał się dookoła, czy nie ma gdzieś jakieś kryjówki. Zauważył, że naprzeciwko niego znajduje się mała szparka, pomiędzy ścianą Labiryntu a ziemią. Natychmiast schował się tam, wciąż trzymając mocno lianę, by Alby nie spadł na sam dół i nie został zabity przez Bóldożercę. Thomas uspokoił swój spanikowany oddech, bo usłyszał dziwne dźwięki wydawane przez potwora. Chwilę później zauważył jego kończyny. Bóldożerca przeszedł obok jego kryjówki, na szczęście nie zauważając bruneta tam schowanego i Alby'ego będącego na górze.
CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...