29.

2.2K 121 35
                                    

Biegali schodami w dół, zmierzając do kanałów pod budynkiem. DRESZCZ nie miał szans ich znaleźć, więc po paru stopniach zwolnili tempo. Wreszcie mogli choć ciut odsapnąć.

W kanałach było strasznie ciemno. Drogę przed nimi oświetlała jedynie latarka w dłoni Jorge.

Heather czuła się dziwnie zagrożona obecnością w ciemnym tunelu. Nieprzyjemny odór wydzielał się ze środka. Ściany kanałów porośnięte były mchem i martwymi roślinami. Buty dziewczyny były przemoczone do suchej nitki, przez brudną wodę pod jej stopami. Cisza, jaka nastała między wszystkimi była przerażająca. Dało się usłyszeć krople spadające z sufitu.

- Nie ufam mu - szepnęła dziewczyna, włączając się w rozmowę z Newtem. Szli na samym końcu, nawet parę metrów od reszty, przez co nastolatka miała pewność, że nikt ich nie usłyszy.

- Jorge? Ja też, ale nie mamy innego wyjścia. Uratował nas przed cholernym DRESZCZem - odpowiedział.

- Nie możesz mieć pewności, że to nie podstęp, a nawet jeśli nie, to mówił, że nie robi nic za darmo. Nie mamy mu czym zapłacić.

- Póki co cieszmy się, że jesteśmy cali i zdrowi. - Po jego wypowiedzi Heather posłała mu wymowne spojrzenie. Chłopak najwidoczniej zrozumiał, o co jej chodzi i sprostował. - No dobra. Prawie cali i zdrowi.

- Właśnie. Tak poza tym, to nawet nie wiemy, gdzie się podział Thomas i Brenda. Myślałam, że zjadą od razu za mną. Mam nadzieję, że DRESZCZ ich nie zgarnął. - Dziewczyna westchnęła ciężko, wyobrażając sobie złe wizje losu Thomasa i Brendy.

- Thomas to Thomas. Nie da się tak łatwo złapać.

Heather nieco ulżyło. Faktycznie, Thomas jeszcze nigdy się nie poddał. Jakaś mała iskierka nadziei podpowiadała jej, że wyjdą z tego cało.

- Obyś miał rację, Newt...

- Te, zakochańce! Pospieszcie się trochę! - krzyknął Minho, odwracając się do nich. - Nie chcemy zgubić kolejnych!

Heather zarumieniła się lekko czego, na szczęście, nie mógł zauważyć Newt, przez ciemność w kanałach. Chłopakowi natomiast wkradł się uśmiech na twarz i już nic więcej nie mówiąc przyśpieszył kroku, ciągnąc za sobą dziewczynę.

Kilka kroków dalej znaleźli się przy wyjściu z kanałów. Wszyscy przymrużyli oczy, przez blask słońca z zewnątrz. Otaczały ich gigantyczne i zniszczone bloki. Po bokach drogi, jaką zaraz mieli iść, byli ludzie. Wyglądali strasznie. Mieli poszarpane ubrania, brud na całym ciele oraz niezadowolone miny na twarzach. Niektórzy gotowali jedzenie przy ogniskach, sprzedawali przeróżne rzeczy na straganach lub spali w namiotach. W całym miejscu panował gwar rozmów. Wśród ludzi wyróżniali się i tacy, którzy wyglądali czysto, ale na pewno nie byli ubrani normalnie. Heather spostrzegła, że wszystko, co ją otaczało zrobili własnoręcznie. Zasmuciła się. Ci ludzie nie mieli tutaj łatwego życia.

- Dobra. Nie zwracajcie na siebie uwagi - powiedział Jorge, wyłączając latarkę i kierując się przed siebie.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytała Teresa rozglądając się dookoła, tak jak pozostali.

- To Strefa A i żadnych więcej pytań.

- Po co tu przyszliśmy? - Mimo nakazu, odezwała się Heather.

- Mówiłem: żadnych więcej pytań! - rzekł stanowczo Jorge, przez zaciśnięte zęby. - Idziemy znaleźć Marcusa.

- A kto to jest? I co z Thomasem i Brendą? - brnęła dalej. Jorge westchnął głośno.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz