53.

1.4K 61 8
                                    

- Dobra, zróbmy tak. - Całe omawianie planu wreszcie się zakończyło. Teraz Gally przedstawiał jego końcową wersję. Oczywiście uwzględnili w nim wykradnięcie leku dla Newta.

Newt tym razem usiadł gdzieś dalej, żeby być pewnym, że przy kolejnym ataku złości, nikomu nie zrobi krzywdy. Heather było strasznie przykro z jego powodu. Chłopak powoli przestawał siebie kontrolować.

- Thomas i ja pójdziemy z powrotem za mury, znajdziemy Teresę i ją tu przyprowadzimy. Przy wejściu do każdego z ich budynków są maszyny, które wykryją nas za pomocą nadajników, które mamy w karkach. Zmusimy Teresę, żeby nam je wyciągnęła. Nam wszystkim - wskazał na osoby, które były w Labiryncie.

- Zaraz, chwila. Każdy z nas ma nadajnik w głowie? - odezwała się Heather, będąc zaskoczoną tą wiadomością. Nadajniki? Gally nic o nich wcześniej nie wspominał.

- Tak. Jesteśmy "własnością DRESZCZu" póki ona nam ich nie wyjmie - wyjaśnił. - Wracając. Lawrence ma trzy przebrania strażników. Ja, Newt i Thomas je ubierzemy, z Teresą wtargniemy do środka, bo to ona zna cały kompleks, zaprowadzi nas najpierw do kontrolki sterowania, bym mógł wyłączyć zasilanie, aby Lawrence ze swoją armią wtargnęli do DRESZCZu i odwrócili ich uwagę. Później dostaniemy się do Minho i leku, który pomoże Newtowi. Brenda i Heather, wy jesteście odpowiedzialne za zdobycie jakiegoś środka transportu. Będziecie czekać na nas na parkingu. Wiem gdzie to, więc zaprowadzę tam moją grupę. Później pewnie DRESZCZ się skapnie, że coś nie gra. Zadaniem Patelniaka jest przejęcie dźwigu. Jeden z nich jest w tym mieście i to jeszcze sprawnie działający. Będziesz odpowiedzialny za wyprowadzenie nas ze środka. Pokierujesz nas, gdzie mamy się ustawić, żebyś ty spuścił nam hak. Przyczepimy go do auta i takim sposobem wyjdziemy. Wszyscy będziemy kontaktować się przez krótkofalówki. Jorge, ty wracasz do waszej bazy i przygotujesz statek byśmy mogli odpłynąć. Na samym końcu bierzemy kilka aut i jedziemy do bazy. Jakieś pytania? - Gally skończył swój monolog. Wszyscy byli pod wrażeniem. Plan był naprawdę dobry i miał szansę się udać, choć niektóre jego aspekty brzmiały absurdalnie, ale czego nie jest w stanie zrobić tak silna grupa?. - Nic? No to lecimy po Teresę.

***

Thomas i Gally już jakiś czas temu wyszli za mury w poszukiwaniu dziewczyny. Reszta pozostała w pokoju, gdzie jeszcze chwilę omawiali cały plan. Mieli wielką nadzieję, że chłopacy wyjdą z tej "wycieczki" cało i będą mieli ze sobą Teresę. Choć Heather nie za bardzo podobało się pojawienie dziewczyny i ogólne wdrążenie jej w plan, to dla Minho mogłaby skoczyć nawet w ogień, więc poświęci się, by spędzić te kilka godzin w jej towarzystwie. Po wszystkim zostawią ją tam, a sami odpłyną gdzieś daleko.

W tej chwili Heather zajęta była razem z Brendą ostatnimi poprawkami dotyczącymi planu. Przygotowywały ostatnie zabezpieczenia w razie czego, sprawdzały czy krótkofalówki działają i ewentualnie wymyślały, co może im przeszkodzić w całej akcji, by jak najszybciej temu zaradzić.

- Denerwujesz się? - zagaił Newt, stając obok szukającej w pudłach apteczki, Heather.

- Trochę. Czuję się tak, jak wtedy kiedy uciekaliśmy z Labiryntu. Kiedy jeszcze byliśmy liczniejszą grupą... - mruknęła już ciszej, przypominając sobie śmierci wszystkich bliskich jej osób. Chuck, Winston, Jeff, Alby... A teraz za niedługo miał być to Newt, o ile nie uda im się wykraść leku. Dopuściła już do tylu śmierci i nie pozwoli, żeby miała miejsce kolejna. Jeśli Newt ma umrzeć to dopiero wtedy, kiedy będą już bezpieczni i na pewno nie będzie to śmierć z powodu Pożogi.

- Ale wtedy walczyliśmy z Bóldożercami. Teraz jesteśmy skazani na tą samą rasę, co my i mamy do dyspozycji mocniejszą broń, niż wtedy. Uda nam się. Wiem to - powiedział, kładąc dłoń na jej ramieniu, by stres z niej nieco zszedł.

Heather uśmiechnęła się do niego delikatnie. Cieszyła się, że ma przy sobie kogoś takiego, kto w nią wierzy i utrzymuje przy zdrowych zmysłach. Z pewnością bez Newta już dawno zeszłaby na zawał przez nieograniczony stres.

- Obyś miał rację - odparła, wracając do szukania apteczki, która przyda się Teresie, gdy będzie usuwać im nadajniki.

Po kilkudziesięciu minutach, Gally i Thomas wrócili, trzymając Teresę z workiem na głowie. Natychmiastowo posadzili ją na wolnym siedzeniu, związali i zdjęli kaptur z głowy. Dziewczyna wyglądała na zdezorientowaną tą sytuacją. Rozglądała się po każdym z nich w szoku wymalowanym na twarzy. Nie wiedziała kompletnie, co się dzieje. Jednocześnie cieszyła się, że wszyscy są cali i zdrowi, ale z pewnością nie spodziewała się zobaczenia ich wszystkich razem, po tym, co im zrobiła.

- Gally? -szepnęła w szoku, zauważając go. Była pewna, że zginął, zresztą tak jak pozostali.

- Słuchaj uważnie - powiedział stanowczo. - Zadamy kilka pytań, a ty wyśpiewasz wszystko, co chcemy wiedzieć. - Gally wstał ze swojego miejsca, w prawą dłoń wziął krzesło stojące obok i ustawił je naprzeciw dziewczyny. Usiadł na nim okrakiem i wręcz z mordem w oczach mierzył ją wzrokiem. - Najpierw coś prostego. Gdzie Minho?

- Chyba nie myślicie... - Jej wzrok raz po raz uciekał na Thomasa siedzącego za Gally'm. Chciała, żeby on jej jakoś pomógł. Żeby ją stąd wyprowadził, bo czuła się zagrożona, a tylko na nim spośród wszystkich mogła polegać.

- Nie patrz na niego - nakazał Gally. - Gadasz ze mną. On ci nie pomoże. Wiemy, że trzymacie Minho. Gdzie?

- W celi, jak reszta - odpowiedziała cicho po chwilowym zawahaniu i spuściła wzrok. - Trzeci poziom pod ziemią.

- Ilu ich tam jest? - zapytał Newt.

- Dwudziestu ośmiu.

- Weźmy przy okazji resztę. Znajdę z Brendą wystarczająco duże auto, żeby wszyscy się zmieścili - odezwała się Heather, która za wszelką cenę chciała uratować jak najwięcej osób. To co DRESZCZ z nimi robił i chciał zrobić było straszne i czuła wręcz obowiązek, by wszystkich uratować.

- Nie rozumiecie. To poziom zastrzeżony. Nie wejdziecie bez odcisku palca - argumentowała.

- Dlatego idziesz z nami - odezwał się Thomas

- Czy ja wiem? Nie jest nam potrzebna, no nie? - Gally wstał gwałtownie, podniósł swoje krzesło i odstawił je z powrotem na swoje poprawne miejsce. - Nie cała. Wystarczy palec.

Teresa na moment przestraszyła się jego zamiarów.

- Przestań - zażądał Thomas.

- Wymiękasz? Minho cierpiał bardziej - postawił.

- Nie zniżajmy się do poziomu DRESZCZu - odezwała się Heather. Nienawidziła Teresy, ale to nie jest powód do rękoczynów.

- To nic nie zmieni. Róbcie co chcecie. I tak wam nie otworzą. Czujniki...

- Wiem - przerwał jej Thomas. - Oznaczyli nas. Z tym też nam pomożesz. - Podszedł do niej i podał jej mały nożyk, którym za kilka chwil miała rozciąć im skórę i wydobyć czujniki. - To jak? Zgoda?

Teresa westchnęła głęboko i delikatnie poruszyła głową na potwierdzenie. Kolejna część planu właśnie miała zostać realizowana.

Brave as a Bear || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz