W czasie drogi ich całą uwagę zwrócił wielki wybuch daleko przed nimi. Wielki ogień zaczął rozprzestrzeniać się przy murach miasta.
- Co się dzieje? - zapytała Heather. Z pewnością nie to mieli w planie.
- Miał zniszczyć DRESZCZ. Nie całe miasto... - wyjaśnił Gally.
- Zniszczyć? Nie umawialiśmy się na żadne niszczenie! Lawrence miał tylko odwrócić ich uwagę!
- On to robi w taki sposób - odpowiedział, jak gdyby nigdy nic.
- Chodźmy - zażądał Thomas. Kolejne syreny zaczęły wyć, co oznaczało, że muszą się jak najprędzej schować.
Schowali się za kolejnym niskim murkiem, na którym w doniczkach rosły rośliny. Minho i Thomas położyli Newta, bo ten już nie dawał rady stać. Gally za to ich osłaniał, bo jako jedyny miał działającą broń. Od strażników szerzyło się na ulicy niedaleko nich. Nie wyjdą stąd niezauważeni, jeśli zaraz nie rozpęta się chaos, który równo znacznie ich spowolni.
- Szykujcie się! - zwołał jeden ze strażników. Wszyscy ustawieni byli za autami, którymi tutaj przyjechali i celowali pistoletami z elektrycznymi pociskami w kierunku wybuchu.
- Nie możemy tu siedzieć. Musimy się stąd wynosić jak najprędzej! - powiedziała Heather, akurat w momencie, gdzie po ich prawej stronie wystrzelił kolejny wybuch. Mimo, że był on daleko, to i tak każdy z nich przysłonił sobie głowę rękoma.
Po wybuchu faktycznie rozpętał się chaos. Ludzie Lawrence wtargnęli do środka przekrzykując siebie nawzajem. Strażnicy czekali nieruchomo aż podejdą bliżej, a gdy już to zrobili, w każdego bez wyjątku strzelali. Kolejne wybuchy raz po raz się uaktywniały. Ogień i smog zapanował póki co tylko w tej części miasta. Z pewnością zaraz rozpęta się w całym.
- Leżcie i się nie ruszajcie! - nakazał Thomas, bo kule od pistoletów mogły ich w każdej chwili dotknąć, mimo że byli ukryci.
I w tym momencie nastąpił kolejny wybuch, tym razem stanowczo za blisko piątki przyjaciół. Strażnicy od siły eksplozji polecieli we wszystkie strony, a głośny hałas ogłuszył większość osób w tym Heather. Słyszała tylko pisk w głowie. Próbowała zakryć uszy, choć dobrze wiedziała, że to nic nie da. Zamknęła oczy, jakby to też miało pomóc. Głowa jej prawie eksplodowała.
- Musimy wiać! - Gdzieś w oddali usłyszała głos Gally'ego, pomimo to, że był blisko niej.
I kolejny wybuch, na szczęście tym razem gdzieś dalej.
- Heather, rusz się! - krzyknął Gally.
Dziewczyna dopiero wtedy otworzyła oczy z nagłego szoku. Thomas i Minho już szli przed siebie podtrzymując Newta. Nastolatka wstała prędko z pomocą Gally'ego i oboje biegiem ruszyli, żeby ich dogonić i pomóc.
Mimo, że mieli mały ciężar w postaci Newta, to i tak biegli tak szybko, jak jeszcze nigdy. Wojna toczyła się wokół nich. Heather widziała, jak ludzie umierają po jej prawej i lewej oraz jak zaciekle walczą. Nie mogła się na nich oglądać i pomóc. Musiała biec przed siebie, żeby za wszelką cenę dojść do budynku i na jakiś czas się schronić.
Udało się im dobiec. Położyli ostrożnie Newta przy jeden ze ścian. Heather natychmiastowo do niego pobiegła i sprawdziła jego stan. Oczy chłopaka były zaszklone. Cierpiał niezwłocznie. Nie mógł już praktycznie się sam ruszać o własnych siłach. Walczył zaciekle z chorobą, która z każdą sekundą zagłębiała się w niego bardziej.
- Brenda?! Halo, Brenda?! - wykrzyczał Thomas w krótkofalówkę. Heather nie miała pojęcia jak urządzenie przeżyło zetknięcie z wodą, ale w tej chwili nie było to takie ważne.
CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...