W tym momencie wiele rzeczy zaczęło się dziać, aż Heather miała problem z przyswojeniem ich. Jorge jadąc autem, wraz z Brendą na miejscu pasażera, taranował wszystko, co napotkał na swojej drodze. Szczątki po namiotach, zamaskowanych żołnierzy, metalowe butle... Mężczyźni z broniami strzelali do niego, lecz albo żaden nie umiał trafić, albo Jorge może zostać liderem wśród zawodowych rajdowców. Podczas jazdy staranował nawet helikopter, który staczając się w dół, zaczął spadać na wszystkich pośrodku obozu. W ten sposób każdy mógł uciec.
Rozpętał się wielki chaos i harmider. Ava, Janson i Teresa zaczęli uciekać do tego największego helikoptera. Żołnierze strzelali do każdego kogo popadnie, a obozowicze walczyli z nimi lub uciekali gdzie pieprz rośnie.
Heather i Newt trzymając się za ręce uciekli w kierunku za sobą,byleby się gdzieś schować lub znaleźć broń. Kątem oka dziewczyna dostrzegła Thomasa, rzucającego w żołnierzy bombą, którą jeszcze kilka sekund temu mieli się wysadzić.
Heather puściła Newta i przykucnęła biorąc w dłoń pistolet leżący na ziemi. Z tej pozycji strzeliła do kilku żołnierzy, którzy to niebezpiecznie zbliżali się do niej, celując swoimi broniami.
- Heather, dalej! - pospieszył ją Newt. Cofnął się do niej i łapiąc ją z powrotem za rękę, pociągnął w górę, a następnie biegli, z tego co Heather mogła dostrzec, za Patelniakiem.
Nagle Thomas znalazł się obok nich, a jeszcze za nimi Minho, który to podniósł karabin.
- Spadajcie stąd! - krzyknął w ich kierunku Azjata.
Nikt nie potrzebował powtórzenia. Patelniak jako pierwszy biegł, za nim Heather i Newt, a jeszcze dalej Thomas. Minho został w tyle strzelając do wrogów. Czwórka przyjaciół schowała się za pobliskimi drewnianymi skrzynkami, mając dobry widok na czyny Azjaty.
Teraz działo się wszystko tak szybko. Minho przeładowywał magazynek w karabinie i przez jego chwilową nieuwagę jeden z żołnierzy, postrzelił go tym dziwnym nabojem z prądem. Chłopak zaczął drżeć. Nie było szans, żeby uratował się sam. Puścił broń upadając do tyłu.
- Minho! - zawołali razem Heather i Thomas. Oboje chcieli wybiec, lecz dziewczynę powstrzymał Newt, a chłopaka nikt. Pobiegł ku swojemu przyjacielowi.
Minho wnosili już na maszynę latającą. Thomas biegł ile sił w nogach, by ich dogonić, a reszta za nim aby jakoś zatrzymać, bo sam nie dałby rady.
Gdy był już kilka metrów od statku, powstrzymał go Jorge, łapiąc za ramię i cofając do tyłu. Chłopak szarpał się niemiłosiernie.
Żołnierze zaczęli się już wycofywać. Wejście do największego z helikopterów zaczęło się zamykać.
DRESZCZ uciekł pozostawiając jedynie pustkę w sercach czwórki przyjaciół.
- Minho! - Heather nawet nie wiedziała, dlaczego krzyknęła. I tak tym go nie uratuje. Jej głos przy wołaniu załamał się strasznie.
Wszyscy, którzy jeszcze przeżyli, wpatrywali się w odlatujące helikoptery.
***
Następnego dnia rano każdy po przebudzeniu się, zajął się pomocą w choć drobnych naprawach lub pochowaniu poległych. Było ich zbyt wielu do zliczenia.
Heather natomiast, gdy tylko wstała, ruszyła bez słowa w odrębną część obozu. Potrzebowała chwili spokoju. Za dużo stało się kilka godzin temu, by teraz tak po prostu bez przetrawienia tego, działać dalej.
Oparła się o drewniany płotek, za którym była przepaść w dół. Oczami świdrowała wszystko, nawet najmniejszy element, w krajobrazie naprzeciwko.
Straciła Minho i Teresę. Dwoje świetnych przyjaciół w tym najlepszą przyjaciółkę. Była strasznie zła na siebie, że mu nie pomogła, mimo to że nawet nie miała jak. W środku jednak bardziej czuła się oszukana. Teresa wydawała się tak cudowną dziewczyną, która po prostu ich zdradziła.
- Jak może sądzić, że DRESZCZ jest dobry? - pomyślała Heather, zadając sobie kolejne pytanie, na które pewnie nie dostanie odpowiedzi.
Heather czuła jak jej serce rozdziera się na kawałki. Wciąż jednak ma nadzieję, że jakimś cudem to tylko głupi żart i zaraz wszyscy zmarli i ci zabrani, wyskoczą jej zza rogu i krzykną: "Prima Aprillis!", a Janson twarz będzie miał wymalowaną tak, by przedstawiała klauna.
Gdyby nie to, że twierdzi iż teraz nie ma czasu na łzy, to już dawno by się popłakała. Zapewne dosyć długo będzie trawiła i rozmyślała nad zdradą Teresy, a ból w sercu będzie dawał o sobie znać.
- Jak się czujesz? - odezwał się głos za nią.
Dziewczyna nawet nie odwróciła się, by spojrzeć kto to taki. Zignorowała tą osobę kompletnie, jednak ta się nie poddawała. Podeszła do niej i oparła się o płotek obok. Kątem oka Heather spostrzegła, że ową osobą jest Patelniak.
- Fatalnie - odpowiedziała.
- Ja też - mruknął.
- Patelniak, jak sobie poradziłeś ze stratą Winstona? - powiedziała po chwili milczenia. Chłopak poruszył się lekko, bo niezbyt chciał mówić o śmierci jego przyjaciela, ale wiedział, że musi pomóc dziewczynie, by jakoś lepiej poradziła sobie ze zdradą i prawdopodobną utratą Minho na zawsze.
- Tak jak ty ze śmiercią Chucka.
Heather skrzywiła się na wspomnienie o jej pierwszym przyjacielu. Coś w sercu ukuło ją mocno, ale mimo to zrozumiała, o co mu chodzi.
- Nie stracimy go, prawda? - zapytała, chcąc się jakoś uspokoić. Nawet fałszywa nadzieja jest lepsza od żadnej. - Minho jakimś cudem przeżyje, nie?
- Heather... Oni go zabrali. Minho już nie ma...
Westchnęła głośno. Wiedziała, że po części Patelniak ma rację. Nie chciała już dalej drążyć tej rozmowy, bo po prostu nie było po co. Odepchnęła się od płotka i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, z powrotem do centrum obozu.
Próbowała przekonać sama siebie, że jest jeszcze jakaś nadzieja, jakaś iskierka, która magicznie może sprowadzić Minho z powrotem do nich. Nie mogła dopuścić sobie do myśli, że to już koniec z jego śmiesznymi uwagami, tekstami czy samą jego obecnością.
Stanęła obok namiotu, w jakim spali. Ręce miała położone na ramionach, pomimo, że było jej ciepło. Smutnym wzrokiem omiotła wszystkie leżące ciała na ziemi, które przykryte już były kocami. Jej wzrok zatrzymał się na czyichś butach, a następnie powędrował w górę.
To Newt. Stał na wprost niej parę metrów dalej, mrużąc oczy przez promienie słoneczne. Wpatrywał się w nią, a ona w niego. Chłopak od razu zrozumiał, co ona czuje i co ma teraz zrobić. Zaczął podchodzić powoli do niej i rozłożył ramiona, pokazując jej, że może się do niego przytulić. Od razu skorzystała z okazji. Szybkim krokiem pokonała dystans ich dzielący i wtuliła się w niego. Newt objął ją ramionami, przyciskając bliżej siebie, próbując jakoś poprawić jej nastrój.
Mimo że Heather próbowała się powstrzymać to i tak kilka łez spłynęło jej po policzkach, zatapiając się w bluzce Newta. Załkała cicho, co chłopak od razu usłyszał i zaczął głaskać ją po plecach. Co kilka sekund całował w głowę, co o dziwo ją uspokajało.
- Ciii... Już dobrze - szeptał.
- Nic nie jest dobrze - załkała.
- Pamiętaj, że nie jesteś sama. Masz mnie, Thomasa, Patelniaka, Brendę i Jorge. Pomożemy ci. - Newt wie, że Heather ma o wiele gorszy stan psychiczny niż wszyscy pozostali. Taka już jest - bardzo wrażliwa i nic tego nie zmieni. On rozumie to, że jest łatwa do złamania, mimo że tego nie pokazuje i jest gotów pomóc jej przy nawet najmniejszej drobnostce.
- Ale czemu akurat Teresa? Czemu to ona okazała się zdrajczynią?
- Nie zaprzątaj sobie nią głowy, naprawdę. Nie warto. - Tak szczerze, to nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale starał się zrobić wszystko, by pomóc jej.
CZYTASZ
Brave as a Bear || Newt
FanfictionPokolenie nastolatków, odpornych na chorobę panującą na świecie, zostaje uwięzione w Labiryntach. W jednym z nich są sami chłopcy. Pewnego dnia, kiedy to Pudło powinno przywieźć kolejnego osobnika płci męskiej, dostarcza dziewczynę. Pewnie to pomyłk...