Ponownie nie dał się ubłagać pani Nakano na obiad. To nie wynikało z tego, że jej nie lubił czy unikał, ale raczej z czysto praktycznych powodów. Bowiem Shoto chciał odświeżyć umysł przed decydującym dla niego spotkaniem zarządu.
Kiedy tak cieszył się ciszą oraz spokojem, zaczął dzwonić mu telefon. Początkowo nawet na to nie zareagował, ale gdy przypomniał sobie, że służbowy leżał wyłączony w szufladzie, prędko poderwał się z miejsca i znalazł zaraz prywatny.
- Co się dzieje?
- To ja powinienem o to zapytać. - w głosie Izuku brzmiała nutka irytacji, co ostatnio zaliczało się do normy. - Kazałeś mi wczoraj czekać na telefon.
- Przepraszam. Wczoraj miałem spotkanie z klientem, a potem...
- A potem zapomniałeś. - dokończył za niego. - Ale to nie jest ważne. - dodał prędko, wyczuwając zapewne że wyszło zbyt pretensjonalnie.
Zauważył, że od tej nieszczęsnej sytuacji z matką, Izuku wydawał się zdenerwowany; ale mogła być to równie dobrze kiepsko zdana sesja i widmo poprawek. Shoto mimo wszystko domyślał się, że miał w tym swój - choćby minimalny - udział.
Popatrzył na zegarek. Miał jeszcze około czterdziestu pięciu minut wolnego. Gdyby pośpieszył się, udałoby się im spotkać...
- Możesz w ogóle rozmawiać? - zapytał ostrożnie.
- Nie bardzo, ale już mów - Krótka przerwa nawet dobrze mi zrobi.
- Poprawki? - zapytał, co spotkało się z wyzutym z energii yhm. - Kogo trzeba przekupić?
Izuku nie odpowiedział od razu.
- To nie jest śmieszne.
- Jestem śmiertelnie poważny. - zaczął się z nim droczyć.
- Szkoda, że nie jesteś taki śmiertelnie poważny z powrotem do Japonii.
Shoto nie umiał wyrazić jak czuł się z faktem, że podczas rozmowy z nieświadomym Izuku, siedział najzwyczajniej w świecie w swoim biurze mieszczącym się od jego uczelni zaledwie dwadzieścia minut metrem. Po krótkiej konkluzji uznał, że było to coś pomiędzy rozbawieniem a spokojem.
Ten stan prawdopodobnie nie utrzymałby się, gdyby powiedział w tej chwili Midoriyi, że wczoraj wrócił i zapewne znowu wyjedzie w środku nocy. Dlatego też wolał go jeszcze trochę potrzymać w niewiedzy.
- Nie narzekaj. Z czegoś muszę cię utrzymywać. - zakręcił się na krześle i utkwił wzrok w regale z różnokolorowymi segregatorami.
- Dowcipniś się znalazł. - prychnął jadowicie. - Nie po to zrywałem kontakty z matką, żeby jedynym dowodem twojej miłości były przelewy na konto.
- O, znowu wracamy do tematu twojej matki. Miałem nadzieję, że wyjaśniliśmy już sobie - Wcale nie kazałem ci mówić jej o nas. To była twoja inicjatywa, nie moja...
- Marnujesz mój czas. - tym samym rozłączył się.
Wziął głęboki oddech. Izuku nie musiał mieć krwawiącej macicy, aby być impulsywnym i momentami zbyt emocjonalnym - a rozłąka jeszcze bardziej to potęgowała. Todoroki po tym utwierdził się jeszcze mocniej w przekonaniu, że musiał się z nim jeszcze przed wyjazdem przespać.
Obrócił się ponownie na krześle. Kiedy znalazł się ponownie twarzą do biurka, zauważył w progu szczerzącego się Takeshiego.
- Nawet nie waż się komentować. - Shoto uprzedził wszelkie przytyki.
CZYTASZ
tsunami; tddk
أدب الهواةPlanowany rewrite Życie lubi spłatać figla; szczególnie wysokie ryzyko niesie ze sobą przypadkowo poznany koneser wina. Izuku może jedynie zdać się na jego łaskę i starać się zrozumieć dotychczas niezrozumiałe. {warnings!: bnha; bxb: tododeku; au!:...